darewit Inkubatory do jaj animar terrarystyka Poid?a, karmid?a, inkubatory, siatki
(zwierz?ta, og?oszenia)
Og?oszenia, zwierz?ta,

Maj 2011
f&f, nr 05/2011 (148)







Żuraw koroniasty
- monarcha wśród ptaków

żóraw Jeżeli lew - ze względu na swą imponującą, przypominającą królewską koronę grzywę nazywany jest "królem zwierząt" to wśród ptaków miano to powinno przypaść żurawiowi koroniastemu. Ten majestatyczny mieszkaniec afrykańskich bagien grzywy wprawdzie nie posiada, jednak jego głowę zdobi najprawdziwsza korona złożona z nietypowo ukształtowanych, złocistych piór. Elegancja i uroda tych ptaków sprawiły, że od dawna stanowią one ozdobę zwierzyńców i ogrodów zoologicznych. Ostatnio coraz częściej bywają hodowane również przez osoby prywatne, w tym właścicieli gospodarstw agroturystycznych, gdzie - na równi z innymi egzotycznymi zwierzętami - mogą stanowić jedyną w swoim rodzaju, niecodzienną atrakcję dla gości.


ŻURAWIE Z "CZARNEGO LĄDU"

Żurawie koroniaste są członkami niezbyt licznej rodziny żurawiowatych (Gruidae). Specjalnie dla nich w jej obrębie utworzono podrodzinę koronników (Balearicinae). Obejmuje ona dwa gatunki: koronnika szarego (Balearica regulorum) i koronnika czarnego (Balearica pavonina).
Pierwszy z nich zamieszkuje rozległe połacie Afryki na południe od Sahary (w zasadzie wszędzie - unika jedynie bardzo suchych terenów pustynnych i równikowych lasów w dorzeczu Konga). Znane są dwa podgatunki geograficzne - B. r. regulorum zasiedlający obszar od Angoli po Republikę Południowej Afryki oraz B. r. gibbericeps spotykany od wschodniej części Demokratycznej Republiki Kongo po Ugandę. Ptaki te występują zwykle na stepach i sawannach, ale do gniazdowania wybierają bardziej wilgotne regiony w pobliżu rzek, bagien czy mokradeł, które gwarantują bezpieczeństwo i większą ilość pokarmu dla wyżywienia młodych. Dorastają do ok. 100 cm wysokości i osiągają masę ciała 3,5 kg. Dymorfizm płciowy praktycznie nie występuje (choć samce bywają na ogół odrobinę większe). Osobniki obu płci odznaczają się posiadaniem długich, czarnych nóg i równie długiej, smukłej szyi. Ich skrzydła są bardzo szerokie i mają imponującą rozpiętość (do 190 cm). Szyję i grzbiet porastają ciemne, gęste pióra, przy czym te na szyi są zawsze nieco jaśniejsze. Z kolei pióra na skrzydłach są białe i w kierunku ogona zmieniają swą barwę na lekko złotawą. Mała głowa ma policzki o barwie kości słoniowej lekko różowe w swej górnej części i okolone na podgardlu, czole i policzkach smoliście czarnymi piórami. Na podgardlu znajdują się dość duże, krwistoczerwone korale. Do tego dochodzą jasnobłękitne, duże oczy i największa ozdoba ptaka - wspomniana już "korona". Tworzy ją charakterystyczny czub złożony z wąskich, złotych piór układających się w regularny wachlarz. Te wszystkie cechy sprawiły, że koronniki szare wprost zapierają dech w piersiach swą urodą - nic dziwnego, że stały się symbolem narodowym Ugandy, widnieją na jej godle oraz w centralnym punkcie flagi państwowej. Naszywki przedstawiające te majestatyczne ptaki zdobią również mundury ugandyjskich żołnierzy.
Drugi z opisywanych gatunków - koronnik czarny - jest bardzo podobny (dawniej uważano je nawet za dwa podgatunki tego samego gatunku). Zamieszkuje niemal te same obszary na południe od Sahary (od Senegalu i Gambii do Etiopii, a na południu po północną Ugandę i północno-zachodnią Kenię). Również wyodrębniono dwa podgatunki: B. p. pavonina zasiedla zachodnią część Afryki i jest stosunkowo nieliczny (liczebność dzikiej populacji ocenia się na najwyżej 15 tys.), zaś B. p. ceciliae - wschodnią (jest znacznie pospolitszy - jego liczebność szacowana jest na 25-55 tys. osobników). Od poprzedniego gatunku ptaki te różnią się głównie ciemniejszym upierzeniem, drobnymi szczegółami ubarwienia głowy oraz odrobinę większymi rozmiarami - przekraczają nieznacznie jeden metr wzrostu (do 104 cm) i osiągają masę ciała do 3,6 kg. Poza tym obydwa gatunki ptaków gniazdują na nieco innych terenach, zaś do lęgów przystępują w odmiennych porach roku.


TANCERZE I MYŚLIWI
(...)

