darewit Inkubatory do jaj animar terrarystyka Poid?a, karmid?a, inkubatory, siatki
(zwierz?ta, og?oszenia)
Og?oszenia, zwierz?ta,

Kwiecień 2005





Pielęgnacja C. trewavasae



Ulubione danie skorupiaki
pielęgnica     C. trewavasae jest przedstawicielem grupy Utaka. Stwierdzenie tego faktu pozwala na szybkie wyciągnięcie wniosku: To znaczy, że podstawą jego diety jest plankton. Charakterystyczna budowa pyska wszystkich ryb z rodzaju Copadichromis, pozwala na bardzo skuteczne poławianie planktonu, jakim ryby te odżywiają się żerując w toni wodnej. Dlatego właśnie Mysis, Daphnia lub Cyclops to pokarm najlepiej służący tym pięknym rybom. Oprócz skorupiaków C. trewavasae chętnie pobierać będą także każdy podany im pokarm, co nie oznacza przecież, że można żywić je wszystkim. Pokarmy zbyt tłuste i zbyt kaloryczne szybko przyczynić się mogą do nadmiernego wzrostu i otłuszczenia ryb. Jeśli więc podajemy rybom pokarm suchy (z uwagi na zawartość witamin, makro i mikroelementów dobrze jest go włączyć do diety), znacznie lepiej wykorzystać jest płatki niż granulaty. C. trewavasae nie zjada bowiem od razu tego, co uda mu się wychwycić w toni: gromadzi pokarm w pysku tak długo, dopóki coś unosi się w wodzie. Potrafi w ten sposób zmagazynować w pysku ogromną liczbę granulek, które potem trafiają do jego żołądka.

Mimo, iż zjadający plankton C. trewavasae należy do grupy ryb zwanych ogólnie mięsożernymi, pyszczakom tego gatunku pod żadnym pozorem podawać nie można białka i tłuszczów pochodzących od zwierząt stałocieplnych (ssaków i ptaków). Także zbyt obfite i częste karmienie wodzieniem lub czarną larwą komara, może okazać się niekorzystne i ryby szybko przybiorą zbyt zaokrąglony kształt ciała i stracą ochotę na prezentowanie zachowań godowych.

Podając pokarm suchy warto pamiętać także, aby nie wsypywać do akwarium więcej, aniżeli to, co ryby są w stanie zjeść w ciągu dwóch minut. C. trewavasae karmimy raz dziennie, zwłaszcza jeśli podajemy rybom płatki. Mimo, że wszystkie pielęgnice z jeziora Malawi zawsze wyglądają na głodne, przekarmianie ich nie zapewnia im ani dłuższego, ani bardziej interesującego życia. Skoncentrowane jedynie na pobieraniu pokarmu ryby szybko stają się zbyt tłuste i tracą zainteresowanie czymkolwiek innym.



Marzenna Kielan




(24kB)

Garłacz górnośląski koroniaty



Ta piękna, stara śląska rasa figuruje w rejestrze EE pod numerem 320 jako rasa niemiecka.
W specjalistycznej literaturze znany jest pod nazwami:


* niemieckiej
STARWITZER FLUGELSTELLER,

* francuskiej
BOULANT de STARWITZ,

* angielskiej
STARWITZER CROPPER,

* czeskiej
CHOCHOLATY STAVAK,

* słowackiej
STARVICKY STAVAK.



    Odmiana hodowana w Niemczech nosi nazwę STARWITZER FLUGELSTELLER oraz regionalnie HAUBENSTEIGER tzn. stawak koroniaty. Nasi południowi sąsiedzi opracowali własny wzorzec i nadali mu nazwę STARVICKY CHOCHOLATY STAVAK lub w skrócie chocholaty stavak. Gołębie hodowane w Czechach sprowadzone zostały z Polski i niczym nie różnią się od naszych garłaczy koroniatych. Żałować tylko należy, że Czesi nie przyjęli tradycyjnej polskiej nazwy tych gołębi.

