darewit Inkubatory do jaj animar terrarystyka Poid?a, karmid?a, inkubatory, siatki
(zwierz?ta, og?oszenia)
Og?oszenia, zwierz?ta,

Kwiecień 2008





żako

Żako, afrykańska gaduła





Posiadanie "gadającej papugi" było lub jest marzeniem niemal każdego hodowcy ptaków egzotycznych. Wynika ono ze stereotypów i disneyowskich bajek zapamiętanych z dzieciństwa oraz z powszechnego mniemania o niezwykłej inteligencji tych ptaków. Rzeczywiście, papugi, pod względem umiejętności naśladowania dźwięków (i to nie tylko mowy ludzkiej) są wyjątkowo uzdolnione (choć znaczny talent w dziedzinie "papugowania" posiada również wiele innych ptaków, m.in. krukowatych) i potrafią zaskakiwać nawet doświadczonych hodowców. Posiadanie takiego ptaka to jednak nie tylko przyjemność, ale również liczne obowiązki. Ze względu na rozwiniętą inteligencję papugi wymagają bowiem poświęcania im wiele uwagi oraz jak najczęstszego dotrzymywania im towarzystwa. Dlatego, zanim podejmiemy decyzję o przyjęciu pod nasz dach takiego "gadającego" pupila powinniśmy się najpierw dobrze zastanowić, czy możemy sobie na niego pozwolić i to nie tyle pod względem finansowym, co pod względem czasowym.


Jakie papugi "gadają"? No cóż, teoretycznie niemal wszystkie. Wymawiania pojedynczych słów przy dużej dozie cierpliwości i zaangażowania można nauczyć nawet maleńką, pospolitą papużkę falistą. Jednak do prawdziwych specjalistów w naśladowaniu ludzkiej mowy należą duże papugi: kakadu, ary, amazonki, zaś niekwestionowanym arcymistrzem w tej dziedzinie jest żako - niepozorna, szaropióra afrykańska papuga będąca wręcz doskonałym pierzastym "gadułą".


żako Brzydula z Afryki
(...)

Co trzeba wiedzieć przed zakupem
(…)

Dom dla papugi
(...)

Żywienie
(...)

Pielęgnacja, oswajanie i nauka mowy Bieżąca pielęgnacja żako nie należy do skomplikowanych. Wystarczy utrzymywać czystość w klatce usuwając z niej odchody (również z gałęzi) i wymieniając regularnie podłoże, odpowiednio karmić ptaka i dbać, aby miał stale dostęp do świeżej, codziennie zmienianej wody. Znacznie trudniej natomiast zaspokoić jego wymagania natury psychicznej. Samotna papuga, obdarzona sporą inteligencją i potrzebą kontaktu z innymi istotami będzie wymagać bowiem od nas sporego zaangażowania. Początkowo, tuż po przyniesieniu do domu zapewne będzie reagować histerycznie na każda próbę zbliżenia się do klatki (nawet jeśli ptak był ręcznie karmiony traktuje nas jako obcych i po prostu się nas boi). Najlepiej nie narzucać się ze swoją obecnością i trzymać się na dystans. W ciągu kilku tygodni papuga wybierze sobie któregoś z domowników (zwykle jest to osoba, która podaje jej pokarm, choć nie ma tu reguły), który szczególnie przypadnie jej do gustu i zacznie okazywać mu swoje zainteresowanie. Jest to dobry moment, aby spróbować ją dotknąć. Żako, jak większość dużych papug, bardzo lubią pieszczoty, iskanie palcami po głowie czy głaskanie. Początkowo lepiej uważać, gdyż dziób papugi jest nadzwyczaj mocny i może ona nas boleśnie pokaleczyć! Wkrótce jednak ptak się do nas przyzwyczai i sam będzie domagał się pieszczot. Należy wtedy próbować brać go na ręce i wyjmować z klatki. W domu dobrze jest ustawić stojak dla papugi z poprzeczką lub masywny konar, na którym będzie mogła siadać. Gdy całkowicie się oswoi większość czasu może spędzać poza klatką latając i spacerując swobodnie po mieszkaniu. Nie ma również reguł jeśli chodzi o naukę mowy. Poszczególne okazy wykazują bardzo zróżnicowane umiejętności w tym zakresie. Niektóre "gadają jak najęte" i na wyścigi powtarzają zasłyszane słowa, a nawet całe frazy. Inne trzeba stopniowo uczyć powoli i dokładnie wymawiając przy nich poszczególne słowa. Żako bardzo szybko uczą się też reagować na nadane imię. Oczywiście, naiwnością byłoby założenie, że papuga rozumie to co mówi. Potrafi jednak bezbłędnie kojarzyć wypowiadane zdania z sytuacjami i np. witać nas przy wchodzeniu do mieszkania, albo żegnać przy wychodzeniu. Niektóre żako doskonale imitują również inne dźwięki, np. dzwonek telefonu lub szczekanie psa i to niekiedy tak dokładnie, że są w stanie oszukać wszystkich domowników.
I, na zakończenie jeszcze krótka uwaga, a raczej ostrzeżenie! Jak już wspomnieliśmy, papuga nie rozumie znaczenia wypowiadanych słów, ale kojarzy je z różnymi sytuacjami. Co więcej, podobnie jak małe dziecko, najszybciej i najchętniej zapamiętuje wyrazy nacechowane dużą dozą emocji, a więc przede wszystkim… słowa niecenzuralne. Dlatego jeśli nie chcemy, aby nasz ptak skompromitował nas przed gośćmi powtarzając z zapałem w ich towarzystwie zasłyszane przypadkiem epitety lepiej trzymajmy przy tym pierzastym gadule język za zębami i starannie "cenzurujmy" wypowiadane w jego obecności zdania...




