darewit Inkubatory do jaj animar terrarystyka Poid?a, karmid?a, inkubatory, siatki
(zwierz?ta, og?oszenia)
Og?oszenia, zwierz?ta,

Lipiec 2011





Amadynka maskowa

amadynka Charakterystyka
Jeszcze nie tak dawno, bo kilkanaście lat temu, amadynki maskowe, zwane niekiedy amadynkami lub amadynami stepowymi były prawdziwą rzadkością w hodowlach. W chwili obecnej są zdecydowanie częściej spotykane w klatkach i wolierach wielu miłośników ptaków egzotycznych. Świadczy to, że gatunek całkiem dobrze rozmnaża się w hodowlach, tym bardziej, że od wielu lat zabroniony jest wywóz wszelkich roślin i zwierząt z ojczyzny tych ptaków - Australii.
Amadynki maskowe występują na północnych, tropikalnych obszarach kontynentu, gdzie rozróżnia się dwa podgatunki. Podgatunek nominalny Poephila personata personata, zwany amadynką maskową północną żyje w zachodniej części północnej Australii, natomiast podgatunek Poephila personata leucotis czyli amadynka maskowa białoucha zamieszkuje część półwyspu York.
Ptaki chętnie przebywają na otwartych terenach z wysokimi eukaliptusami z gęstym podszyciem ciernistych krzewów i traw. Postrzegane także w lasach w pobliżu rzek, jak również na stepach porośniętych krzewami. Niekiedy zalatują do osad ludzkich. Zasięg gatunku jest niemal identyczny z zasięgiem amadyn wspaniałych (Chloebia gouldiae), gdzie temperatura jest bardzo wysoka przez cały rok i mieści się w przedziale 30-40?o?C w cieniu z nieznacznym spadkiem nocą. W godzinach okołopołudniowych kiedy upał jest największy ptaki chronią się wewnątrz ulistnionych koron drzew. Żywią się dojrzałymi i niedojrzałymi nasionami traw i innych roślin zielnych. Część diety stanowią także owady, zwłaszcza w okresie lęgowym. Obserwowano jak niestrudzenie wybierały je z pajęczyn. Z nastaniem pory deszczowej chętnie zjadają wyrastającą, młodą trawę. Jedzą także glinę - bogate źródło mineraliów oraz drobny żwirek ułatwiający trawienie.
(...)


Chów i hodowla
Amadynki maskowe po raz pierwszy przywieziono do Europy w 1897 roku i była to głównie forma białoucha. Tuż przed pierwszą wojną światową i po 1945 roku przywożono podgatunek nominalny, który do chwili obecnej jest najbardziej rozpowszechniony w hodowlach.
Kluczem do sukcesu w rozrodzie jest odpowiednio skojarzona para. Najlepiej gdy ptaki dobiorą się same, przebywając w grupie młodych, nie gniazdujących wcześniej osobników. W takiej sytuacji każdemu ptaszkowi należy założyć na nóżkę innego koloru obrączkę zaciskową, co umożliwi ich identyfikację i bezbłędne określenie płci. Obie płcie nawołują się trąbiącym głosem bardzo podobnym do odgłosów nawołujących się zeberek, jednak tokujące samce śpiewają, jeśli można użyć takiego określenia. Ów „śpiew” także przypomina głos tokującego samca zeberki, chociaż nieco różni się rytmiką i tonacją. Jeżeli zauważymy, że dwa te same ptaki przebywają stale blisko siebie możemy traktować je jako parę. Kojarzenie ptaków dorosłych, które wcześniej miały partnerów, daje mierne wyniki. Parę amadynek maskowych możemy pielęgnować w dużej klatce, np. 100x50x50 cm, a jeszcze lepiej w wolierze wewnętrznej bądź ogrodowej. W odpowiednio dużej wolierze mogą przebywać w towarzystwie innych spokojnych gatunków astryldów i drobnych łuszczaków. Niektóre pary chętnie budują gniazdo w półotwartych budkach lęgowych, ale są i takie, które wolą budować je wśród gałęzi krzewu. Jak już wcześniej wspominałem ptaki te żyją w tropikalnych rejonach Australii. W tym gorącym klimacie pisklęta ogrzewane są przez rodziców krótko, najwyżej 4-5 dni, ponieważ dłuższe ogrzewanie jest zbędne w tak wysokiej temperaturze otoczenia. W niektórych publikacjach autorzy zalecają pielęgnowanie ptaków również w wysokiej temperaturze, ale czy jest to bezwzględnie konieczne? Populacja z europejskich hodowli jest znacznie odporniejsza od swoich dzikich przodków, które niegdyś importowano z naturalnego środowiska. Posłużę się tu przykładem z własnej kolekcji. W 2008 roku postanowiłem ponownie zająć się tym gatunkiem i jesienią zdobyłem młodą samicę, a kilka tygodni później młodego samca. Ptaki umieściłem w wolierze wewnętrznej wraz z wieloma innymi gatunkami. Temperatura w pomieszczeniu z ptakami podczas jesieni, zimy w wczesnej wiosny wahała się w przedziale 16-18?o?C. Około połowy maja 2009 roku, podczas ciepłej, ustabilizowanej pogody umieściłem wszystkie ptaki w ośmiu wolierach ogrodowych o wymiarach 500x130x250 cm każda. Wszystkie woliery są częściowo zadaszone i osłonięte, a w każdej posadzone były krzewy bzu czarnego (Sambucus nigra). W jednej z wolier umieściłem amadynki maskowe nie mając żadnej pewności, czy ptaki przypadły sobie do gustu i czy będą tworzyły parę. W tej samej wolierze przebywała także para papuzików czerwonolicych, para krasnogonków oliwkowych (astryldów trzcinowych) i para turkaweczek czarnogardłych (gołąbków kaplandzkich). W różnych miejscach, w zadaszonej części woliery zawieszone były półotwarte budki lęgowe o wymiarach 12x12x15 cm i 15x15x15 cm.

