darewit Inkubatory do jaj animar terrarystyka Poid?a, karmid?a, inkubatory, siatki
(zwierz?ta, og?oszenia)
Og?oszenia, zwierz?ta,

Kwiecień 2007





Brodawczak podkarpacki

gołąb Ta prastara rasa gołębi brodawczatych od niepamiętnych czasów hodowana jest dość licznie na terenie całego Podkarpacia. Przez miejscowych hodowców gołębie te nazywane są "dublerami" lub "średniakami". Pomimo, że jest to gołąb znany i lubiany, dotychczas nie posiada opracowanego i zarejestrowanego wzorca.


Najprawdopodobniej przodkowie tych gołębi pochodzą ze wschodu, a do Polski sprowadzone zostały starym szlakiem czarnomorskim, początkowo hodowane były w okręgu lwowskim, a po uruchomieniu linii kolejowej Kraków - Lwów (1861) rozprzestrzeniły się po terenie całej ówczesnej Galicji.
Jak to możliwe, aby tak stara rasa gołębi o dość mocno utrwalonym genotypie nie posiadała jeszcze opracowanego i zarejestrowanego wzorca? A jednak jak widać jest to możliwe i nikt z decydentów związkowych tym problemem nie zawraca sobie głowy.
Problem marginalizacji polskich gołębi nie dotyczy tylko tej rasy - poza strukturami związkowymi hodowany jest jeszcze białoogon polski “widyn” czyli motyl polski średniodzioby, turczyn oraz jedna z najstarszych ras jaką jest ryś polski starego typu. Przy okazji prezentacji ras polskich, na łamach "f&f", w miarę regularnie poruszam ten problem i zachęcam do podjęcia skoordynowanych działań zmierzających do ochrony i promocji rodzimych ras. Niestety moje apele nie spotykają się z należytym zrozumieniem, a Zarząd Główny naszego związku zupełnie nie dostrzega tego problemu.
Jednak winę za brak zainteresowania tą rasą ponoszą też lokalni działacze i hodowcy z Podkarpacia, którzy przez całe dziesięciolecia nie potrafili lub nie chcieli zarejestrować gołębia, który bezsprzecznie jest rozpoznawalną wizytówką tego regionu. Hodowcy z Podkarpacia powinni zrozumieć, że nikt za nich tego problemu nie rozwiąże i sami muszą wszcząć starania o uznanie i rejestrację tej regionalnej rasy. W przeciwnym razie może się okazać, że ich "dubler”, już wkrótce stanie się “buldogiem”, a efekty pracy setek bezimiennych podkarpackich hodowców okażą się bezużyteczne i pójdą w zapomnienie.
Jest to scenariusz wielce prawdopodobny, gdyż od kilku już lat niektóry hodowcy z nieznanych powodów, próbują odciąć "dublera" od podkarpackich korzeni i chcą “przerobić” go na swojego “buldoga”. Mam jednak nadzieję, że hodowcy z Podkarpacia nie dopuszczą do takiego "świętokradztwa" i nie pozwolą zawłaszczyć tej jakże swojskiej rasy.