Tekst:
dr wet. Joanna Zarzyńska
Katedra Higieny Żywności i Ochrony Zdrowia Publicznego SGGW
dr inż. Paweł Zarzyński
Fotografie:
Marek Oleksy

(na zdjęciach "Polly" oraz papuga z ZOO w Chorzowie)









Sztuczny wylęg drobiu

Człowiek w swoim odwiecznym dążeniu do poznania natury życia już 2500 lat temu opanował technikę sztucznych lęgów. W starożytnych Chinach budowano piece opalane drewnem i posiadające wgłębienia, w których na warstwie ziemi układane były jaja wylęgowe. Były to niekiedy zupełnie spore "zakłady wylęgowe".


W tym samym czasie również Egipcjanie (kapłani egipscy) budowali dosyć skomplikowane urządzenia (aparaty wylęgowe), w których można było regulować zarówno temperaturę jak też i wilgotność. Oczywiście zasady wylęgu były otoczone głęboką tajemnicą, a ponadto w Egipcie były traktowane jako rodzaj obrządku religijnego. Jest tajemnicą, w jaki sposób określano w tych wylęgarniach temperaturę i wilgotność. Przypuszcza się, że na zasadzie dotyku i wyczucia. W Europie dopiero w wieku XVI przeprowadzano pierwsze niezbyt udane próby. Wynalazek termometrów w połowie XVIII wieku znacznie przyspieszył te prace. Pierwsze inkubatory miały postać beczek zakopywanych w fermentującym nawozie, następnie konstruowano aparaty wyposażone w zbiorniki z ciepłą wodą. Wodę tę stale uzupełniano, aż do chwili, kiedy wynaleziono lampę naftową, która służyła do podgrzewania zbiornika z wodą. Następnym etapem było zastąpienie ciepłej wody powietrzem ogrzewanym lampą naftową i prymitywny termoregulator bimetaliczny. Prawdziwym przełomem było jednak odkrycie elektryczności i na początku wieku XX istniały już pierwsze aparaty elektryczne z automatycznymi regulatorami temperatury.