(...)




tekst:
Andrzej Jarosz




cały artykuł jest opublikowany w najnowszym, czerwcowym wydaniu f&f, nr 07/2011 (150)









Mały münsterlander






pies Historia rasy

Przodkami małego münsterlandera były wyżły oraz psy, których używali sokolnicy do polowań. Początkowo był psem do polowania na ptactwo, miał za zadanie bowiem wypłaszanie ptactwa z zarośli i wystawianie sokołom. Kiedy do polowań zaczęto używać broni palnej, sokoły okazały się nieprzydatne, więc pies ten służył myśliwemu do wypłaszania i wystawiania ptactwa na strzał. Początkowo istniały dwie odmiany münsterlandera o podobnym charakterze, lecz różniące się wielkością. W początkach XX wieku w Münster na terenie Westafalii, miejscowi hodowcy stworzyli dwa typy wielostronnych psów myśliwskich, które właśnie różniły się wzrostem. Oczywiście, że wspomniane zabiegi hodowlane miały na celu wykorzystanie użytkowe, ponieważ myśliwi potrzebowali psów do pracy w zróżnicowanym terenie. W 1921 r. hodowcy doczekali się wzorca rasy, który został opracowany przez Friedricha Jungklausa. W połowie lat 60. XX wieku, rasa ta została sprowadzona do Polski, przez myśliwych z terenu Opolszczyzny.


Wygląd i charakterystyka

Wzrost: pies 50-56 cm., suka 48-54 cm; masa ciała: 18-23 kg.
Mały münsterlander to elegancki silny pies o dużej pewności siebie. Cechuje go odwaga, chęć do pracy i nauki, wytrzymałość, szybkość i zwinność, nieustępliwość, przywiązanie do opiekuna, zdolność do przejawiania własnej inicjatywy, niezależność w działaniu, odporność na silne bodźce akustyczne oraz warunki atmosferyczne, upartość, zapalczywość, pasja łowiecka, zrównoważony charakter, połączony z dużą inteligencją
Münsterlander wyróżnia się umaszczeniem biało-brązowym, posiada znaczenia na kufie i oczach. Sierść powinna być gładka i gęsta, średniej długości i lekko falowana, nie powinno być pióra na nogach i ogonie. W czasie lata zrzuca nieco włosa, dzięki temu jest mu chłodniej. Głowa lekko wypukła, nos brązowy, jasne plamki na nosie są niewskazane. Kufa powinna być mocna, długa, a grzbiet nosa prosty. Fafle krótkie, dobrze jednak przylegające. Oczy najlepiej ciemnobrązowe, powieki ściśle przylegające do gałki ocznej. Pożądane szerokie uszy, wysoko osadzone, od dołu zaokrąglone, nie za długie, sięgające najwyżej do końca fafli. Szyja lekko wyciągnięta, średniej długości, kark muskularny. Kończyny przednie proste, sprężyste, tylne dobrze kątowane. Ogon średniej długości, z długą chorągwią, noszony prosto, na jednej trzeciej części od końca może być delikatnie zakrzywiony do góry. Pies wykorzystuje swój ogon, jako instrument wypowiedzi i zdolności sygnalizacji jest bardzo przydatny w jego pracy.