Natomiast hodowcy niemieccy nieco zmodernizowali sylwetkę tego garłacza krzyżując go ze stawakiem (Steigerkropfer). Tego typu uszlachetnianie jest mocno ryzykowne, gdyż może doprowadzić do utraty typowych cech rasowych właściwych tylko stawakom. Pamiętać należy, że stawak hodowany w Niemczech również przeszedł modernizację i częściowo utracił swe właściwości lotowe, przez co stał się ptakiem raczej wystawowym. Wynika z tego, że tylko nasza populacja garłaczy górnośląskich koroniatych trzymana jest w czystości rasy, dzięki czemu zachowała swe najlepsze cechy użytkowe wysoko cenione przez doświadczonych i wymagających hodowców.

Garłacze śląskie opisałem już na łamach “f&f”, w numerach 5, 6, 7/2000, nawiązałem tam do śląskich korzeni i prawa tych gołębi do polskiego obywatelstwa. Niestety nie da się ustalić obywatelstwa niektórych ras bez sięgania do historii, co nieuchronnie wprowadza nas w światek nie zawsze lubianej polityki. Jednak bez rzetelnej analizy faktów historycznych trudno będzie ustalić prawdziwą historię spornych ras. Wydaje mi się, że istnieją szczegółowe opracowania dotyczące historii Śląska, które w pełni potwierdzają prawa Ślązaków do ich ziemi i wielowiekowego dorobku kulturowego, a cząstką tego dorobku są też gołębie wyhodowane na tych terenach. W celu prowadzenia obiektywnej polemiki na ten ważny temat powinniśmy ustalić uniwersalne kryteria przyznawania obywatelstwa rasom spornym. Przez pojęcie “rasy sporne” w tym przypadku, należy rozumieć rasy wyhodowane na ziemiach polskich w okresie zaborów.

Osobiście uważam, że o polskości tej czy innej rasy powinna decydować zasada terytorialności, tzn., jeżeli rasa wyhodowana została na rdzennie polskich ziemiach przez ludność autochtoniczną pochodzenia polskiego to gołębie te mają pełne prawo do polskiego obywatelstwa. Szczególnie dotyczy to terenów na, których dominowała ludność polska.

I tutaj możemy postawić retoryczne pytanie, jakie prawa mają Niemcy do ras śląskich? Wydaje się, że bezwzględnie wykorzystali swoją dominację i zawłaszczyli rasy wyhodowane przez rdzennych mieszkańców Ziemi Śląskiej. Nie ulega wątpliwości, że pewne zasługi w kształtowaniu tych ras mają też hodowcy niemieccy. Szczególnie ich zasługi widoczne są w propagacji tych ras w specjalistycznych niemieckojęzycznych wydawnictwach.

Jakie pole manewru mają polscy hodowcy w odniesieniu do ras śląskich?

Mogą zaakceptować status quo lub udowodnić, że są to rdzennie polskie rasy i wystąpić do EE o korektę kraju pochodzenia. Uzyskanie konsensusu w tej sprawie jest możliwe lecz do tego potrzebne są konstruktywne dwustronne pertraktacje z naszymi sąsiadami zza Odry. Uważam też, że tę dyskusję powinni zainicjować właśnie hodowcy śląscy, gdyż są oni naturalnymi spadkobiercami dziedzictwa swych przodków.

Pierwszym i najważniejszym posunięciem powinno być powołanie specjalistycznego KLUBU, zrzeszającego najlepszych hodowców ras śląskich.

Pierwsza niemieckojęzyczna wzmianka o tej rasie autorstwa G. Neumeistera ukazała się w 1869 r. Natomiast pierwszy wzorzec tej rasy opublikowany został przez Niemców w 1925 r. W Tauben-Zuchter.