wylęg Typy aparatów wylęgowych

Zajmiemy się tylko aparatami dla celów amatorskich, pozostawiając inkubatory halowe i linie wylęgowe zwolennikom globalizacji. Do celów amatorskiego wylęgu jaj najlepiej nadają się małe inkubatory szafkowe i tzw. inkubatory płaskie. Inkubatory szafkowe są niewątpliwie najlepszym rozwiązaniem pod warunkiem, że mają oddzieloną i niezależnie sterowaną komorę inkubacyjną od klujnikowej. Pozwalają na dobre wykorzystanie inkubatora poprzez wylęgi ciągłe, np. inkubator z 3 szufladami lęgowymi możemy co tydzień zapełniać świeżymi jajami wylęgowymi i co tydzień też uzyskiwać z tych nałożeń pisklęta (kurze). Ich główną wadą jest stosunkowo duże zużycie prądu. Jeżeli nie posiadają wydzielonej, oddzielnie sterowanej komory klujnikowej, to nie ma praktycznie możliwości regulacji wilgotności. Jaja np. kurze w takim inkubatorze dwukrotnie w ciągu inkubacji są narażone na kilkudniowe podniesienie wilgotności do 80-90 %. To musi odbić się negatywnie na ilości i jakości wylęgów. Problem ten rozwiązuje posiadanie oddzielnej komory do klucia się piskląt.
Drugim rodzajem powszechnie używanych aparatów amatorskich są inkubatory płaskie. Do ich zalet należy zaliczyć niską cenę, małe zużycie energii oraz oddzielenie procesu inkubacji od klucia. Do wad tego aparatu zaliczyć należy to, że cały przebieg inkubacji odbywa się w jednym miejscu, przez co drugie nałożenie jaj może mieć miejsce dopiero po zakończeniu poprzedniego cyklu inkubacji. W większych hodowlach możemy jednak mieć dwa aparaty.
Przy zakupie inkubatora należy zwrócić uwagę na takie detale jak: izolacyjność obudowy, system regulacji temperatury i wilgotności, sposób przewracania jaj. Należy zrezygnować z aparatów, w których jajka leżą luzem na siatkach i ich przewracanie powoduje konieczność otwierania inkubatora i indywidualnego obracania każdego jajka. Jeżeli jest to np. 100 jajek, to będzie to dosyć pracochłonna czynność. Jajka powinny być umieszczone na specjalnych tacach inkubacyjnych, co pozwala jednym pociągnięciem obrócić na raz wszystkie jaja bez otwierania inkubatora. Często spotyka się inkubatory wykonane ze sklejki lub płyt meblowych. Otóż różnica temperatur między wnętrzem inkubatora, a otoczeniem wynosi średnio 20?C. Jeżeli ścianki inkubatora nie zabezpieczają odpowiedniej izolacyjności, para wodna skrapla się we wnętrzu inkubatora, co powoduje nadmierny wzrost wilgoci, a więc ułatwia rozwój grzybów i bakterii. Równocześnie obudowa inkubatorów nie może być nasiąkliwa dla pary wodnej. Do materiałów chłonących wodę zalicza się często stosowane sklejki, płyty meblowe i niestety styropian budowlany. Wydaje się, że obecnie na rynku najlepsze materiały do budowy inkubatorów to sztywna pianka poliuretanowa oraz styropian ekstradowany. Materiały te posiadają pienistą budowę, a równocześnie ich pory stanowią strukturę zamkniętą uniemożliwiającą wnikanie pary wodnej i wody. Ważnym czynnikiem decydującym o wynikach jest dokładność regulacji temperatury i wilgotności. Dzisiaj termoregulatory elektroniczne zapewniają dosyć dokładny pomiar i regulację. Jednak powinny one być przetestowane i wyskalowane specjalnie pod potrzeby inkubatorów. Wzorcowanie fabryczne tych urządzeń przypomina termometry w sklepie. Jeżeli porównamy np. w sklepie kilka termometrów tej samej firmy, to każdy z nich będzie wskazywał inną temperaturę. Drugim niedocenianym problemem wśród hodowców drobiu jest pomiar wilgotności w ciągu inkubacji. Hodowcy najczęściej lekceważą to zagadnienie, a przecież wilgotność, podobnie jak temperatura, ma decydujący wpływ na procesy wylęgu. Obecnie wilgotnościomierze elektronicznie nie wymagają od użytkownika żmudnych przeliczeń tabelarycznych, jak w przypadku używanych dawniej psychrometrów rtęciowych. Oczywiście najlepiej jeżeli inkubator jest wyposażony w automatyczny dozownik wilgoci. Wtedy nasze czynności ograniczą się do nalania wody do zbiornika i ustawienia potencjometru wilgotnościomierza na zadaną wartość. Niekiedy wystarczy nam sam wskaźnik wilgotności, a jej poziom ustalamy wstawiając na dno inkubatora większe lub mniejsze tace z wodą. W inkubatorach bez wymuszonego obiegu powietrza ważne jest ułożenie i rozstaw spiral grzejnych. Najlepiej jeżeli spirala ma jak najmniejszą bezwładność termiczną, nie nagrzewa się do zbyt wysokich temperatur i jest równomiernie rozłożona nad lub pod powierzchnią inkubowanych jaj. Używane w najprostszych inkubatorach żarówki do ogrzewania nie są najlepszym rozwiązaniem. Po pierwsze powinno ich być więcej niż 1 sztuka, po drugie grzejące żarówki muszą świecić równocześnie. Wyklute pisklęta instynktownie dążą do światła. Będą więc skupiać się w grupy pod żarówką dusząc jednocześnie te na dole. Poza tym przy takim zachowaniu niepotrzebnie tracą dużo energii, a resorpcja żółtka pozostaje zakłócona. Przeszkadza to bardzo w kluciu pozostałym pisklętom. Trzeba stwierdzić, że wybór inkubatora często zależy np. od zasobności naszego portfela i nie zawsze ich jakość idzie w parze z ceną.