Przeznaczenie

pies Mały münsterlander jest psem z określonym przeznaczeniem, ponieważ cechy jego charakteru, jak również zamiary hodowców, jednoznacznie określiły jego przydatność. Nie jest to pies dla każdego, choć jego wygląd może kusić wielu miłośników towarzyszącego czworonoga. Jednak należy jasno sobie powiedzieć: Powinien posiadać go aktywny myśliwy, który potrafi zapewnić mu pracę w naturalnym środowisku. Oczywiście, że wraz z rozwojem cywilizacji, wzrosło zapotrzebowanie na posiadanie psów, zwłaszcza w aglomeracjach miejskich, ponieważ są one częścią natury, za którą od czasu do czasu tęsknimy. Dlatego w ostatnim czasie münsterlander nabywany jest przez ludzi, którzy nie mają nic wspólnego z łowiectwem, albowiem uważają, że ten czworonóg, może pełnić rolę psa do towarzystwa. Takie myślenie nie jest pozbawione logiki, ponieważ można go trzymać w mieszkaniu, ale po spełnieniu wielu warunków. Absolutnie nie mogą wchodzić w jego posiadanie ludzie, ceniący spokojny i nieaktywny tryb życia, osoby ułomne fizycznie i niezrównoważone psychicznie - ci ostatni nie powinni posiadać jakiegokolwiek psa. Jeśli już zdecydujemy się na münsterlandera, powinniśmy zapewnić mu dużo ruchu na otwartej przestrzeni. Dwa-, trzy spacery godzinne, powinny wystarczyć do zaspokojenie jego potrzeb ruchowych. Bardzo dobrze, gdy w rodzinie są dzieci, ponieważ uwielbia ich towarzystwo, zapewnią mu też dużo ruchu, a w zabawach, także pracę. Nie oznacza to, że przeznaczymy go tylko dla swoich pociech, ponieważ wychowywaniem, powinien zajmować się przewodnik, dzieci mogą jedynie brać udział w karmieniu i pielęgnacji oraz wyprowadzać na spacery. Proszę nie zapominać, że dzieci potrafią zepsuć nie tylko psa, dlatego nie można powierzać im obowiązków, związanych z wychowywaniem i szkoleniem. Na pewno będzie miłym i lubianym domownikiem, który potrafi nas rozweselić i „wyciągnąć” na spacer, nie pozwoli gnuśnieć w czterech ścianach. Jeśli ktoś lubi rowerowe wycieczki, ten pies będzie właśnie dla niego. Na takich eskapadach trzeba jednak uważać, by dostosować prędkość do możliwości biegowych czworonożnego turysty. Jeśli chodzi o długość trasy, to nie ma ona większego znaczenia, jest on w stanie bowiem biec przez wiele kilometrów. Pamiętajmy, że takie wycieczki, możemy organizować z dorosłym osobnikiem. Natomiast ze szczenięciem, musimy pobiegać sami.
Zgoła inne uwarunkowania będą dotyczyć myśliwego, bo ten nabywa psa w zamierzonym z góry celu. Taki właściciel jest w stanie zapewnić psu, nie tylko niezbędną ilość ruchu, ale także pracę w naturalnym środowisku. U boku takiego wychowawcy pies ten będzie naprawdę szczęśliwy, co automatycznie przełoży się na jego przydatność użytkową. Oczekiwania tego czworonoga są bardzo proste-potrzebny mu jest ruch i zapewnienie pracy w terenie, zaś wrodzona pasja łowiecka, pozwoli mu wywiązać się z każdego zadania, jakie zleci mu jego pan.