gołąb Brodawczaki podkarpackie zwane "dublerami" lub "średniakami" pamiętam jeszcze z dzieciństwa, zawsze fascynowały mnie swoją niepowtarzalną urodą i dość dużą samodzielnością. Były licznie hodowane zwłaszcza na wioskach Podkarpacia - widywałem je trzymane w budynkach inwentarskich (stajnie, obory) oraz dość często w gołębnikach budkowych, umieszczonych pod okapem stodoły. Świetnie sobie radziły w tych trudnych warunkach, dobrze wykarmiały potomstwo, a o pokarm często musiały rywalizować z drobiem domowym. Te specyficzne warunki bytowania wyostrzyły ich zmysły - były to gołębie dość czujne, a czasami nawet płochliwe.
Było to ponad 40 lat temu i nikt ze znanych mi hodowców nie posiadał woliery, ani też nie stosował żadnej profilaktyki. Starzy hodowcy opowiadali, że rasa ta hodowana była przez ich rodziców i dziadków. Opierając się na prostych obliczeniach można założyć, że rasa ta znana jest na Podkarpaciu od ok. 150 do 200 lat. Niestety nie są mi znane żadne źródła pisane dotyczące tej rasy i prawdopodobnie materiały takie nie istnieją. Chronologicznie pojawienie się tej rasy (odmiany) na ziemiach polskich można łączyć z udokumentowanymi opisami innych ras brodawczatych przywiezionych ze wschodu do Europy.
O brodawczaku podkarpackim wspominałem na łamach "f&f" (nr 3/2002) przy okazji prezentacji brodawczaka polskiego; cyt.: “ ...na terenie obecnego woj. podkarpackiego od niepamiętnych czasów licznie hodowane są gołębie w typie brodawczaka, jednak o nieco większej i mocniejszej sylwetce, trochę dłuższym dziobie i mocno rozbudowanych naroślach wokół oczu i dzioba. Gołębie te gwarowo nazywane są “średniakami” lub “dublerami”. Populacja tych gołębi jest dość liczna i wyrównana pokrojowo. Najczęściej hodowane są na wsiach i terenach podmiejskich. Charakteryzują się dużą żywotnością i samodzielnością. Występują w takich samych barwach jak brodawczaki. Ze względu na duże podobieństwo nie można wykluczyć, że odmiana ta jest praprzodkiem “brodawczaka” polskiego. Tezę tę potwierdzają starzy hodowcy, którzy posiłkowali się tymi gołębiami w celu odświeżenia krwi brodawczaków” (kon.cyt.)




Zbigniew Gilarski


Projekt wzorca

Pochodzenie: tak jak i inne gołębie brodawczate, najprawdopodobniej pochodzi z krajów Orientu. Początkowo hodowany w regionie lwowskim, a następnie na całym Podkarpaciu wzdłuż trasy kolejowej Lwów - Kraków.
Wrażenie ogólne: gołębie o szlachetnej sylwetce, silne, czujne, nieco płochliwe.
Głowa: dość duża, czoło szerokie ukośne, ciemię płaskie z widoczną kością potyliczną dość łagodnie (łukowato) połączoną z linią szyi. Oczy: średnio duże o małej źrenicy, tęczówka koloru perłowego lub perłowo-pomarańczowego, aż do czerwonego, u białych oczy ciemne. Brwi: duże, wyraziste, brodawkowate, mocno rozrośnięte, cieliste, złożone z kilku ułożonych warstwowo pierścieni, przyprószone białym pudrem. U osobników starszych wyraźnie wystające poza profil głowy natomiast od wewnątrz w kształcie wielokąta lub “karo”. Dziób: średniej długości, szeroki u podstawy, koniec górnej szczęki tępy, lekko zagięty do dołu, obie szczęki równej grubości, dobrze zwarte, koloru jasno rogowego, dopuszczalna czarna muszka na górnej szczęce. Brodawki silnie rozwinięte wokół górnej i dolnej szczęki, woskówka nosowa szeroka w środku podzielona, u starych osobników chropowata i pomarszczona.
Szyja: średniej długości, niezbyt gruba, szeroka u podstawy, dobrze osadzona. Pierś: umiarkowanie szeroka, zaokrąglona, lekko uniesiona i wysunięta do przodu. Skrzydła: mocne, dobrze przylegające o zaokrąglonych ramionach, lotki długie, zwarte, noszone na bocznych sterówkach ogona. Ogon: długi, średnio zwarty, wyraźnie dłuższy od lotek. Nogi: średniej długości, lekko ugięte, mocnej budowy, skoki i palce nieopierzone, kolor pazurków rogowy. Upierzenie: obfite, gęste, dobrze przylegające. Rodzaje kolorów: jednobarwne: czarne, czerwone, żółte, białe, niebieskie pasami, grochowe (niebieskie nakrapiane), pstre w różnych wariantach w tym też jednobarwne z białymi piórami w ogonie. Kolor i rysunek: Barwa jednolita, intensywna z wyrazistym metalicznym połyskiem.
Duże błędy: Wąskie i płaskie czoło, łukowata linia profilu głowy, czerwone lub różowe obwódki oczu, słabe narośla wokół oczu i dzioba, dziób zbyt krótki i wąski u podstawy. Uwagi do oceny: głowa - oko - brew - dziób - brodawki nosowe - budowa - figura - postawa - kolor upierzenia


Propozycje wzorca opracowali: Zbigniew Gilarski i Andrzej Kisiel.