Przechowywanie jaj
(...)

Inkubacja
(...)

Błędy inkubacji i ich przyczyny
(...)



Józef Zając








Koza bezoarowa



W 9. tysiącleciu przed nasza erą, w rejonie tzw. "żyznego półksiężyca", w dolinach między Eufratem i Tygrysem (dzisiejszy Irak) silnie rozwijało się rolnictwo. Tam też człowiek udomowił pierwsze zwierzęta - były to dzikie kozy i owce. Zwabiając dzikie kozy w pobliże osad ludzkich (np. na grudki soli) i odchowując odłapane koźlęta, człowiek najpierw oswoił, a następnie, poprzez długotrwałą hodowlę, udomowił kozy. Były to kozy bezoarowe (Capra aegagrus). Obecnie, dzięki badaniom genetycznym i archeozoologicznym niemal pewne jest, że to właśnie ten gatunek dzikich kóz jest przodkiem kozy domowej.


Kozy bezoarowe żyją w naturze w Azji Środkowo-Zachodniej, od Wyżyny Irańskiej, poprzez Irak, po Kaukaz i Azję Mniejszą, aż do wysp na Morzu Egejskim. Ostatnio pojawił się pogląd, że podgatunek żyjący na wyspach na Morzu Egejskim mógł tam być wprowadzony sztucznie przez człowieka, w okresie jego wędrówek (ok. 7 tys. lat pne.). Była to wpółudomowiona koza, która następnie zbiegła z hodowli i powtórnie zdziczała.
Nazwa tych kóz wywodzi się od bezoaru - często znajdowanego w ich żołądkach. Bezoarem nazywamy kuliste twarde twory powstałe z posklejanych resztek zlizywanej sierści i posklejanych żywicą szczątków roślinnych. U tych kóz prawie zawsze można znaleźć takie twory w żwaczu, spotkać je też można w żołądkach innych przeżuwaczy, a także zwierząt mięsożernych. Człowiek od dawna przypisywał bezoarom magiczną i uzdrawiającą moc. Wierzono, że bezoar chroni przed dżumą, biegunką i epilepsją. Sproszkowany, dodawano do nalewek, gdyż miał chronić przed truciznami. Stąd zresztą wywodzi się jego polska nazwa - "strutka". Bezoar oprawiano w złoto i srebro i noszono jako amulet, który miał chronić przed otruciem, zranieniami, ukąszeniami i piorunami. Przykładano go też do bolących miejsc i trudno gojących się ran.
Ze względu na bezoar kozy te nadal są przedmiotem polowań i obecnie w naturze są już rzadko reprezentowane. Myśliwi cenią też mięso, skóry i rogi. Do celów myśliwskich powstały nawet ich hodowle na farmach w Ameryce Północnej (USA, stan Nowy Meksyk).
Środowiskiem życia dzikich kóz bezoarowych są górskie stepowe tereny w pobliżu zarośli lub lasów. Żyją na wysokości 1500-2500 m npm. ("rekordzistki" obserwowano nawet na wysokości 4200 m npm). Tworzą małe stada, które jesienią łączą się w większe grupy (nawet do 50 szt.) i schodzą na tereny niżej położone. Są zwierzętami późno dojrzewającymi: dojrzewają w 2. roku życia. Kozły do rozrodu dopuszczane są tylko w pełni dorosłe, ok. 5.roku życia. Późną wiosną (maj/czerwiec), po 5.miesięcznej ciąży, rodzą się 1-2 koźlęta. Kozy te żyją ok. 10-12 lat. U kóz bezoarowych wyraźny jest dymorfizm płciowy. Kozły są duże (ok. 100 cm w kłębie, przy masie ok. 50 kg), kozy są nieco mniejsze; ich masa nie przekracza 30 kg. Kozły zaopatrzone są w potężne, szablasto wygięte rogi, dochodzące do 150 cm długości. Rogi są spłaszczone, nie mają śrubowatych skrętów, a na przedniej części mają 6-12 zgrubień. Końce rogów u dorosłych osobników sięgają grzbietu i skręcają się ku przodowi. Rogi u samic są delikatniejsze, nie mają wyraźnych karbowań, a ich długość nie przekracza 30 cm.
Umaszczenie kóz bezoarowych jest szaro-brązowo-żółte. Latem sierść jest krótka, i jasnobrązowa. Zimą przerasta włosem puchowym i staje się bardziej siwa. Boki szyi, podbrzusze i wewnętrzna strona kończyn są jasne. Ciemne włosy w okolicach przedpiersia tworzą charakterystyczną obrożę. Przez grzbiet biegnie pręga utworzona również z ciemnych włosów.
(...)