Nauka

Jeśli przeznaczymy go tylko i wyłącznie do towarzystwa, wówczas wystarczy mu należyte wychowanie, natomiast szkolenie można pominąć, uwzględniając kilka elementów z posłuszeństwa. Towarzyszącemu czworonogowi wystarczy chodzenie przy nodze, stanie, siadanie, warowanie, pozostawanie i przychodzenie na zawołanie. Jak już wspominaliśmy, wychowaniem i szkoleniem musi zająć się sam właściciel, pozostali członkowie rodziny, wyprowadzają go na spacery, karmią i pielęgnują. Przypominamy, że wszyscy domownicy wydają psu te same rozkazy.
Natomiast myśliwy, powinien zająć się wychowywaniem od wczesnej młodości, następnie szkoleniem z posłuszeństwa. Po zrealizowaniu tego programu, zajmujemy się kierunkową edukacją, ze szczególnym uwzględnieniem ćwiczeń, które będą przydatne w późniejszej pracy. Od wczesnej młodości uczymy przyszłego „myśliwego” aportowania, bo ten element będzie nam szczególnie przydatny. Przypominamy, że zajęcia z pracy użytkowej, prowadzimy w terenie i środowisku przyszłej pracy. W okresie szczenięcym należy zapoznawać czworonoga ze środowiskiem łowieckim.




tekst:
Karolina Kukielka, Dariusz Kukielka
www.kadachi.pl
Tel: 727 554 599
zdjęcia:
Andrzej Rutkowski





Ogłoszenia:

Wyżły - münsterlander mały - szczenięta po rodzicach polujących. Tel. 603 051 817.







cały artykuł jest opublikowany w najnowszym, lipiec wydaniu f&f, nr 07/2011 (150)









Osioł - koń




osioł podstawowe różnice


Utarło się przekonanie, że osioł to po prostu mały koń, a każdy kto decyduje się na jego chów lub nawet nosi się z zamiarem hodowli w istocie nie potrzebuje do tego żadnej innej wiedzy niż ta, która jest niezbędna w przypadku hodowli koni. Genezę różnic pomiędzy osłami a końmi szukać należy w skrajnie odmiennych środowiskach naturalnych, które uformowały dziko żyjących przodków obydwu gatunków. W artykule przedstawię podstawowe różnice behawioralne pomiędzy osłem a koniem