Zbigniew Gilarski





Łabędź czarny



(20kB)
   Ten majestatyczny czarny z białymi lotkami ptak, przyciąga uwagę swą egzotyczną urodą. Przypuszczam, że każdy miłośnik blaszkodziobych marzył o posiadaniu tego gatunku. Niestety nie zawsze możemy zapewnić odpowiednie warunki. Podstawą dobrego samopoczucia łabędzi jest duży zbiornik wodny. Twierdzi się, że niezbędne minimum dla jednej pary, to 200m2 lustra wody.
Znanych jest siedem gatunków tworzących rodzaj Cygnus. Myślę, że warto przy tej okazji scharakteryzować w największym skrócie tę grupę ptaków. Łabędzie należą do nadrodzaju Anserini - gęsi, jednak różnią się nieco od pozostałych przedstawicieli tego nadrodzaju charakterystycznymi cechami. Mają długie szyje, w locie zawsze wyciągnięte, skrzydła długie i szerokie, nogi krótkie, osadzone w tyle ciała, którymi sprawnie posługują się w wodzie. Na lądzie poruszają się ociężale i niezdarnie.



Latają wolno lecz bardzo wytrwale. Aby wznieść się w powietrze, te duże i ciężkie ptaki potrzebują pasa startowego, najczęściej na lustrze wody o długości 15-20 metrów. Podobnej przestrzeni potrzebują podczas lądowania.
Pożywienie ich składa się z roślin i drobnych zwierząt wodnych, głównie owadów i ich larw oraz skorupiaków. Wyszukują je na dnie akwenów, zanurzając głowę i szyję. Nurkować nie potrafią. Po bokach głowy od nasady dzioba do oka ciągnie się nieopierzony pas, najczęściej klinowatego kształtu zwany kantarem. Ubarwienie samców i samic identyczne. Tworzą trwałe pary. Okazałe gniazda budują wśród szuwarów na jeziorach lub wielkich stawach, za wyjątkiem łabędzi czarnych. Jaja wysiadują wyłącznie samice, a samce pilnie strzegą swego rozległego rewiru lęgowego. Pisklętami opiekują się z wielką troskliwością.

(21kB) Zamieszkują Europę, Amerykę Północną, Południową i Australię. Poza południowo-amerykańskim łabędziem czarnoszyim (Cygnus melanocoryphus) i australijskim łabędziem czarnym (Cygnus atratus) pozostałe gatunki są biało opierzone.
Pewien kłopot sprawia systematykom biała z czarnymi końcami skrzydeł, południowo amerykańska koskoroba (Coscoroba coscoroba). Gatunek ten sylwetką przypomina łabędzia, jednak całą głowę ma porośniętą piórami (bez nagiego kontaru), a typowo - kaczy dziób przystosowany jest do pobierania pokarmu w podobny sposób jak to czynią kaczki, to znaczy cedzą wodę charakterystycznie mlaskając. Uważano, że koskoroba jest bliską krewniaczką drzewic (Dendrocygna) jednak ostatnio coraz częściej nazywa się je łabędziem.

Wróćmy do naszego czarnego bohatera niniejszego artykułu. Ojczyzną tego gatunku jest Australia i Tasmania. Skutecznie wprowadzony do Nowej Zelandii, gdzie dobrze się zaaklimatyzował. Występuje na wolno płynących rzekach, jeziorach i mokradłach w głębi lądu, ale także na morskim wybrzeżu i słonych lagunach, preferuje jednak wody słodkie.
Przeważającą ilość pokarmu zdobywa w wodzie, zanurzając swoją długą szyję, penetruje dno. Tak jak inne gatunki łabędzi, żywi się roślinami i drobnymi organizmami zwierzęcymi. Nie ma ustalonego terminu lęgowego, a do rozrodu przystępuje mniej więcej dwa miesiące po okresie deszczowym. Często wyprowadza potomstwo z dwóch lęgów w ciągu roku. Rozród poprzedzony jest efektywnymi zalotami obojga partnerów. Gotowa do lęgów para, buduje z trzciny duże gniazdo, najczęściej w szuwarach z dala od brzegu, niekiedy w pobliżu niewielkiej wysepki. Wnętrze gniazda wyścielone jest puchem. Samica znosi 5-6 szarozielonych jajek, które wysiadują na zmianę oba ptaki, co wyróżnia je spośród innych gatunków łabędzi. Po 34-37 dniach wysiadywania klują się pisklęta porośnięte szarym puchem....
Andrzej Jarosz













