darewit Inkubatory do jaj animar terrarystyka Poid?a, karmid?a, inkubatory, siatki
(zwierz?ta, og?oszenia)
Og?oszenia, zwierz?ta,

Listopad 2011





Storczyki
- egzotyczna ozdoba domu


Kwitnące storczyki przyciągają wzrok kwiatami o wspaniałych barwach i przedziwnych kształtach. Obok tych imponujących roślin nie sposób przejść obojętnie. Jednak tylko nieliczni decydują się poznać wymagania storczyków i spróbować swoich sił w ich pielęgnacji, która może stać się ciekawym i wciągającym hobby. Różnorodność dostępnych gatunków pozwala wybrać rośliny, które będą dobrze czuły się w warunkach naszych mieszkań, ogrodów zimowych, a nawet rabat ogrodowych. Również ceny oferowanych w handlu storczyków nie są obecnie zbyt wygórowane, a popularne mieszańce, z którymi najlepiej rozpocząć zgłębianie tajników uprawy orchidei, można nierzadko kupić już za kilkanaście złotych.


storczyk Na dobry początek

Najczęściej pierwszego storczyka kupujemy pod wpływem impulsu, oczarowani wspaniałymi kwiatami, lub dostajemy go w prezencie. Zwykle tą pierwszą rośliną jest storczyk z rodzaju Phalaenopsis, a właściwie jego mieszaniec. Dużo większa plastyczność w porównaniu do gatunków sprawia, że mieszańce bez większych problemów dobrze rosną i kwitną na parapecie okiennym. Różnorodność barw, a nawet deseni kwiatów falenopsisów sprawia, że można łatwo popaść w nałóg kupowania kolejnych roślin. Dopóki falenopsis kwitnie, a może to trwać nawet 6 miesięcy, zwykle nie zastanawiamy się nad jego prawidłową pielęgnacją. Przecież roślina kwitnie, więc wszystko musi być w porządku. Co jednak zrobić, gdy spadnie ostatni kwiat? Wyrzucić i kupić nowego storczyka? A może jednak dać mu szansę na ponowne kwitnienie?


Stanowisko

Falenopsis lubi światło rozproszone. Zdecydowanie źle znosi bezpośrednie nasłonecznienie, które w połączeniu z wysoką temperaturą prowadzi do poparzeń. Dlatego najlepszym miejscem dla niego są okna wschodnie, na których może korzystać z porannego słońca, a w miarę upływu dnia, gdy rośnie temperatura, nie jest już narażony na bezpośrednie działanie promieni słonecznych. Jeżeli jednak nie dysponujemy takim miejscem, możemy go ustawić również od strony południowej, pamiętając przy tym o konieczności cieniowania rośliny, np. stosując rolety. Trzeba tego pilnować zwłaszcza w bardzo upalne, letnie dni. Roślinę możemy również odsunąć od okna, ustawiając ją na stoliku. Na stanowisku południowym nie ma natomiast problemu zimą. O tej porze roku należy jednak mieć na uwadze, by podczas wietrzenia nie narażać storczyków na działanie mroźnego powietrza. Zresztą ta zasada dotyczy wszystkich roślin doniczkowych.


Temperatura

storczyk W środowisku naturalnym falenopsisy występują w ciepłych i wilgotnych lasach równikowych Filipin, Malezji i Indonezji. W ich siedliskach różnice temperatur między dniem (35 o C) a nocą (22oC) są dosyć duże. Są to rośliny ciepłolubne, o czym należy pamiętać podczas ich pielęgnacji. W warunkach mieszkaniowych optymalna dla falenopsisów temperatura waha się w przedziale 21oC-27oC w ciągu dnia oraz 16oC-20oC nocą. Jak widać, są to temperatury zbliżone do tych panujących w mieszkaniach i domach naszego klimatu. Różnica temperatur między dniem i nocą jest szczególnie ważna, gdy chcemy doprowadzić roślinę do kwitnienia. Utrzymywanie przez ok. 2-3 tygodnie różnicy na poziomie 10oC powinno zainicjować, po 3-4 miesiącach, pojawienie się kwiatów. Zaznaczę jednak, że nie jest to zabieg bezwzględnie wymagany. Większość falenopsisów kwitnie, mimo że nie zapewniamy im, aż tak dużych różnic temperatur. Warto jednak pamiętać, że w ten sposób możemy nakłonić do wydania kwiatów bardziej oporne osobniki.