Jako obiekt studiów akademickich osioł domowy wydaje się być wyjątkowo mało pociągającym tematem. Na listach najczęściej obieranych tematów prac magisterskich czy licencjackich absolwentów wydziałów zootechniki czy weterynarii, osioł raczej nie okupuje czołowych pozycji. O ile ludzkość napisała setki traktów na temat przysłowiowej już kości koronowej konia, o tyle ciężko znaleźć na temat osła choćby elementarnego poradnika chowu. Owo macosze podejście nauki ma wiele przyczyn, jednak, w tym artykule istotniejsze są dla nas tego skutki niż geneza przyczyn. Owocuje to bowiem nie tylko brakiem literatury fachowej, ale przede wszystkim kompletną niewiedzą na temat podstawowych różnic behawioralnych pomiędzy osłem a koniem. Utarło się przekonanie, że osioł to po prostu mały koń, a każdy kto decyduje się na jego chów lub nawet nosi się z zamiarem hodowli w istocie nie potrzebuje do tego żadnej innej wiedzy niż ta, która jest niezbędna w przypadku hodowli koni. Jest to jednak nie cała prawda. Oczywiście, fundamentem jest niezbędne minimum wiedzy o biologii koni, jednak w praktyce jest ona użyteczna głównie jako punkt odniesienia dla niekończących się porównań osła z lepiej poznanym przez naukę koniem. Genezy różnic pomiędzy osłami a końmi szukać należy w skrajnie odmiennych środowiskach naturalnych, które uformowało dziko żyjących przodków obydwu gatunków. Dziko żyjące konie kształtowały się jako gatunek żyjący na rozległych, z reguły płaskich i otwartych przestrzeniach, zazwyczaj obfitych w wodę i pokarm, ale również w drapieżniki. Głównym mechanizmem obronnym koni jest instynkt natychmiastowej ucieczki. W tabunie dzikich koni, ten który ostatni zorientuje się o zbliżającym się zagrożeniu z reguły pada ofiarą drapieżcy. Z tego też powodu konie są w naturalny sposób permanentnie zestresowane. Osły natomiast, jako mieszkańcy górskich pustyń i półpustyń, gdzie dostęp do wody i pokarmu jest zminimalizowany - wypracowały jako gatunek zupełnie odmienne strategie przetrwania. Główne różnice dotyczą zagadnień terytorializmu, wewnętrznych struktur stadnych oraz mechanizmów obronnych.
Osły z natury są terytorialne. Okupują dany obszar zazwyczaj z jakimś źródłem wody w centrum. Jest to ich ojczyzna, która niekiedy rozpościera się na dziesiątki kilometrów kwadratowych. Z reguły znają tam każdy zakątek i przemieszczają się po niej od miejsc, gdzie okresowo pojawiła się żywność do miejsc gdzie podczas ich nieobecności jakaś wegetacja zdołała się odrodzić. Świat, który zamieszkują nie rozpieszcza, jest jednak zamknięty, a jego granice ściśle określone przez „graniczne słupy”, powstałe z pryzm ich własnego nawozu. Konie załatwiają się tam gdzie stoją, ponieważ wiedzą, że gdy wyeksploatują obecne pastwiska, porzucą je i najprawdopodobniej w to samo miejsce nigdy już nie powrócą. Osły nie mogą sobie pozwolić na zanieczyszczanie i tak już skąpych źródeł pożywienia. Konie bezustannie migrują, w porównaniu do osłów są prawdziwymi nomadami. Echa tych różnic widać również w stajni - osły gromadzą odchody w jednym miejscu boksu, konie natomiast paskudzą tam gdzie chcą.
osioł Stado koni na wolności stanowi ściśle zhierarchizowaną instytucję o restrykcyjnie przestrzeganych zasadach. Stąd u koni silny instynkt podporządkowania dominantowi. Osły natomiast nie posiadają tego instynktu. Stado osłów na wolności przypomina wczesne ludzkie, organizacje klanowe. Osobniki tworzące ośle stado łączy przede wszystkim potrzeba wspólnego przetrwania na niegościnnej ziemi. Są od siebie zależne i tylko wspólnie są w stanie utrzymać i obronić własne terytorium. Wspólne patrolowanie, często rozległych wypalonych przestrzeni, pozwala im mieć orientację w tym co aktualnie dzieje się na ich terytorium. W razie zagrożenia również wspólnie stawiają mu czoła. W oślim stadzie panuje swego rodzaju plemienna równość. Jeżeli jeden osobnik dozna urazu lub osłabnie, cała grupa pozostaje z nim, tak długo jak tylko można bez narażania się na śmierć. W takiej samej sytuacji ranny koń zostaje porzucony przez tabun i ginie jako łatwy łup dla drapieżników.
Mechanizmy obronne dziko żyjących osłów również obejmują większy wachlarz możliwości niż ten, który praktykują konie. W świecie kamienistych, górskich urwisk, bezmyślne rzucanie się na oślep do ucieczki nie jest najlepszym pomysłem na przetrwanie gatunku. Osły bezustannie analizują sytuację i podejmują wybory: ucieczka, atak czy bezruch. Atak przychodzi im łatwiej niż koniom, co od wieków wykorzystują ludzie angażując osły w charakterze psów pasterskich do ochrony owiec i kóz. W sytuacjach zagrożenia osły zastygają w bezruchu, co dezorientuje drapieżniki, oczekując jakiegoś nagłego impulsu bezpośrednio tuż przed samym atakiem. Konie okazują swoje emocje, natomiast osły czynią wszystko, aby je ukryć. Tutaj na marginesie; z punktu widzenia hodowcy jest to czasem poważny problem, ponieważ wykrycie wczesnych oznak choroby jest przez to bardzo utrudnione. Często poważne choroby wychodzą na jaw, gdy stopień ich zaawansowania jest już bardzo poważny. Na przykład problemy z pasożytami, ale i poważniejsze - jak zapalenie płuc lub nawet ochwast, którego u osłów nie zdradzi ciepło puszki kopytowej. Hodowca osłów musi nauczyć się wsłuchiwać w swoich podopiecznych w stopniu o wiele większym niż hodowca koni.