tekst i zdjęcia
dr inż. Mirosław Piasecki
Kierownik Wydziału Zwierząt Kopytnych - Miejski Ogród Zoologiczny we Wrocławiu








miecznik

Stary, dobry mieczyk...

Niektóre gatunki ryb akwariowych po prostu się "nie starzeją" i, mimo upływu lat, a nawet dziesięcioleci, nieustannie cieszą się niesłabnącą popularnością wśród hodowców. Wśród takich rybich 'gwiazd" poczesne miejsce zajmuje mieczyk Hellera (Xiphophorus helleri) - piękna żyworódka pochodząca z Ameryki Środkowej.


Ryba o stu obliczach

Mieczyki, zwane dawniej mieczonoszami zamieszkują stojące i wolno płynące wody od Meksyku po Gwatemalę. Ich nazwa pochodzi od charakterystycznego miecza, czyli podłużnego, rzeczywiście przypominającego klingę wyrostka utworzonego z silnie wydłużonych dolnych promieni płetwy ogonowej występującego u dorosłych samców dzikiej formy tych ryb, a także u większości odmian hodowlanych. Nie ma on jednak nic wspólnego z bronią, ale pełni ważną rolę podczas tańca godowego, jako jeden z głównych czynników wpływających na atrakcyjność danego samca w oczach partnerki. Młode samce pozbawione są miecza, który zaczyna rosnąć najczęściej dopiero po zahamowaniu wzrostu ciała. Dorosłe samce osiągają maksymalnie do 10 cm długości samego ciała zaś ich miecz daje dodatkowe 3-4 cm, z reguły bywają jednak znacznie mniejsze (5-7 cm). Samice są dużo potężniejsze i bardziej pękate. Na ich płetwach ogonowych nie ma mieczy. Są też wyraźnie większe od samców - wyrośnięta samica może przekraczać 12, a niekiedy nawet 15 cm długości. Rybki te, niestety, nie należą do długowiecznych, żyją zwykle ok. 3-4 lat.
miecznik Rozpoznanie płci u dorosłych ryb jest bardzo proste - poza wspomnianym mieczem samce posiadają narząd kopulacyjny zwany gonopodium w postaci spiczastego wyrostka utworzonego z przekształconej płetwy odbytowej. Jednak w przypadku młodocianych mieczyków sprawa ta dość znacznie się komplikuje. Zarówno miecz jak i gonopodium u niektórych samców zaczynają się bowiem wykształcać stosunkowo późno. Płetwy odbytowe młodzieży obu płci są jednakowe o kształcie zbliżonym do trójkąta. Tak więc u młodzieży łatwo stwierdzić tylko to, że dana ryba na pewno jest samcem. W zasadzie więc jedynym stuprocentowo pewnym dowodem na to, że młoda ryba faktycznie jest samicą jest zajście przez nią w ciążę, zaokrąglenie brzuszka i pojawienie się w jego tylnej części charakterystycznej, ciemnej plamy ciążowej. Co ciekawe, u mieczyków zdarzają się, choć raczej rzadko, wypadki zmiany płci i to w obie strony. U samic (jeśli już rodziły) zanika najpierw plama ciążowa, następnie pojawia się gonopodium i zazwyczaj wyrasta miecz. Natomiast jeżeli samiec przekształca się w samicę traci on gonopodium jednak jego miecz pozostaje. Przyczyny tego niezwykłego zjawiska nadal pozostają zagadką dla naukowców.