Wilgotność

Ze względu na charakter wzrostu storczyki dzieli się na monopodialne i sympodialne. Falenopsisy są przykładem storczyków o wzroście monopodialnym, co oznacza, że ich główny pęd stale rośnie za sprawą pąka szczytowego. Boczne pędy praktycznie nie powstają. Mimo nieograniczonej możliwości wzrostu falenopsisy nie osiągają dużych rozmiarów, ponieważ ich wzrost jest bardzo powolny. I nawet jeżeli w dobrych warunkach uprawy wypuszczają dwa nowe liście na rok, to w tym samym czasie stare liście mogą żółknąć i zamierać. Roślina w ten sposób utrzymuje stale ok. 5-10 liści. Z kolei u storczyków sympodialnych wzrost zachodzi dzięki wytwarzanym u podstawy pędu pąków bocznych. Z takiego pąka rozwija się pęd, który zwykle po jednym lud dwóch okresach wegetacji zamiera, wytwarzając wcześniej u swojej podstawy kolejny pąk. Storczyki sympodialne wytwarzają kłącza lub pseudobulwy (zgrubiały odcinek pędu nadziemnego). W organach tych mogą gromadzić wodę. Opisałam te dwa typy storczyków, by podkreślić fakt, że rośliny monopodialne nie mają organów, w których mogłyby zgromadzić wodę na zapas. Dlatego w ich przypadku szczególnie ważne jest utrzymanie odpowiedniej wilgotności powietrza i podlewanie.
W naturze falenopsisy występują w rejonach o wilgotności na poziomie 50-70%. W mieszkaniach zwykle jest ona dużo niższa, nieco lepiej sytuacja wygląda w domach jednorodzinnych. W obu przypadkach należy jednak zadbać o zwiększenie wilgotności, przy czym nie musi to dotyczyć całego pomieszczenia. Wystarczy postawić doniczki ze storczykami na tacce wypełnionej stale wilgotnym keramzytem, który parując stwarza wokół rośliny mikroklimat. Dobrze sprawdzają się również osłonki doniczek, w których na warstwie keramzytu umieszczamy właściwą doniczkę z rośliną. Doniczka nie powinna jednak stać w wodzie, ale ponad nią, tak by korzenie absolutnie nie miały kontaktu z wodą, a od spodu doniczki była zapewniona wentylacja. Oczywiście można również zastosować nawilżacze powietrza. Niektóre osoby polecają również spryskiwanie roślin. Należy jednak robić to ostrożnie. Najlepiej rano, by storczyk wyschnął przed nocą, i tylko miękką wodą (destylowaną, z filtrów RO lub deszczówką).


Podlewanie
(...)

Nawożenie
(...)

Podłoże i przesadzanie
(...)

Kwitnienie
(...)

Fakty i mity
(...)




tekst:
Dr inż. Aleksandra Kwaśniak-Płacheta
zdjęcia: arch. Tropical




cały artykuł jest opublikowany w najnowszym, wrześniowym wydaniu f&f, nr 11 / 2011 (154)












Lęgi drobiu



Co przed nowym sezonem reprodukcyjnym o rozrodzie ptaków w chowie amatorskim wiedzieć należy

Na wstępie trzeba nadmienić, iż przed rozpoczęciem sezonu reprodukcyjnego większości gatunków ptaków amatorskich, każdego hodowcę czeka bardzo istotny wybór, między lęgami naturalnymi, a sztucznymi z wykorzystaniem inkubatora. W większości przypadków hodowcy wybierają właśnie lęgi sztuczne z kilku powodów. Nie wymagają one m.in. tylu zabiegów i pilnowania ptaków w okresie reprodukcyjnym tak jak lęgi naturalne.