ŻURAWIE W HODOWLI
(...)

Żurawie koroniaste mogą rozmnażać się w niewoli, choć udane lęgi nie są sprawą prostą i świadczą o dużym doświadczeniu hodowcy. Podstawowym problemem jest fakt częstego trzymania tych ptaków w otwartych wybiegach co skutkuje koniecznością kopiowania ich skrzydeł. Tymczasem samce z obciętymi lotkami najczęściej nie są w stanie odbyć kopulacji (nie potrafią wspiąć się na samicę) i zapłodnienie jest praktycznie niemożliwe (zdarza się wtedy, że samice składają nie zalężone jaja). Między innymi właśnie to trudności z rozrodem sprawiają, że ptaki te są dość kosztowne w zakupie - jednak ich, wielokrotnie podkreślane już, walory dekoracyjne w pełni równoważą ten niewielki mankament. Uwaga! Kupując żurawie koroniaste należy żądać świadectwa CITES, bowiem figurują one na listach zwierząt objętych postanowieniami Konwencji Waszyngtońskiej.


tekst i zdjęcia:
dr n. wet. Joanna Zarzyńska
dr inż. Paweł Zarzyński

cały artykuł jest opublikowany w najnowszym, majowym wydaniu f&f, nr 05/2011 (148)











Gołąb łuskowany



gołąb CHARAKTERYSTYKA
(...)


CHÓW I HODOWLA

Pierwsze gołębie łuskowane trafiły do Europy w 1868 roku, kiedy to przywieziono je do londyńskiego ogrodu zoologicznego. Ze względu na skryty tryb życia w koronach drzew i wrodzoną ostrożność, powinniśmy zapewnić ptakom odpowiednie pomieszczenie, w którym będą się czuły bezpiecznie. Zalecana jest duża woliera ogrodowa z kilkoma posadzonymi drzewami bądź krzewami, wśród których będą mogły się ukryć w sytuacjach zagrożenia. Frontowa część powinna być jednak wolna od roślin, co umożliwi ptakom latanie. Wydaje się, że optymalne wymiary woliery dla tego gatunku, to 8x4x3,5 cm (dł. x szer. x wys.). Mniej więcej jedna trzecia woliery powinna być zadaszona i osłonięta, co ochroni ptaki przed deszczem i silnym wiatrem. Aby zapobiec nadmiernemu zacienieniu, dobrze gdy zadaszenie i boczne osłony sporządzone są z przezroczystego materiału, np. szkło, pleksiglas czy inne sztywne tworzywo sztuczne, ewentualnie folia rozciągnięta na osiatkowanej konstrukcji. Do nasadzeń nadaje się wiele gatunków i odmian niewielkich drzew i wyższych krzewów, których pokrój i wielkość regulujemy odpowiednim cięciem. Przed posadzeniem musimy mieć całkowitą pewność, że rośliny nie mają właściwości toksycznych. Doskonale nadają się niektóre drzewa owocowe, np. jabłonie i wiśnie na podkładkach skarlających, odmiany jabłoni i wiśni ozdobnych, dereń biały (Cornus alba "Sibirica"), dereń jadalny (Cornus mas), bez czarny (Sambucus nigra) i wiele innych. Właściwie dobrane i odpowiednio rozmieszczone rośliny spowodują, że woliera będzie wyglądała bardzo efektownie, a co najważniejsze ptaki będą czuły się wyśmienicie. Ważnym wyposażeniem woliery są także grube gałęzie lub żerdzie, na których ptaki będą siadały. W części zadaszonej wśród liści drzew montujemy koszyki wiklinowe lub płytkie skrzynki, wyścielone cienkimi gałązkami wierzbowymi lub brzozowymi, słomą i grubym sianem. Przy odrobinie szczęścia w którymś z koszyków lub w którejś skrzynce gołębie łuskowane założą gniazdo i przystąpią do lęgu. Niestety często upływa sporo czasu zanim ptaki zdecydują się na rozród. Jeśli jednak dojdzie do lęgu, to należy pamiętać, że podczas wysiadywania jaj i karmienia potomstwa ptaki wymagają idealnego spokoju. Kiedy 21-dniowe potomstwo opuści gniazdo, to nie zlatuje na ziemię tak jak potomstwo wielu innych gatunków gołębi lecz pozostaje wśród gałęzi drzew, gdzie dokarmiane jest przez ojca. Osobniki dorosłe w zasadzie można przyzwyczaić do pobierania pokarmu na ziemi, czynią to jednak niechętnie i nie jest to zgodne z ich naturą, dlatego też korzystniej jest podawać pokarm i wodę na specjalnej półce zamontowanej w części zadaszonej, na wysokości koron drzew, wśród których najchętniej przebywają. Gołębie łuskowane są ciche i łagodne w stosunku do współmieszkańców woliery. Doskonale czują się w towarzystwie innych łagodnych gatunków, w tym także innych gołębi. Nie zaleca się jednak umieszczania w tej samej wolierze papug, które prędzej czy później doszczętnie zniszczą obsadę roślinną.