Wystawa kur ozdobnych, Warszawa 27-28.01.2007

Jeszcze Polska nie zginęła, a przeciwnie - odrodziła się jak Feniks





kura Przyznaję, że po otrzymaniu zaproszenia - od moich przyjaciół Leona Tarasewicza i Moniki Łukasiewicz, (z którymi spotykamy się od lat na wspólnych posiedzeniach Federacji Europejskiego Związku Hodowców Kur i Gołębi Rasowych oraz na międzynarodowych szkoleniach dla sędziów drobiu) - do wzięcia udziału w sędziowaniu drobiu na wystawie w Warszawie, stanąłem przed wielkim dylematem.
Informacje jakie posiadałem na temat hodowli drobiu w Polsce, nie były zbyt jednoznaczne. To jeszcze bardziej uczyniło interesującą propozycję przyjazdu na wystawę do Polski. Przyjaciel Leon powiedział mi, że ich Stowarzyszenie Hodowców Kur Ozdobnych "Gallus" organizuje pierwszą wystawę kur w Warszawie, na której także inne działające w Polsce Związki i Stowarzyszenia będą prezentować około 1000 sztuk drobiu. Właśnie z tego powodu postanowiłem przyjąć to wyzwanie, w myśl zasady, że lepiej coś raz zobaczyć, niż sto razy o czymś usłyszeć. Organizatorzy byli bardzo zainteresowani sędziowaniem zgodnie z europejskim systemem oceny i europejskim standardem. Na pewno nie będzie przesadą jeżeli powiem, że Leon i Monika są gorącymi zwolennikami i propagatorami eurohodowli i robią wiele na rzecz promocji hodowlanej Polski w Europie.
Do Warszawy przyjechałem w piątek 26.01. rano. Na dworcu czekał na mnie Robert Wójcik, prezes Stowarzyszenia "Gallus". Na początku poznałem jego rodzinę, a następnie pokazano mi hodowlę. Po zakwaterowaniu i zwiedzeniu Warszawy udaliśmy się do wspaniałego centrum Blue City, na którego 3 piętrze odbywała się wystawa. Mam za sobą kilka wystaw, także za granicą, ale w tak wspaniałych wnętrzach i dostępnym dla zwiedzających obiekcie jeszcze wystawy nie widziałem. Ku mojemu zaskoczeniu, kiedy przyszliśmy do hali o 7.00, hala ziała pustką. Po bokach, jeszcze na paletach stały klatki, stojaki, urządzenia do podawana karmy, poidła i pozostałe przedmioty wystawowe, obok tego "zlatywał się" już drób. Byłem naprawdę przerażony i powtarzałem sobie, że nad tym nie da się zapanować. Przywitałem się z przyjaciółmi, zostałem przedstawiony innym osobom. Filigranowa Monika Łukasiewicz powiedziała kilka słów, pokazała schemat wystawy, wydała rozkazy i nagle wszystko dosłownie “wybuchło”. Wierzcie lub nie, ale kiedy grupa około 20 osób zabrała się do ustawiania klatek, oczywiście wraz z całym kierownictwem wystawy, to do 15.00 wystawa wraz z obecnymi na niej zwierzętami była gotowa.
kura Ku wielkiemu zaskoczeniu przewodniczący wystawy odbył rozmowę telefoniczną, z której dowiedział się, że niemieccy sędziowie nie mogą niestety przyjechać, a po chwili otrzymał kolejną wiadomość, że sędzia z Rosji również nie przybędzie. Myślałem, że to już koniec. Dlatego też wystąpiłem z propozycją rozpoczęcia sędziowania już w piątek, by jak najwięcej zwierząt otrzymało oceny. Jak już wspomniałem zwierzęta oceniano zgodnie ze Standardem Europejskim i systemem kartkowym. Byłem zaskoczony różnorodnością ras na wystawie. Prawie wcale nie było przedstawicieli ras ciężkich, przytłaczającą większość tworzyły rasy czubate, o osobliwych kształtach oraz bojowce duże i miniaturowe.
Swoje sędziowanie i ocenianie rozpocząłem od kur padewskich. Było ich na wystawie 56 sztuk w 7 odmianach barwnych, również o lokowanej strukturze upierzenia. Najlepszej jakości był biały kogut gładki, w klatce 201, (97 punktów - hodowca J. Libera). Kogut wyróżniał się wspaniałym kształtem tułowia, nadzwyczajnie ukształtowanym czubem i brodą, pięknie osadzonym i noszonym okrągłym i bujnym ogonem. Z lokowanych bardzo wysokiej jakości była czarna kura w klatce 216 (96 punktów - hodowca M. Grzybko). Cała ekspozycja kur padewskich składała się z ptaków lepszej lub gorszej jakości, wady występowały głównie w szerokości piersi, noszeniu tułowia, kształcie ogona, nierównomiernej linii oraz w barwie skoków. Czub i broda muszą być okrągłe i bujne.
Dalej oceniałem rasy czubate, a mianowicie kury białoczuby holenderskie, występujące w barwnych odmianach: czarnych, żółtych, czerwonych, białych, niebieskich, perłowych oraz ich formy lokowane. Najlepszy kogut i kura o białym ubarwieniu były w klatce 221 (96 punktów i 96 punktów znów dla hodowcy M. Grzybko). Na tym zakończyłem ocenianie w piątek, w godzinach nocnych.
Po 5 godzinach snu, w sobotę zabrałem się ponownie do pracy...


