Maj 2005Nasze kumaki
KUMAK NIZINNY Występuje jeszcze dość pospolicie na terenie całej Polski z wyjątkiem terenów wyżynno-górskich. Praktycznie bardzo rzadko spotyka się go na wysokości powyżej 300 m n.p.m. Samce dorastają do 3-4 cm, a samice do 4-5,5 cm długości. Charakterystyczną cechą tego płaza są znajdujące się na czarno-ciemnogranatowym spodzie ciała jaskrawo pomarańczowo-żółto-czerwone, nieregularne, spore plamy (stąd zapewne wzięła się inna, mniej używana nazwa tego gatunku - kumak ognisty). Wierzch ciała jest natomiast czarno-brązowo-szary. Brodawki skórne są tępo zakończone.
Dr Hubert Zientek Arkadiusz Prażmowski Legwan zielonyHodowla amatorska legwana zielonego nie jest łatwa. Zwierzęta potrzebują szczególnych warunków. O wiele łatwiejszy, lecz nie łatwy, jest chów legwanów, czyli utrzymywanie pojedynczych osobników w domowych terrariach. Hodowla, natomiast jest związana z rozmnażaniem tych zwierząt i niewielu osobom się to w Polsce udało. Terrarium, to miejsce, w którym jaszczurka przebywać będzie najczęściej. To jest jej miejsce i tam ma się czuć bezpieczna. Należy je tak urządzić, by zawierało wszystkie czynniki potrzebne do prawidłowego rozwoju legwana. Konstruując nowy dom dla legwana, należy pamiętać o tym, że jaszczurka będzie rosła. Jednak nie powinno się od razu zrobić dużego terrarium. Młode legwany wychowuje się w mniejszych terrariach, a dla starszych i dorosłych należy wybudować kolejne, większe. Na rynku są dostępne gotowe pomieszczenia dla zwierząt terraryjnych. Są to najczęściej duże, szklane, a przede wszystkim drogie terraria. Wyglądają bardzo estetycznie, jednak budując terrarium własnoręcznie można urozmaicić jego wygląd, dostosować do wymiarów legwana i co ważne, nie ponieść w związku z tym zbyt dużych kosztów. Wówczas terrarium może być równie estetyczne jak gotowe, a i ma więcej zalet, gdyż można tak je urządzić, by łatwiej było je wyposażyć, powiesić odpowiedni sprzęt i poukładać konary do wspinaczki. Pierwsze terrarium legwana nie musi być duże. Wystarczające będą wymiary 90/70/50 cm (długość/wysokość/szerokość). Jako materiału używa się najczęściej szkła lub drewna. Jednak w przypadku drewna należy zadbać o jego prawidłowe zaimpregnowanie. Szklane terrarium, co prawda, jest łatwiejsze w utrzymaniu, jednak w drewnianym istnieje możliwość wkręcania i przybijania wyposażenia. Do budowy terrarium można użyć płyt OSB - laminowanych płyt wiórowych odpornych na wilgoć i takie rozwiązanie cieszy się powszechnym zastosowaniem. Budowa terrarium nie jest skomplikowana i polega jedynie na przycięciu płyt na odpowiednią wielkość, poskręcania lub pozbijania ich razem, zastosowaniu kratek wentylacyjnych z boku, a od frontu drzwiczek szklanych, w które bez problemu można się zaopatrzyć u szklarza. Ma prostą budowę skrzynkową, łatwą do ustawienia i urządzenia. Tak skonstruowane terrarium jest wygodne i praktyczne. Należy jednak pamiętać, że legwan rośnie i należy powiększyć pomieszczenie dla niego. Jeśli utrzymujemy zwierzęta w parze, to minimalna wielkość terrarium powinna wynosić 200 cm wysokości, 200 cm długości i 100 cm szerokości. Jednak optymalna wielkość to odpowiednio 250/200/200 cm. Natomiast przy jednym osobniku, najbardziej odpowiednie wymiary, to 125/100/100 cm lub większe oczywiście, zależnie od tego czy pozwalają nam na to warunki mieszkaniowe. Młode legwany powinny być utrzymywane w terrarium o miękkim podłożu, gdyż jeszcze nieoswojone i wystraszone, mogą skoczyć z wysokich miejsc i zranić się poważnie. Na rysunku przykładowa konstrukcja terrarium. Świstun