tekst i zdjęcia:
Jarosław Sekuła
Hodowca osłów "OŚLICE JANISZÓW"
tel. 506 930 201.




cały artykuł jest opublikowany w najnowszym, czerwcowym wydaniu f&f, nr 07/2011 (150)










Krewetki filtrujące w akwarium


krewetka Krewetki słodkowodne są obecnie jednymi z najpopularniejszych bezkręgowców pielęgnowanych w akwariach. Systematyka tych dziesięcionogów jest stosunkowo skomplikowana, niejednoznaczna i podlega dość gwałtownym zmianom wraz z kolejnymi odkryciami. Między innymi dlatego akwaryści wypracowali sobie swój "własny" podział tych skorupiaków wyróżniając wśród nich trzy grupy: krewetki karłowate, krewetki filtrujące oraz krewetki wielkoramienne. Pierwszą z nich przedstawialiśmy już na łamach "fauny&flory" (nr 02/2010 - od red.). Dzisiaj chcielibyśmy opowiedzieć o znacznie rzadziej spotykanych w domowych zbiornikach krewetkach filtrujących, które z racji na okazałe rozmiary, frapujący wygląd oraz niespotykane zwyczaje mogą stać się ciekawym obiektem hodowli.
Nazwa krewetek filtrujących wzięła się od sposobu pobierania przez nie pokarmu - ustawiają się pod prąd wartko płynącej wody i szybkimi ruchami ramion wychwytują z niej najdrobniejsze nawet cząstki pożywienia. Aby usprawnić ten proces ich przednie odnóża tułowiowe uległy daleko idącym przekształceniom. Pojawiły się na nich charakterystyczne, miotełkowate twory ułatwiające "przeczesywanie wody". Nadają one tym krewetkom groźny, a w przypadku niektórych ich gatunków, wręcz demoniczny wygląd. W rzeczywistości zwierzęta te są jednak łagodne jak baranki i całkowicie niegroźne nawet dla najmniejszych ryb akwariowych (teoretycznie mogą zjadać jedynie ich narybek, a także świeżo wyklute z jaj krewetki karłowate).


Trzy krewetki

krewetka Do tej pory odkryto co najmniej kilkanaście gatunków słodkowodnych krewetek filtrujących, jednak w sklepach zoologicznych spotyka się praktycznie tylko trzy z nich (przy czym jeden stanowi raczej grupę trudnych do rozróżnienia od siebie gatunków sprzedawanych pod wspólną nazwą). Znacząco różnią się one wielkością - największe są olbrzymy z rodzaju Atya oferowane zwykle jako "Atya gabonensis" (to właśnie ta wspomniana grupa gatunków), do "średniaków" zalicza się Atyopsis moluccensis, zaś prawdziwym "karzełkiem" i zarazem akwarystyczną nowością jest niewielka krewetka z gatunku Atyoida pilipes.