Sędzia federacyjny Peter Zuffa
Tłumaczenie oryginału Irena Chmielewska






Haflingery



koń "Haflingery - złote konie o złotym sercu" - to tytuł książki Johannesa Schweisguta, opisującego tę rasę koni. Autor zawarł w niej to, co najbardziej wyróżnia haflingery spośród innych ras. A są to: kasztanowate umaszczenie z konopiastą grzywą i jasnym ogonem oraz łagodne usposobienie i szczególna przydatność koni tej rasy do wszechstronnego użytkowania przez człowieka.


Cechy te utrwalono, początkowo poprzez celowy chów w pokrewieństwie, a następnie dzięki wieloletniej selekcji. Inne cechy charakterystyczne dla koni tej rasy, to:
- niezbyt wysoki wzrost (135-142 cm w kłębie; uważa się, że są to najwyższe konie w typie kuca;
- nieduża głowa, krótkie uszy, duże oczy (widoczny wpływ koni arabskich);
- silna szyja, grzbiet prosty i szeroki, zad zaokrąglony i dobrze umięśniony, nogi dość krótkie i mocne, mocne kopyta, przydatne do pracy w górach;
- długowieczność - konie dożywają 40 lat, ale jednocześnie późno dojrzewają - do pracy nadają się dopiero konie 3,5-letnie.
Konie tej rasy odznaczają się poza tym dużą odpornością na niekorzystne warunki, wytrwałością, dużym temperamentem, a jednocześnie są łagodne i chętne do współpracy z człowiekiem.


koń Historia rasy rozpoczęła się w roku 1868, gdy z węgierskiej stajni Babolna sprowadzono w Alpy, do wsi Haflinger - ogiera czystej krwi arabskiej, imieniem El Bedavi XXII. Tym ogierem kryto miejscowe klacze koników górskich, aby ukształtować i uszlachetnić miejscowy typ koni. W 1874 roku, po ogierze El Bedavi XXII, urodził się ogierek Goldfuchs 249 Folie, o charakterystycznym dla haflingerów umaszczeniu. Od tego ogiera półkrwi wywodzi się 7 rodów ogierów, od których wywodzi się cała współczesna populacja haflingerów.
Od roku 1874 do lat 30. ubiegłego wieku hodowla koni tej rasy ograniczała się do centralnego rejonu Alp. W latach 30. XX wieku zaczęto je hodować w południowych Niemczech, w Bawarii, a pod koniec II wojny światowej, między innymi za sprawą wojsk amerykańskich, rozprzestrzeniły się w inne rejony świata. Dziś są hodowane w ponad 50 krajach.
Ponieważ wieś Haflinger, leżąca w południowym Tyrolu, w dolinie Sarn, niedaleko Merano we Włoszech w czasach tworzenia się rasy leżała w granicach Cesarstwa Austro-Węgierskiego, Austriacy traktują haflingery jako swoją rasę narodową. W 1921 r. powstał Tyrolski Związek Hodowców Haflingerów, z siedzibą w Ebbs. W 1975 r. powołano Światową Federację Haflingera, również z siedzibą w Ebbs. Miejscowość ta, leżąca w Austrii, w północnym Tyrolu, tuż przy granicy z Niemcami, zyskała światową sławę dzięki źrebięciarni, będącej obecnie centrum rozrodu haflingerów. Tu odbywają się przeglądy młodych koni i wybory ogierów do rozrodu. Corocznie aukcje koni ściągają do tej miejscowości tłumy hodowców i turystów.