chilijski (Anas sibilatrix)Po raz pierwszy gatunek ten przywieziono do Europy, a konkretnie do londyńskiego ogrodu zoologicznego w 1870. Trzy lata później uzyskano pierwszy przychówek we Francji. Dziś świstuny chilijskie spotykane są powszechnie u wielu hobbystów, a ich rozród nie należy do zjawisk rzadkich. Dla jednej pary wystarczy niewielki zbiornik wodny otoczony dobrze utrzymanym trawnikiem, gdzie chętnie będą się pasły. Dysponując większym zbiornikiem i wybiegiem możemy pielęgnować je, a nawet rozmnażać w towarzystwie innych spokojnych gatunków. W naszych warunkach klimatycznych świstuny chilijskie przystępują do lęgu w drugiej połowie kwietnia lub w pierwszej połowie maja. Kupując samca i samicę lub dobraną parę hodowlaną (dotyczy to także innych gatunków blaszkodziobych), powinniśmy to zrobić w końcu lata, a najpóźniej jesienią. Przez ten czas ptaki zdążą się przyzwyczaić do siebie oraz do nowego wybiegu i upatrzą sobie odpowiednie miejsce na założenie gniazda. Gnieżdżą się w koszach wiklinowych z bocznym, wejściowym otworem lub o kształcie misy, przytwierdzonych dobrze do podłoża w ciężkich drewnianych skrzyniach, czy też w budkach lęgowych. Rozmieszczamy je w różnych miejscach, co umożliwi ptakom wybór. Późniejszy termin sprowadzania kaczek, na przykład zimą czy wczesną wiosną, może spowodować, że rozród odbędzie się rok później. Świstuny chilijskie całkiem dobrze znoszą nasze zimy, pod warunkiem, że mają stały dostęp do wody. Powinniśmy zatem zadbać, aby lustro wody niezamarzało. Możemy w tym celu zastosować płyty styropianowe, które wieczorem kładziemy na jej powierzchni, a rano wyjmujemy i wyławiamy resztki lodu podbierakiem wędkarskim. W ciągu dnia pływające kaczki wprowadzają wodę w ruch, co powoduje, że tak szybko nie zamarza. Możemy także użyć różnych grzałek w połączeniu z napowietrzaniem, które również wprowadza wodę w ruch. Jeśli nie jesteśmy w stanie zapewnić tego naszym ptakom, to podczas silnych mrozów, szczególnie w nocy, powinniśmy zamykać je w nieogrzewanym lecz dobrze izolowanym pomieszczeniu z grubą warstwą słomy na podłożu. W tym okresie karmimy suchym ziarnem zbóż (pszenica, owies, jęczmień, kukurydza), gotowanymi ziemniakami, tartą marchwią, posiekanym jarmużem i cykorią. Należy pamiętać, aby pokarmy wilgotne podawać w niewielkich dawkach, by nie zamarzły zanim zostaną zjedzone. Już w marcu, podczas ładnej pogody możemy zaobserwować wyraźne ożywienie się ptaków. Kaczor często gwiżdże i wraz ze swoją partnerką wykonują charakterystyczne ruchy głowami. W tym czasie korzystnie jest podawać skiełkowaną pszenicę z mieszanką paszową dla kur niosek. Godzinę przed karmieniem dobrze jest całość zwilżyć wodą, a tuż przed podaniem, napęczniały lecz zbrylony pokarm rozkruszyć. W takiej postaci jest bardzo chętnie zjadany. Na przełomie marca i kwietnia, zieleniejący już trawnik dostarczy także wartościowego pokarmu zielonego... Andrzej Jarosz Amadyniec, zebrzyk, kraśniczek...Kolega ten będąc wieloletnim amatorem tych ptaków i znając ich dotychczasowe nazwy rodzajowe i gatunkowe, nijak nie mógł nabrać wewnętrznego przekonania do nazywania amadyny wspaniałej amadyńcem itp. Wydawało mu się, że solidność autorska wymaga tego od niego. Jakie było jego sympatyczne zdziwienie, gdy usłyszał z mych ust, że nie ma się tym przejmować i używać takich nazw, do jakich przeciętny amator i hodowca tych ptaków jest przyzwyczajony i jak on je tradycyjne nazywa. Dla biologa sprawa jest prosta. Każdy gatunek opisany jest w języku łacińskim dwoma słowami: nazwą rodzajową i gatunkową, np. Passer (wróbel) domesticus (domowy) czy Passer (wróbel) montanus (mazurek). Nazwy łacińskie w miarę rozwoju nauki zwanej systematyką ulegają zmianom w wyniku przede wszystkim poznawania nowych szczegółów anatomicznych, czy zachowania osobniczego. Zjawisko to dotyczy w dużym stopniu także ptaków. /.../ Wszyscy wiemy jak wygląda Amadyna diamentowa, a kto zna "Kraśniczka diamentowego"? Pewną kontynuację słabości do słowa "krasny" wykazują autorzy nazw polskich przy nazewnictwie kolejnego ptaka australijskiego Astrylda trzcinowego (Neochmia ruficauda) nazywając go Krasnogonkiem oliwkowym. Chociaż w tym przypadku ogon jest faktycznie czerwono-rudy, a upierzenie w większości ma odcień oliwkowy, to dla osób utrzymujących te ptaki, jest to nazwa bardzo trudna do przyjęcia, a tym bardziej konieczność zaprzestania używania nazwy Astryld trzcinowy czy pospolicie "trzciniak". Stosowanie tej nazwy w Polsce pochodzi z niemieckiej nazwy "Binsenastrild" czyli astryld trzcinowy bądź sitarzowy (j.niem. Binsengras). W Australii obowiązuje dla tego ptaka nazwa "Star finch", czyli w dosłownym tłumaczeniu "gwiezdna zięba". Słowo zięba czyli finch stosowane jest w języku angielskim w stosunku do większości astryldów. Ze względu na liczne jasne kropki występujące u astrylda trzcinowego zastosowanie w jego nazwie przymiotnika gwiezdny miałoby uzasadnienie, lecz nie dajmy się zwariować i niech ten piękny ptaszek nie będzie krasnogonkiem oliwkowym czy gwiezdnym, lecz tak jak jest to przyjęte od lat: astryldem trzcinowym. Bo przecież przyzwyczajenie to druga natura człowieka. Praca wyróżniona na konkursie literackim Polskiego Klubu Miłośników Dyskowców (www.pkmd.pl) MOJA AKWARYSTYCZNA PRZYGODA Z DYSKOWCAMIKolega, który likwidował akwarium, postanowił mnie obdarować. Przyznaję, że podarunek przyjąłem niechętnie - miałem przepełniony zbiornik. Darowaną mi rybę nazywał paletką, ale nawet tym mnie nie zachęcił - platka czy paletka, przecież się na tym nie znałem. Nieświadomy skarbu, jaki otrzymałem, wpuściłem paletkę do ogólnego zbiornika. To cud, że przeżyła. Powodowany niewiedzą, surowo ją przywitałem - zamieszkała wśród innych ryb, potencjalnych nosicieli śmiertelnych dla niej bakterii, w wodzie zbyt zimnej i zbyt twardej. A jednak w tak nieprzyjaznych warunkach przetrwała parę miesięcy, do czasu aż wymieniłem akwarium na 240-litrowe. To właśnie wtedy poznałem posiadacza dziesięciu dorosłych dyskowców, o których dużo mi opowiedział. Można by rzec, że otworzył mi oczy - postanowiłem jak najszybciej przygotować nowy zbiornik i stworzyć mojej paletce warunki, na jakie zasługuje. Ten sam znajomy zaproponował mi wkrótce odkupienie stada paletek - sam wolał żywsze ryby. Narzekał, że jego stado wciąż się chowa i nie chce się rozmnażać. Nie wahałem się długo. Postanowiłem odkupić jego paletki, ale najpierw musiałem się przygotować. Zacząłem czytać o środowisku, odżywianiu i rozmnażaniu dyskowców; chciałem być gotów do hodowli. Im więcej o nich wiedziałem, tym bardziej mnie fascynowały. Urządzanie zbiornika zajęło około dwóch miesięcy - nieodzowna okazała się pomoc znajomej z doświadczeniem akwarystycznym. Wreszcie akwarium było gotowe. W nowym zbiorniku do paletki, którą już miałem, dołączyło dziewięć z hodowli kolegi. Na dnie buszowały kiryski i para glonojadów. Tak oto zostałem właścicielem pięknego akwarium typu holenderskiego, zamieszkałego przez dyskowce. Niestety, moja radość trwała krótko. Sylwester Domański Powrót do archiwum Strona główna Wydawnictwo Fauna&Flora Adres: 45-061 Opole ul. Katowicka 55. Tel. 77/403-99-11. |