Mieczyki należą do najbarwniejszych i najbardziej zmiennych ryb akwariowych. Nawet w naturze (gdzie najczęściej spotyka się formę zieloną, o delikatnie seledynowych bokach z niebieskim odcieniem i cienkiej czerwonej, piłkowanej kresce biegnącej wzdłuż linii bocznej) pojawiają się okazy czerwone i czerwonawe (choć znacznie bledsze od uzyskanych w akwarium) oraz czarno nakrapiane. W ciągu ponad 100 lat planowej hodowli w akwariach uzyskano setki odmian i form barwnych. Obecnie w sklepowych zbiornikach pływają mieczyki bardzo wielu odmian barwnych. Tylko część z nich jest tak naprawdę stuprocentowymi przedstawicielami gatunku Xiphophorus helleri - większość posiada w swoich żyłach domieszkę krwi gatunków pokrewnych, głównie platki (X. maculatus) oraz rzadziej zmienniaka wielobarwnego (X. variegatus). Do najczęściej spotykanych w hodowli odmian należą mieczyki zielone, zbliżone do formy wyjściowej, żółte, zwane też niekiedy brązowymi o jasnoceglastej barwie, czerwone o różnym natężeniu koloru, niekiedy z zielonkawym połyskiem na bokach i częściowo czarnym mieczem, czarne, również najczęściej o mieniących się szmaragdowo bokach. Osobną grupę stanowią mieczyki dwubarwne czerwono-czarne. Wśród nich wyróżniają się dwie odmiany: Wagtail (z ang. dosł. pliszka) o czerwonym ciele i czarnych płetwach oraz Tuxedo o czerwonym grzbiecie i brzuchu i szerokim czarnym pasie ciągnącym się środkiem ciała. Dawniej pospolita była również tzw. forma berlińska - jaskrawoczerwona, pokryta w tylnej części ciała czarnymi kropkami i plamami. Jeszcze inną grupę stanowią mieczyki tzw. matowe o jasnopomarańczowej barwie, zwane pospolicie kometkami. Występują wreszcie formy albinotyczne o ciemnoczerwonych oczach: wśród nich wyróżnia się odmianę intensywnie czerwoną, czarną oraz białą i białawą. Trzeba też wspomnieć o tzw. mieczykach welonowych o wydłużonych płetwach. Są wśród nich formy z wydłużoną płetwą grzbietową, a także tzw. mieczyki lirowate, czyli widlaki o silnie wydłużonych skrajnych promieniach płetw ogonowych tworzących jakby dwa miecze. Zdarzają się również osobniki zwane igiełkami, u których wydłużeniu ulegają nie skrajne, ale środkowe promienie płetwy ogonowej. U samców niektórych odmian mieczyków welonowych wydłużeniu i przerostowi ulega również przekształcona w gonopodium płetwa odbytowa. Często stają się one wtedy bezpłodne na skutek fizycznej niemożności zaplemnienia samicy.


Zbiornik
(...)

Żywienie
(...)

Rozród w akwarium
(...)




Tekst i fotografie:
dr wet. Joanna Zarzyńska
Katedra Higieny Żywności i Ochrony Zdrowia Publicznego SGGW
dr inż. Paweł Zarzyński












Powrót do archiwum

Strona główna





Wydawnictwo Fauna&Flora Adres: 45-061 Opole ul. Katowicka 55. Tel. 77/403-99-11.
e-mail:redakcja@faunaflora.com.pl
Redakcja gazety: zespół. Redaktor naczelny: Marek Orel, tel. +48 608 527 988.
Sekretarz redakcji: Janusz Wach, tel. +48 606 930 559. Korekta: Iwona Stefaniak.