1.
Zacznijmy od olbrzyma (a raczej olbrzymów). Krewetki z rodzaju Atya zamieszkują Afrykę Zachodnią, Amerykę Południową i Środkową, a także wyspy Oceanu Atlantyckiego. Znanych jest sześć gatunków tych skorupiaków: Atya africana, A. crassa, A. gabonensis, A. innocus, A. intermedia i A. scabra różniących się od siebie m.in. kształtem rostrum - spiczastego wyrostka pancerza widocznego między oczami krewetki. Praktycznie wszystkie oferowane w handlu osobniki sprzedawane są pod nazwą "Atya gabonensis" i rzeczywiście - ten gatunek prawdopodobniej najczęściej trafia do sklepów, na pewno jednak część osobników pływających w sklepowych zbiornikach należy do innych gatunków. Dokładna przynależność gatunkowa opisywanych krewetek z punktu widzenia akwarysty nie ma zresztą większego znaczenia ponieważ: po pierwsze - mają one podobne wymagania, po drugie - jak już wspomnieliśmy - nieznacznie tylko różnią się wyglądem, po trzecie wreszcie - nie mnożą się w niewoli (dlaczego, o tym za chwilę) nie musimy więc trudzić się z doborem ewentualnych osobników rodzicielskich. Angielska nazwa tych skorupiaków - "Vampire Shrimp" - nawiązuje do ich niecodziennego wyglądu. Przede wszystkim, należą one do prawdziwych gigantów - dorastają nawet do 15 cm długości, choć w akwariach spotyka się przeważnie mniejsze okazy. Ich ciała są masywne i kształtem przypominają nieco raki. Największe wrażenie na obserwatorze robią jednak dwie pierwsze pary odnóży tułowiowych tych krewetek opatrzonych niezwykle gęstymi i okazałymi miotełkami. Z kolei trzecia para odnóży jest silnie rozwinięta, pokryta licznymi, ciemniejszymi brodawkami (szczególnie dobrze widocznymi u samców) oraz zakończona groźnie wyglądającymi pazurami. Przypomina nieco racze szczypce. Całość nadaje krewetce iście demoniczny wygląd i faktycznie, ujrzawszy ją po raz pierwszy wychylającą się z kryjówki można się jej przestraszyć. Strach w tym przypadku ma jednak wielkie oczy (a raczej "wielkie miotełki") bowiem zwierzak ten - jak już podkreślaliśmy - jest całkowicie bezbronny i ani akwaryście, ani żadnym mieszkańcom akwarium (pomijając co najwyżej narybek i świeżo wyklute z jaj krewetki karłowate) najmniejszej szkody nie uczyni. Kolor pancerza jest u tej krewetki bardzo zróżnicowany: najczęściej dominuje barwa niebieskawa w najrozmaitszych odcieniach do fioletowej włącznie z wiekiem przechodząca w brunatną do niemal czarnej. Sporadycznie pojawiają się również egzemplarze beżowe, różowe, a nawet białe. Co ciekawe, zmiana koloru może nastąpić po którejś z kolejnych wylinek. Niektórzy specjaliści przypuszczają, że jest to związane z niedoborem w diecie bliżej nie określonych witamin, mikroelementów lub innych składników odżywczych. Intensywność ubarwienia danego okazu zależy ponadto od spożywanego przez niego pokarmu, czasu, jaki upłynął od ostatniego linienia, a nawet od aktualnego samopoczucia. Nie jest natomiast związana z cechami dymorfizmu płciowego. Ten ostatni - oprócz wspomnianych już brodawek na odnóżach - wyraża się natomiast różnicami w wielkości krewetek - dorosłe samce bywają nieco większe od samic, co jest wyraźnie widoczne zwłaszcza w liczniejszej grupie tych zwierząt.
Jak już wspomnieliśmy, krewetki z rodzaju Atya nie rozmnażają się w warunkach akwariowych. U skorupiaków tych podobnie jak u wielu innych krewetek słodkowodnych) - występuje przeobrażenie zupełne w czasie którego przechodzą one wiele różnych stadiów planktonicznych. Część z nich musi odbywać się w wodzie morskiej. W naturze skorupiaki te na okres rozrodu wędrują do ujść rzek. Ze składanych przez samice jaj wylęgają się maleńkie krewetki które spływają do morza, rosną tam i przechodzą kolejne etapy larwalne, po czym - jako młodociane osobniki dorosłe - wracają do wód słodkich. W warunkach akwariowych są znane przypadki składania przez te skorupiaki jaj, a nawet obserwowano wykluwanie się z nich młodych, które jednak bardzo szybko ginęły. Według naszej wiedzy nikomu jeszcze nie udało się pomyślnie odchować ich w akwarium. Na pocieszenie dodajmy jednak, że krewetki te - mimo dość wysokiej ceny (ok. 35 zł za sztukę) należą do skorupiaków stosunkowo długowiecznych - starannie pielęgnowane mogą żyć w akwarium nawet do 15 lat. Ich zakup jest więc "inwestycją długoterminową"