LĘGI NATURALNE

lęgi drobiu, Decydując się na te drugie, należy pamiętać przecież o odpowiedniej stymulacji kur do wysiadywania jaj (żywienie i światło) oraz kontroli jego przebiegu i wodzenia piskląt. Często kwoki z potomstwem muszą być odseparowane od innych ptaków, co w przypadku mniejszych hodowli może być po prostu niewykonalne z przyczyn technicznych. W przypadku wybrania lęgów naturalnych hodowca staje wielokrotnie również przed faktem podkładania piskląt pod kwoki wysiadujące jaja bądź posiadające już własne pisklęta. Zabiegi te raczej rekomendowane są dla doświadczonych hodowców. Utrzymując z kolei ptaki, które nie posiadają instynktu kwoczenia i nie wysiadują jaj, musimy w przypadku lęgów naturalnych zadbać o to, aby posiadać nasiadki tj. matki zastępcze, wysiadujące interesujące nas jaja, ale i odchowujące wylężone pisklęta. Ostatecznie, stosując lęgi naturalne należy się raczej liczyć z mniejszą liczbą piskląt w sezonie reprodukcyjnym. Jednak wybór tej drogi rozmnażania naszych ptaków posiada bardzo ważną, istotną zaletę. Pisklęta, a później dorosłe ptaki wysiedziane i odchowane przez biologiczne matki lub obu rodziców są zazwyczaj zdrowsze, bardziej odporne na niekorzystne warunki środowiskowe i lepiej adaptują się do otaczającego ich świata.


Kuraki

Większość ozdobnych ras kur wykazuje na szczęście instynkt kwoczenia, a najlepszym przykładem jest chociażby kura jedwabista (Silky, fot. 1) czy kochin. W sezonie reprodukcyjnym, większość kuraków poligamicznych (chociaż i czasem monogamicznych) utrzymuje się w stadkach, gdzie na jednego koguta przypada od 2 do 5 kur. Wyjątek stanowić mogą pewne rasy bojowców (kury), które z uwagi na dużą agresywność i temperament kogutów, powinno trzymać się z samicami w stosunku płci 1:1. Oprócz stosowania wielu ras kur użytkowych czy ozdobnych jako nasiadki, nadają się również do podkładania jaj takie gatunki jak indyk, czy kaczki piżmowe, a także kilka gatunków bażantów np. odmiana żółta (lutino) bażanta złocistego. Przygotowanie drobiu ozdobnego do sezonu reprodukcyjnego sprowadza się m.in. do podawania im wczesną wiosną wysokobiałkowej, urozmaiconej diety z udziałem np. białego sera czy ugotowanych jaj. Przez cały czas ptaki powinny mieć także nieograniczony dostęp do zielonek (rośliny zielne, chwasty), owoców i warzyw oraz białka zwierzęcego. W tym czasie ważna będzie również odpowiednia ilość światła działająca na neurohormonalną regulację znoszenia przez ptaki jaj. Często podaje się, iż dzień świetlny nie powinien być krótszy niż 14-16 godzin. Bardzo ważna będzie również odpowiednia temperatura pomieszczenia oscylująca wokół 18-20oC. Oczywiście nie będzie reprodukcji, jeśli ptaki nie będą miały dostępu do gniazd, chociaż dla przykładu wiele gatunków bażantów buduje je bardzo niedbale i tak naprawdę gniazdo stanowi wyłącznie niewielka niecka w ziemi, wyłożona skąpo miękkim materiałem (pióra, mech, mniejsze gałązki czy liście). Aby kury ras ozdobnych bądź nasiadki rozpoczęły wysiadywanie zniesionych już jaj należy radykalnie zmienić im dietę, podając np. wyłącznie same ziarno pszenicy. W trakcie wysiadywania jaj, ptaki będą mniej lub bardziej regularnie opuszczały gniazda w celu zaspokojenia swoich podstawowych potrzeb fizjologicznych (głód, pragnienie, wypróżnianie). Najlepiej jednak, aby przerwa ta była mimo wszystko jak najkrótsza z uwagi na wychłodzenie jaj w tym czasie. Dlatego właśnie w trakcie wysiadywania jaj wskazane jest podawanie kwokom pokarmu długo trawionego w przewodzie pokarmowym jak np. jęczmień lub kukurydza. Po pierwsze pokarm ten zapewnia dłuższe uczucie sytości, po drugie nie powoduje tak częstego wydalania ekskrementów.