SZOP PRACZ



szop
   Ruja u szopów trwa od lutego do marca. Po ciąży trwającej 60-65 dni, rodzi się 4-6 (8) młodych. Noworodki są ślepe i głuche. Otwierają oczy po około 3 tygodniach. Przez 8 tygodni samica karmi młode wyłącznie mlekiem. Po ukończeniu 5 tygodni młode szopy próbują wspinać się na drzewa i bardzo chętnie bawią się w wodzie. Między 12 a 20 tygodniem życia następuje wymiana zębów mlecznych na stałe. Pierwszą zimę młode spędzają razem z matką i uczą się zdobywania pokarmu. W następnym roku stają się już samodzielne. Samce uzyskują dojrzałość płciową po 2 latach, a samice po roku. Żyją od 6 nawet do 16 lat.

Terytorium samca szopa ma powierzchnię około 300 ha, natomiast samicy 150 do 200 ha. Obszary zajmowane przez samice mogą się na siebie nakładać. Samce nie tolerują w pobliżu innych osobników swojej płci, starannie znakują pilnie strzegą granic swojego rewiru. Choć z reguły prowadzą samotny tryb życia, przy obfitości pokarmu łączą się w luźne grupy.

W niewoli często trzymane są w parach bądź małych stadkach złożonych z samca i dwóch, trzech samic. Większość dnia szopy spędzają odpoczywając w dużych dziuplach lub też norach opuszczonych przez lisy czy borsuki. Bardziej aktywne stają się o zmierzchu i wyruszają wtedy na poszukiwanie pokarmu Ich ulubionymi żerowiskami są brzegi wód i bagien. Przy pomocy wrażliwych na dotyk, przednich łapek, polują tam na drobne zwierzęta wodne: raki, ryby, ślimaki i żaby. Schwytaną zdobycz płuczą w wodzie w charakterystyczny sposób.
Chętnie rabują gniazda ptaków wyjadając z nich jaja i pisklęta. Zakradają się też do kurników i królikarni. W okresie letnim odżywiają się również owocami i ziołami.

W miastach buszują w śmietnikach. Jesienią szopy intensywnie żerują gdyż muszą zgromadzić w organizmie odpowiednią ilość tłuszczu na zimę. Ssaki te nie zapadają w typowy sen zimowy, lecz znacznie ograniczają swoją aktywność.



mgr inż. Agnieszka Paluch







Czyżyk, szczygieł plus rodzina, czyli "moralność Pani Dulskiej"



(16kB)
   Od dłuższego czasu mam ochotę zabrać głos w dyskusji dotyczącej utrzymywania krajowych ptaków w niewoli, czy może lepiej - w warunkach domowych. Dopiero grypa, która zmusiła mnie do pozostawienia obowiązków zawodowych, a jednocześnie dała trochę wolnego czasu, umożliwiła mi zajęcie się tym zagadnieniem.

Jak dotychczas polskie prawo zakazuje utrzymywania w warunkach domowych wszelkich gatunków rodzimych i to nie tylko ptaków, lecz także pozostałych zwierząt. Jak się wydaje, ustawodawcy przyświecała zbożna idea ochrony krajowych gatunków przed szkodliwym działaniem człowieka, który z chęci ich posiadania, a przede wszystkim przebywania z nimi, wyłapuje je z naturalnego środowiska, doprowadzając tym samym do ich niechybnej zguby. Ochrona zasobów naturalnych, w tym gatunków rodzimych, to zagadnienie bardzo istotne i nie podlegające zaprzeczeniu.