. 2.
Drugim bardzo popularnym w handlu gatunkiem krewetek filtrujących jest Atyopsis moluccensis sprzedawana zwykle po prostu pod nazwą "krewetki filtrującej". Zamieszkuje w naturze wody Azji Południowo-Wschodniej, głównie w pobliżu ujść rzek do morza. U dorosłych osobników płeć na pierwszy rzut oka rozpoznać można po osiąganych przez nie rozmiarach: samce dorastają do 10 cm długości, podczas gdy samice tylko do 6 cm. Wiedza ta jednak na nic się akwaryście nie przyda, bowiem krewetki te, podobnie jak ich kuzynki z rodzaju Atya w niewoli się nie mnożą i to dokładnie z takich samych przyczyn (o biologii ich rozrodu w naturze wiadomo zresztą stosunkowo niewiele - występuje przeobrażenie zupełne, zaś samice składają olbrzymie ilości jaj). Skorupiaki te odznaczają się smukłym ciałem i stosunkowo niewielkimi odnóżami opatrzonymi - rzecz jasna - w dość pokaźne miotełki. Boki ich ciała pokrywają naprzemiennie ułożone jaśniejsze i ciemniejsze pasy. Dominuje kolorystyka brunatna lub szarawa, ale trafiają się też osobniki zielonkawe. Wzdłuż grzbietu biegnie wyraźny, dość szeroki, jaśniejszy pasek.


3.
I na koniec - filtrujący „maluch” czyli Atyoida pilipes pochodząca ze wschodniej części Indonezji, Filipin i Nowej Gwinei. Skorupiak ten - znany jako "Green Lace Shrimp" (dosł. "krewetka z zieloną koronką") - jest akwarystyczną nowością ostatnich lat. Wg różnych źródeł dorasta maksymalnie do 60-76 mm. Jego ciało jest częściowo transparentne do lekko mlecznego i zdobią je ciemniejsze plamki - nieliczne duże i bardzo liczne drobniutkie. Dwie przednie pary odnóży krocznych "uzbrojone" są w charakterystyczne miotełki. Samce najprawdopodobniej nie różnią się od samic. Z punktu widzenia akwarysty jest to zresztą nieistotne, bowiem skorupiaki te - podobnie jak wcześniej opisywane krewetki - nie mnożą się w niewoli (z takich samych przyczyn).
Krewetka ta w dość znaczący sposób różni się zachowaniem od wcześniej opisanych gatunków. Podczas gdy jej większe kuzynki z rodzajów Atya i Atyopsis należą raczej do zwierząt przydennych spędzających czas wolny od filtrowania w kryjówkach wśród roślin lub zakamarków podłoża, Atyoida pilipes zalicza się do doskonałych pływaków sprawnie przemierzających w akwarium toń wodną. Szczególnie efektownie wygląda w większym stadzie gdy maluchy te śmigają ławicą pomiędzy pływającymi w akwarium rybami.


Akwarium dla krewetek
(...)

Pokarm
(...)






Tekst:
dr n. wet. Joanna Zarzyńska
Wydział Medycyny Weterynaryjnej SGGW
dr inż. Paweł Zarzyński
Fotografie:
Piotr Łuczka PROCREO, Paweł Zarzyński
Okazy - ZOOEKSPERT


(Więcej informacji nt. tych i innych krewetek, a także raków i krabów akwariowych znaleźć można w wydanej niedawno nakładem Oficyny Wydawniczej "HOŻA" książce autorstwa J. i P. Zarzyńskich pt. "Krewetki, raki i kraby w akwarium słodkowodnym"). link do: http://www.biblioteka.faunaflora.com.pl/Kraby.html




cały artykuł jest opublikowany w najnowszym, czerwcowym wydaniu f&f, nr 07/2011 (150)














Powrót do archiwum

Strona główna





Wydawnictwo Fauna&Flora Adres: 45-061 Opole ul. Katowicka 55. Tel. 77/403-99-11.
e-mail:redakcja@faunaflora.com.pl
Redakcja gazety: zespół. Redaktor naczelny: Marek Orel, tel. +48 608 527 988.
Sekretarz redakcji: Janusz Wach, tel. +48 606 930 559. Korekta: Iwona Stefaniak.