Blaszkodziobe
(...)

LĘGI SZTUCZNE
(...)





tekst i zdjęcia:
dr inż. Sebastian Nowaczewski Katedra Hodowli i Użytkowania Drobiu UP w Poznaniu







cały artykuł jest opublikowany w najnowszym, wrześniowym wydaniu f&f, nr 11 / 2011 (154)









Kea, kaka i kakapo






papuga, papugi, zwierzęta, - nietypowe papugi z gór

Papugi kojarzą nam się zazwyczaj z barwnymi ptakami zamieszkującymi tropikalne dżungle, z wdziękiem latającymi po niebie oraz żywiącymi się głównie owocami i nasionami. Tymczasem wśród tej liczącej około 350 taksonów grupy trafiają się również gatunki o niepozornych szarych piórach, z upodobaniem chodzące po śniegu, nie potrafiące latać oraz gustujące bynajmniej nie tylko w jarskiej diecie. Aby Państwa o tym przekonać prezentujemy trzy gatunki niezwykłych papug z rodziny nestorów (Strigopidae) pochodzących z Nowej Zelandii: keę, kakę i kakapo. Co prawda, praktycznie nie spotyka się ich w domowych hodowlach, niemniej ich wyjątkowość sprawia, że warto się z nimi bliżej zapoznać. Zanim przedstawimy bohaterki naszej opowieści opowiedzmy najpierw co nieco o miejscu w którym żyją. Nowa Zelandia – wyspiarski kraj składający się z dwóch wielkich wysp (Północnej i Południowej) i szeregu mniejszych przez ostatnie 80 milionów lat pozostawał w całkowitej izolacji od stałego lądu. W rezultacie tamtejsza fauna i flora ewoluowała całkowicie niezależnie doprowadzając do powstania unikatowych, niespotykanych nigdzie indziej form życia. Ogromna większość gatunków rosnących tam roślin i zamieszkujących zwierząt (w tym 10 gatunków papug) to endemity. Co więcej, wyspy Nowej Zelandii były jednymi z najpóźniej skolonizowanych przez człowieka ziem, dzięki czemu miejscowa fauna i flora dotrwała do naszych czasów w stosunkowo mało zmienionym stanie. Niżej opisane papugi są właśnie typowymi przykładami niezwykłości kształtów i zachowań stworzonych w tych stronach przez siły matki-natury.


KEA - "mięsożerna" papuga z gór

Już pierwszy z omawianych gatunków - kea (Nestor notabilis) burzy większość papuzich stereotypów. Przede wszystkim, ma szare, niepozorne ubarwienie, po drugie zamieszkuje nie tylko lasy, ale również wysokie góry (jest jedynym gatunkiem papugi, który przystosował się do takiego środowiska), po trzecie - w przeciwieństwie do swych kochających ciepło i słońce kuzynek - za nic ma sobie mróz i z upodobaniem zażywa śnieżnych kąpieli. I wreszcie, po czwarte, jest gatunkiem wszystkożernym, nie gardzącym mięsem. Ba! Niegdyś podejrzewano ją nawet o bycie groźnym drapieżcą polującym na... owce, choć to ostatnie okazało się co najmniej grubą przesadą. Zacznijmy jednak od początku...
Kea należy do niewielkiego, liczącego zaledwie cztery gatunki (z czego dwa już wymarły) plemienia Nestorini. Została opisana przez ornitologa Johna Goulda w 1856 r. Zamieszkuje rozległe obszary Wyspy Południowej, zwłaszcza wzdłuż jej północno-zachodniego wybrzeża oraz na północy. Na Wyspie Północnej nie występuje (poza obserwowanymi sporadycznie przypadkowo zabłąkanymi, pojedynczymi okazami), jednak wykopaliska wykazały, że niegdyś licznie ją zasiedlała. Jak już wspomniano, jest gatunkiem właściwym głównie dla lasów porastających zbocza wysokich łańcuchów górskich. Ponadto bywa spotykana na znacznych wysokościach już nad linią lasów. Jest ptakiem stosunkowo śmiałym i mało bojaźliwym, chętnie penetruje więc tereny rolnicze, pojawiając się na łąkach, pastwiskach i polach uprawnych. Zdarza jej się nawet zaglądać do ludzkich osiedli, gdzie potrafi buszować w śmietnikach w poszukiwaniu odpadków. Chętnie zaczepia też turystów i, wyczyniając pocieszne sztuczki, domaga się od nich jedzenia (bywa nawet nazywana przez nich „górskim klownem”). Jej nazwa pochodzi z narzecza Maorysów i fonetycznie odpowiada wydawanym przez nią charakterystycznym wrzaskom.
(...)