tekst i zdjęcia:
dr inż. Mirosław Piasecki
Kierownik Wydziału Zwierząt Kopytnych Miejski Ogród
Zoologiczny we Wrocławiu





Waran stepowy, czyli wejście smoka

waran Jaszczurki wywierają na nas ogromne wrażenie przywodząc swym wyglądem dawno minioną epokę dinozaurów oraz przywołując w pamięci zasłyszane w dzieciństwie legendy o smokach.


Do najbardziej niesamowitych, i zarazem najokazalszych, przedstawicieli tych gadów należą warany. Znanych jest ok. 50 gatunków tych zwierząt. Największy z nich - waran z Komodo (Varanus comodoensis) osiąga do 3,5 m długości (jeszcze 100 lat temu na wolności spotykano podobno nawet 5-metrowe osobniki) i może stanowić realne zagrożenie dla życia człowieka. Oczywiście zwierzęcia tego nie spotyka się w amatorskich hodowlach terraryjnych (w Polsce można je podziwiać w ogrodzie zoologicznym w Poznaniu). Niewiele mniejsze (do 2,0-2,5 m długości) są waran leśny (Varanus salvator) oraz waran nilowy (Varanus niloticus) oferowane sporadycznie w sprzedaży. Opieka nad takim olbrzymem wymaga jednak sporych umiejętności i doskonałych warunków lokalowych. Dlatego wszystkim miłośnikom “smoków” chcielibyśmy polecić nieco mniejszą ich wersję, czyli warana stepowego (Varanus exanthematicus). Choć nie osiąga on tak imponujących rozmiarów jak jego krewniak z wysp Komodo możemy zagwarantować, że opieka nad nim oraz możliwość obserwowania tej pięknej jaszczurki zapewni każdemu terraryście nie mniejszą dawkę emocji i wrażeń. Jednak uwaga! Zdecydowanie nie jest to dobry pupil dla początkujących miłośników gadów! Dlatego widząc w sklepie zoologicznym młodego warana nie dajmy się ponieść decyzji chwili. Rzeczywiście, ciekawskiemu maluchowi trudno się oprzeć.... ale pamiętajmy, że dorosły osobnik osiąga duże rozmiary (ponad 1 metr), a mimo łatwości oswajania będzie wymagał od swego opiekuna sporego doświadczenia i wprawy.


waran Środowisko naturalne
(...)

Wygląd zewnętrzny
(...)

Przy zakupie
(...)

Terrarium
(...)

Żywienie
(...)