Jednakże, przyglądając się zapisom oraz realizacji w naszym kraju Ustawy o Ochronie Zwierząt z dnia 21 sierpnia 1997 (Dz. Ustaw 101 poz. 724) odnoszę wrażenie jakbym czytał sztukę Gabrieli Zapolskiej "Moralność pani Dulskiej". Ta wspaniała pisarka szydzi w niej z mieszczańskiej obłudy, gdzie istnieją dwa światy: jeden udawany kryształowy tylko na pokaz, a drugi prawdziwy brzydki, lecz ukrywany skrzętnie w zaciszu życia domowego. Zakaz utrzymywania, chowu i hodowli w warunkach domowych ptaków, które występują naturalnie w naszej strefie geograficznej uważam za pozbawiony, z punktu widzenia biologii jak i logiki, jakichkolwiek przesłanek, co w dalszej części tego artykułu będę się starał udowodnić.

1/ "Dulszczyzną" jest istnienie zakazu handlowania i utrzymywania rodzimych ptaków w “niewoli”, bowiem nie jest on respektowany.

(16kB) Każdy kto chce takowego posiadać, a bywa na giełdach czy tego typu jarmarkach, to go nabędzie, praktycznie nie narażając się na karę. Ponadto legalne jest posiadanie i rozprowadzanie krzyżówek międzygatunkowych, pochodzących z kojarzenia samicy kanarka ze szczygłem, czyżykiem czy makolągwą - a skąd one się biorą?

Kolejnym zakłamaniem jest prawna zgoda na utrzymywanie w klatkach bądź wolierach dzikich ptaków, pochodzących z innych kontynentów. Dla przykładu, afrykańskie astryldy czy kulczyki pochodzące z odłowów są importowane i szeroko rozprowadzane w Polsce bez jakichkolwiek przeszkód. Oliwy do ognia dolewa fakt, że w krajach ościennych, przede wszystkim będących członkami Unii Europejskiej, zakaz posiadania i utrzymywania ptaków rodzimych nie obowiązuje. Wprost przeciwnie, jest to rodzaj hobby polegający na ich chowie i hodowli, a w Hiszpanii dodatkowo przeprowadzane są coroczne konkursy śpiewu dzikich łuszczaków.
Ptaki są odławiane, oswajane aby wziąć udział w dorocznym konkursie śpiewu, po którym są wypuszczane. Hodowla szczygłów, czyżyków, makolągw i pokrewnych gatunków w wielu krajach europejskich z roku na rok zwiększa krąg osób tym zainteresowanych. Wymiernym efektem tej działalności jest wyhodowanie wielu mutacji barwnych, podobnie jak to ma miejsce z ptakami pochodzącymi z Australii, obu Ameryk czy Afryki. Miłośnika ptaków trudno przekonać, dlaczego to co jest dozwolone np. w Czechach, jest zabronione w Polsce. Mając w ręku dwa pierwsze polskojęzyczne egzemplarze czeskiego czasopisma "Nowa Exota" (w tym miejscu gratuluję redaktorowi naczelnemu p. Sobeckiemu!) z przyjemnością, a jednocześnie odczuwając oddech "pani Dulskiej", czytam artykuły będące prezentacją doświadczeń czeskich i słowackich kolegów w chowie i hodowli ptaków europejskich.

Andrzej Rutkowski









Powrót do archiwum

Strona główna





Wydawnictwo Fauna&Flora Adres: 45-061 Opole ul. Katowicka 55. Tel. 77/403-99-11.
e-mail:redakcja@faunaflora.com.pl
Redakcja gazety: zespół. Redaktor naczelny: Marek Orel, tel. +48 608 527 988.
Sekretarz redakcji: Janusz Wach, tel. +48 606 930 559. Korekta: Iwona Stefaniak.