papuga KAKA - niezwykły "smakosz" mszyc

Drugim - i zarazem ostatnim z żyjących - przedstawicieli plemienia Nestorini (dwa pozostałe gatunki wymarły) jest kaka (Nestor meridionalis). Została opisana przez niemieckiego przyrodnika Johanna Friedricha Gmelina w 1788 r. Jej nazwa również pochodzi od wydawanego przez papugę dźwięku ("ka-aa"). Zamieszkuje pierwotne, tropikalne lasy zarówno na Wyspie Północnej jak i na Południowej. Na tej podstawie wyróżnia się dwa podgatunki, tzw. "kakę północną" (N. meridionalis septentrionalis) i "kakę południową" (N. m. meridionalis), nieznacznie różniące się od siebie szczegółami ubarwienia.


Kaka dorasta do 45 cm długości i osiąga masę ciała do 550 g. Sylwetką przypomina keę - jest masywna, posiada długi, hakowato wygięty dziób i krótki ogon. Kolorystykę jej upierzenia stanowi mieszanina oliwkowego brązu i głębokiej czerwieni. Każde pióro jest ciemno obrzeżone, co sprawia, że tworzą wzór przypominający rybie łuski. Czerwona jest spodnia strona ciała: kuper, brzuch i wewnętrzna część skrzydeł, czerwona obroża występuje również na szyi. Na policzkach widnieją pomarańczowe plamy. Grzbiet i wierzch głowy są oliwkowobrunatne.


Kaka, podobnie jak jej kuzynka - kea, jest świetnym lotnikiem. Dość skryta z natury najchętniej lata nisko nad ziemią, choć zdarza jej się wzbić wysoko w powietrze. W locie doskonale widoczny jest czerwony spód ciała oraz potężny, zakrzywiony dziób. Często tworzy większe stada - w rejonach gdzie występują również papugi kea przedstawicielom obu gatunków zdarza się latać wspólnie.
(...)




tekst:
dr wet. Joanna Zarzyńska
Wydział Medycyny Weterynaryjnej SGGW
dr inż. Paweł Zarzyński

cały artykuł jest opublikowany w najnowszym, wrześniowym wydaniu f&f, nr 11 / 2011 (154)









Szkolenie
- naturalne czy bezstresowe?