Oswajanie

Po nabyciu młodego osobnika (15-30 cm) pozwalamy mu początkowo na zapoznanie się z nowym środowiskiem i terrarium. Ograniczmy manipulację do minimum (karmienie, sprzątanie), pozwalając, aby zwierzę oswoiło się z naszą obecnością w pobliżu terrarium. Kiedy już nie będzie reagowało histerycznie na nasz widok, można zacząć wkładać rękę do terrarium i np. podając owada karmowego oswajać jaszczurkę z naszym zapachem. Następnym krokiem jest chwytanie zwierzęcia i przetrzymywanie na ręku. Chwyt musi być na tyle mocny, aby jaszczurka się nie wyrwała. Waran może nas straszyć sykiem i biciem ogonem, ew. gryzieniem, ale przy tej wielkości nie jest w stanie uczynić nam krzywdy (co innego okaz dorosły). Stopniowo przyzwyczaja się i uspokaja, ale musimy być konsekwentni i powtarzać tę czynność codziennie.
waran Jeśli nabywamy osobnika starszego zdecydujmy się na taki egzemplarz, który miał częsty kontakt z opiekunem, gdyż zwierzę ponad 0,5 metrowe w swojej obronie może nas dotkliwie poturbować i pokaleczyć (z utratą palców włącznie!). Niemniej jednak oswojenie warana jest niezbędnym warunkiem w chowie tych zwierząt, w przeciwnym wypadku opieka nad osobnikiem dorosłym może być utrudniona, a nawet wręcz niemożliwa.
Oswojonego warana możemy wypuszczać na niezbyt długie spacery (są one wskazane dla prawidłowego funkcjonowania aparatu ruchowego i zapobiegają otłuszczeniu). Początkowo ograniczamy przestrzeń do jednego pokoju, stopniowo rozszerzając ją na całe mieszkanie. Zabezpieczamy wszystkie otwory, w które jaszczurka mogłaby się wcisnąć (podłoga nie powinna być myta środkami chemicznymi). Można od czasu do czasu urządzić kąpiel w wannie (poziom wody dostosowany do brodzenia).
Jeśli mamy możliwość, latem warto umieścić pupila w wolierze zewnętrznej, albo wyprowadzić do ogrodu, aby skorzystał z kąpieli słonecznej. Dobrym rozwiązaniem jest zbudowanie dla niego dość wysokiej zagrody (min. 1 m wysokości), w obrębie której mógłby się swobodnie poruszać. Uwaga: zarówno w domu jak i w ogrodzie nalezy bezwzględnie odizolować od warana inne zwierzęta domowe, a zwłaszcza psy. Większość waranów reaguje niezwykle agresywnie na ich widok zaś ewentualna konfrontacja mogłaby się skończyć bardzo smutno i to dla obydwu stron.



tekst i zdjęcia:

dr wet. Joanna Zarzyńska
dr inż. Paweł Zarzyński








Oczko wodne

Wyposażenie - krok po kroku

oczko wodne Przydomowe oczko wodne może być największą ozdobą każdego ogrodu. Jednak, aby funkcjonowało poprawnie należy wyposażyć je w kilka podstawowych urządzeń technicznych. Do najważniejszych i najczęściej stosowanych należą pompy fontannowe, filtry i eliminatory glonów. Na rynku spotyka się obecnie produkty wielu firm o bardzo różnej jakości. Dlatego poniżej, krok po kroku pokażemy Szanownym Czytelnikom na jakie elementy konstrukcyjne poszczególnych urządzeń należy zwrócić szczególną uwagę, aby dokonać trafnego wyboru i długo cieszyć się z ich bezawaryjnej pracy.


POMPY FONTANNOWE

Podstawowym urządzeniem technicznym niezbędnym praktycznie w każdym oczku wodnym jest pompa fontannowa. Pełni ona kilka podstawowych funkcji:
1. Stanowi napęd filtra podając do niego wodę z oczka.
2. Napędza fontannę pozwalając na uzyskanie ciekawych efektów dekoracyjnych za pomocą rozprysku słupa wody.
3. Podaje wodę do kaskad i strumyków pozwalając na tworzenie dekoracyjnych wodospadów i sztucznych cieków wodnych.
4. Stanowi napęd eliminatora glonów.