pies, szkolenie psa, szkolenie psów Jest rzeczą naturalną, że każdy posiadacz psa, chciałby mieć posłusznego i oddanego przyjaciela, lecz żeby to osiągnąć, musi zająć się jego wychowywaniem od wczesnej młodości, a następnie szkoleniem, co nie jest prostą sprawą. Jeszcze do niedawna, szkolenie prowadzono metodami, które zostały wypracowane i opisane przez wybitnych fachowców i naukowców. Wspomniane metody pracy z psami, zostały oparte na znajomości psychiki tego zwierzęcia i jego zdolnościach umysłowych, które zasadniczo różnią się od zdolności rozumnej istoty, jaką jest człowiek. Aby nauczyć psa czegokolwiek, badano psychikę drapieżnika, ponieważ pies, choć udomowiony, pozostał nim nadal, zaś praca z drapieżnikiem, wymaga szczególnego podejścia do tematu.
Jednak od pewnego czasu próbuje się udowadniać, że to, co dotychczas wypracowano i udokumentowano, stało się przeżytkiem, zaś dotychczasowe metody wychowania i szkolenia, okazały się niesłuszne, a nawet szkodliwe. W ostatnich latach namnożyło się różnej maści „fachowców”, którzy próbują udowodnić, że poprzednio stosowane metody są niehumanitarne i wypaczają psychikę psa. Nawet ostatnia nowelizacja ustawy o ochronie zwierząt, poszła w tym kierunku, ponieważ jej autorzy uważają, że zwierzętom dzieje się w naszym kraju krzywda. Wymyślono więc, że pies powinien być uwiązany łańcuchem o długości co najmniej 3 m, zaś przebywać na wspomnianej uwięzi określoną ilość godzin na dobę. Można zadać pytanie, czy wymieniony przepis, ułatwi życie trzymanym czworonogom? Z pewnością intencje ustawodawcy były słuszne, ale w praktyce niewykonalne, bo kto będzie mierzył długość łańcucha i sprawdzał, że pies przebywa dłużej na uwięzi, niż przewiduje to przepis. Już ćwierć wieku temu pisałem, że metoda łańcuchowa powinna być zaniechana, lecz nie ze względu na to, że psu dzieje się krzywda, ale że nie spełni on podstawowych wymogów użytkowości. Przecież każdy trzyma psa po to, by mieć w nim pomocnika, obrońcę i przyjaciela, zaś uwiązany łańcuchem, nie spełni wspomnianych oczekiwań. Psy łańcuchowe hałasują bez potrzeby, nie są w stanie rozpoznać faktycznego zagrożenia i nie rozwijają się psychicznie, w przeciwieństwie do trzymanych wolno. Jednakże chcę podkreślić, że trzymanie psa na łańcuchu nie powoduje jego cierpienia oraz znęcania się nad zwierzęciem. Widziałem już psy łańcuchowe, które były szczęśliwsze od trzymanych w mieszkaniach. Jeśli zapewnimy czworonogowi odpowiednią budę, zadbamy o jego zdrowie oraz zapewnimy mu pełnowartościowe pożywienie, wówczas nie może dziać mu się krzywda. Zresztą trzeba sobie wyraźnie powiedzieć, że u nas prawo jest odpowiednie, lecz powołane do tego służby, nie egzekwują go lub robią to w niewystarczającym zakresie, dlatego każdy przepis będzie martwy, niezależnie od intencji ustawodawcy.
Powrócę jednak do właściwego tematu, w którym chcę poruszyć sprawę rzekomego znęcania się nad psami i niehumanitarnego ich traktowania przez osoby, które wybrały metodę wychowawczo-szkoleniową z poprzedniej "epoki".
pies, szkolenie psów, Zwolennicy bezstresowego wychowywania i szkolenia psów uważają, że nawet najmniejszy przymus fizyczny i psychiczny jest niedopuszczalny, bo to powoduje ogromne cierpienia zwierzęcia, których istota rozumna nie powinna się dopuszczać. Teoretycznie wszystko się zgadza, ale trzeba się zastanowić, co w zamian. Psa i człowieka dzieli ogromna różnica intelektualna, którą można porównać tylko z kosmiczną otchłanią. Ten czworonóg nie rozumie mowy ludzkiej jako takiej, potrafi jedynie kojarzyć dźwięk z wykonywaną czynnością, którą powodują przyjemne lub nieprzyjemne bodźce. Właśnie reakcje na wspomniane bodźce są wykładnikiem jego postępowania. Temu zwierzęciu są obce (oprócz bólu, głodu, pragnienia, instynktu zachowania gatunku) ludzkie cechy. Nie potrafi on być