Każdy model pompy odznacza się kilkoma podstawowymi parametrami niezmiernie istotnymi z punktu widzenia ich późniejszego wykorzystania. Pierwszym z nich jest maksymalna wydajność pompy wyrażona w litrach wody przepompowywanej w ciągu godziny. Dostępne w handlu pompy cechują się wydajnością od kilkuset do kilkudziesięciu tysięcy l/h. Można przyjąć, że minimalna wydajność pompy do konkretnego stawu ogrodowego powinna być tak dobrana, aby urządzenie było w stanie przepompować całą wodę w ciągu maksymalnie 2 godzin (a więc np. pompa o wydajności 2500 l/h do stawu o pojemności 5 m3). Jeżeli jednak planujemy budowę wodospadu lub zainstalowanie dodatkowych urządzeń zawsze lepiej jest kupić model o “oczko” większy, aby mieć w rezerwie dodatkowe możliwości jego wykorzystania.
oczko wodne Drugim bardzo istotnym parametrem jest tzw. wysokość podnoszenia słupa cieczy. Pamiętajmy, że maksymalna wydajność pompy mierzona jest zawsze na jej poziomie. Jeżeli woda ma być podawana wyżej wydajność pompy systematycznie spada wraz z tą wysokością. Większość wiodących producentów przedstawia ten parametr na opakowaniach lub w instrukcji graficznie, za pomocą wykresu ilustrującego zmianę wydajności pompy wraz z wysokością na jaką musi ona podnieść wodę. Parametr ten jest szczególnie ważny jeśli zamierzamy zbudować kaskadę - w tym przypadku wydajność pompy należy odczytać dla wysokości na jaką ma się wznosić projektowana przez nas konstrukcja.
Bardzo ważnym z ekonomicznego punktu widzenia parametrem pompy jest ich energochłonność. Analogiczne modele poszczególnych firm mogą bardzo różnić się pod tym względem. Pamiętając, że pompa jest urządzeniem które powinno działać permanentnie przez co najmniej 6-8 miesięcy w roku najlepiej oczywiście zdecydować się na urządzenie, które przy tej samej wydajności cechuje się najmniejszym poborem energii.
Poza wyżej wymienionymi parametrami kupując pompę warto zwrócić uwagę na kilka dodatkowych szczegółów jej konstrukcji. Dobra pompa powinna posiadać tzw. prefiltr, czyli niewielki wkład gąbkowy znajdujący się tuż pod otworami zasysającymi wodę, który zatrzymuje najgrubsze zanieczyszczenia chroniąc urządzenie przed zbyt szybkim zapychaniem. Poza tym warto zwrócić uwagę na materiał z którego wykonana jest oś wirnika. Może być zrobiona z metalu lub ceramiki. Zdecydowanie lepsza jest ta ostatnia, gwarantuje bowiem dużo cichszą pracę urządzenia oraz jego dłuższą żywotność. Niektóre wiodące firmy oferują nawet w swych pompach osie ceramiczne wykonane z korundu, którym jako jeden z najtwardszych minerałów (zaraz po diamencie) jest praktycznie niezniszczalny i nawet po latach pracy nie wykazuje żadnych widocznych ubytków mechanicznych. Kolejnym szczegółem konstrukcyjnym na jaki warto zwrócić uwagę jest długość kabla zasilającego. Z punktu widzenia wygody użytkownika nie powinna być ona mniejsza niż 5-10 m. Poza tym wskazane jest, aby kupiona przez nas pompa miała podstawę umożliwiającą jej przytwierdzenie np. do zatopionego w wodzie kawałka cementu lub innej podkładki. Powinna też mieć pokrętło pozwalające na swobodną regulację jej wydajności i to w możliwie największym zakresie. Na zakończenie warto też przyjrzeć się budowie samej dyszy fontannowej (najwygodniejsze są dysze teleskopowe pozwalające na dowolną zmianę wysokości w zależności od potrzeb i preferencji użytkownika) oraz zapytać sprzedawcę czy istnieje możliwość nabycia do niej specjalnych końcówek umożliwiających tworzenie rozmaitych efektów dekoracyjnych (słup wody w kształcie tulipana, grzyba, parasola, itp.). Poza tym, i uwaga ta dotyczy nie tylko pomp, ale i wszelkiego pozostałego sprzętu, przed ich nabyciem wskazane jest zorientowanie się co do dostępności i cen części zamiennych oraz lokalizacji, profesjonalizmu i szybkości działania najbliższego serwisu firmy.


FILTRY
(...)

ELIMINATORY GLONÓW
(...)

LAMPY OŚWIETLENIOWE
(...)






tekst:
dr wet. Joanna Zarzyńska
dr inż. Paweł Zarzyński



zdjęcia:
udostępnione dzięki uprzejmości producentów sprzętu












Powrót do archiwum

Strona główna





Wydawnictwo Fauna&Flora Adres: 45-061 Opole ul. Katowicka 55. Tel. 77/403-99-11.
e-mail:redakcja@faunaflora.com.pl
Redakcja gazety: zespół. Redaktor naczelny: Marek Orel, tel. +48 608 527 988.
Sekretarz redakcji: Janusz Wach, tel. +48 606 930 559. Korekta: Iwona Stefaniak.