zawistny, złośliwy, zazdrosny, obce są mu również ludzkie normy współżycia społecznego. Nie interesują go nasze przepisy prawne, które są niezbędne do funkcjonowania ludzkiej społeczności, dla niego raczej stanowią utrudnienie w codziennym życiu. W przeciwieństwie do człowieka pies cieszy się dniem dzisiejszym, pragnie w tym czasie zaznać jak najwięcej przyjemności, nie wie także, iż kiedyś będzie musiał umrzeć. Piękno, estetyka, luksusowe przedmioty, chęć posiadania, erotyczne przygody są dla niego czymś niezrozumiałym i pozbawionym sensu. Dla przykładu podam, że antyczny mebel potraktuje jak kawałek drewna, zaś perski dywan - jak kawałek szmaty. Natomiast seksualność jego sprowadza się tylko i wyłącznie do przedłużenia gatunku. Nie zainteresuje się on suką tylko dlatego, że jest wypielęgnowana, ufryzowana, ozdobiona kolorowymi gadżetami, lecz tą „brzydką”, kulawą czy garbatą w okresie cieczki, ponieważ interesuje go tylko jej aktualny stan fizjologiczny. Każdy pies chętniej zje mięso z brudnej i pogiętej miski, aniżeli kaszę z przyozdobionej brylantami. Zawsze też przyjdzie do swojego pana, choćby go przedtem zbił, aniżeli do obcego, który trzyma w ręku kawałek kiełbasy. Przykłady te wyraźnie wskazują na to, że obydwa ssaki - człowiek i pies - różnią się między sobą zasadniczo, dlatego wszelkie próby uczłowieczania tego drapieżnika, z góry skazane są na niepowodzenie. Jednak w naszym kraju, i nie tylko, jest pewna ilość ludzi, którzy nie chcą tego zrozumieć, próbując jednocześnie narzucić pozostałym własny punkt widzenia i postępowania z psem. Co oznacza bezstresowe wychowanie? Myślę, że nie da się tego w pełni zdefiniować w stosunku do zwierzęcia, które ma odmienną psychikę od ludzkiej. Przecież nasze prawo przewiduje, oprócz szeroko pojętej profilaktyki, sankcje karne z przymusem fizycznym włącznie, w stosunku do ludzi, którzy nie chcą zaakceptować norm prawnych i społecznych. Jeśli w stosunku do człowieka stosuje się przymus, nie oznacza to znęcania się nad nim, lecz zmuszenie go do właściwego postępowania. Podobnie będzie z psem, który kierując się instynktami, powoduje zagrożenie, nie tylko dla ludzi. W szkoleniu psa przymus jest niezbędny, ale tylko do niektórych osobników, tych o gwałtownych odruchach, inaczej trudno mówić o podporządkowaniu się wychowawcy. Wielokrotnie spotkałem się z zarzutem stosowania obroży kolczastej jako brutalnego akcesorium, które powoduje znęcanie się nad czworonogiem i fizycznym maltretowaniem. Muszę powiedzieć, że stosuje się ją tylko do nieznacznej populacji, może w 2-3 %. Dlaczego właśnie wspomniana obroża? A to dlatego, że stosowanie jej jest zgodne z psychiką tego drapieżnika. Każda suka karci podobnie niesforne szczenięta, chwytając je kłami za kark. Jeśli dany osobnik był tak karcony, w jego pamięci pozostaje ucisk kłów matki. To samo skojarzenie wyzwalają kolce obroży, co kiedyś zęby matki, dlatego oddziaływanie jej, nie ma tu większego znaczenia fizycznego, ale raczej oddziałuje na psychikę psa. Jeśli wspomniane kolce ukłują go, to według „bezstresowców”, jest to znęcanie się, ale jeśli robi to samo suka, czy można też uznać za znęcanie się? W tym przypadku następuje pomieszanie pojęć. Bo, kiedy człowiek uderzy psa, jest to znęcanie się, ale jeśli dwa psy rzucą się na siebie na ulicy i gryzą się do krwi, to już nie jest znęcanie się nad sobą.




Tekst i zdjęcia:

Mariusz Wach
toniczektonik@amorki.pl

cały artykuł jest opublikowany w najnowszym, wrześniowym wydaniu f&f, nr 11 / 2011 (154)










Powrót do archiwum

Strona główna





Wydawnictwo Fauna&Flora Adres: 45-061 Opole ul. Katowicka 55. Tel. 77/403-99-11.
e-mail:redakcja@faunaflora.com.pl
Redakcja gazety: zespół. Redaktor naczelny: Marek Orel, tel. +48 608 527 988.
Sekretarz redakcji: Janusz Wach, tel. +48 606 930 559. Korekta: Iwona Stefaniak.