(...)




Tekst: Andrzej Jarosz

cały artykuł jest opublikowany w najnowszym, majowym wydaniu f&f, nr 05/2011 (148)




Psia wyprawka




Chwila, w której pies po raz pierwszy przekracza próg nowego domu jest bardzo ważna i stresująca, zarówno dla nowego opiekuna jak i dla psa. Dla obu stron jest to pewnego rodzaju życiowa rewolucja. Przybywa nowy domownik, dla wielu ludzi to pełnoprawny członek rodziny, który musi się odnaleźć w nowym środowisku.
Oczywiście najważniejsza jest świadoma decyzja o zakupie lub przygarnięciu psa oraz uczucie, jakim go obdarzymy. Ale to nie koniec, jako opiekunowie musimy pamiętać o wielu nieco bardziej przyziemnych rzeczach. To my musimy zadbać o to, aby pies poczuł się jak u siebie, żeby miał swój kąt i tylko swoje psie rzeczy, nie zapominajmy także o kwestii bezpieczeństwa zwierzaka i jego otoczenia.
Wyprawka dla psa to dla wielu nowych właścicieli dość duży ból głowy, pojawiają się pytania - jaka obroża, jaka smycz, czy potrzebny jest kaganiec, a jeśli tak to jaki, jakie posłanie, w czym dać mu jeść i wreszcie, ile to będzie kosztowało?! Wyprawka dla psa nie musi być bardzo droga, wszystko zależy od tego czy podchodzimy do tematu praktycznie, czy chcemy po prostu zachwycić innych psich właścicieli. Podstawowe rzeczy (obroża, smycz, legowisko, miski) powinniśmy zorganizować przed przybyciem psa. Bardziej fachową część wyprawki najlepiej nabyć po konsultacji z weterynarzem, psim fryzjerem albo wykwalifikowanym pracownikiem sklepu, pozwoli to nam zaoszczędzić sobie niepotrzebnych wydatków.
Co więc będzie psu potrzebne?


1. OBROŻA


obroża Obroża jest absolutną podstawą, powinniśmy ją założyć psu zaraz po tym, jak przekroczy próg naszego domu (albo jeszcze wcześniej w schronisku, czy u hodowcy). Wybór obroży nie jest łatwy i wbrew pozorom jest bardzo istotny, źle dobrana obroża może całkowicie zniechęcić szczeniaka do jej noszenia, do spacerów, a nawet do nas (bo w końcu to my zakładamy ją psu). Powinna być przede wszystkim praktyczna i wygodna, jej estetyka jest już mniej ważna.
Obroża może być wykonana z różnych materiałów i może mieć różne zastosowania. Dla szczeniaka na początek najlepsza będzie obroża parciana. Jest ona lekka, gładka i co ważne ma dość duży zakres regulacji, co w praktyce oznacza, że rośnie ona z naszym psem i nie musimy jej wymieniać co kilka tygodni. Może być zapinana za zatrzask albo na klamerkę. Zatrzaski umożliwiają szybsze i łatwiejsze zdejmowanie oraz zakładanie. Drugi rodzaj to obroże skórzane, które mają bardziej tradycyjny i elegancki wygląd, ale niestety mniejszy zakres regulacji. Kupując, więc taką obrożę dobierzmy ją tak, aby zapinała się na pierwszą dziurkę, dzięki temu będzie służyła szczeniakowi dłużej. Są to bardzo trwałe obroże, ale i droższe, więc najlepiej zainwestować w nie dopiero, jak pies osiągnie ostateczną wielkość. Ostatnią grupę stanowią obroże metalowe, te są zdecydowanie dla psów dorosłych, są bowiem dość ciężkie, zazwyczaj zakłada się je przez głowę i nie mają regulacji.
Poza długością obroży ważna jest też jej szerokość. Zbyt szeroka obroża może uwierać psa w czasie ruchów głową, albo usztywniać kark. Koniecznie trzeba zwracać uwagę na to, czy obroża nie podrażnia skóry psa, czy nie filcuje zbytnio sierści, albo czy włos nie zaplątuje się w nią, co zdarza się w przypadku obroży z różnymi sterczącymi elementami ozdobnymi. Obroże możemy podzielić także ze względu na ich zastosowanie. Możemy mówić o zwykłych obrożach, które zakładamy na codzienny spacerek i o obrożach wykorzystywanych w celach szkoleniowych. Takie obroże stosuje się tylko u psów dorosłych, które trudno opanować, które nie potrafią chodzić przy nodze, szarpią, albo są agresywne. Tego rodzaju obroże są elementem pomocniczym w czasie szkolenia. Niektórzy zakładają je szczeniakom wychodząc z założenia, że pies będzie bardziej posłuszny i szybciej przyswoi sobie podstawowe zasady. Jest to niewybaczalny błąd, mogący doprowadzić do skrzywienia szczenięcej psychiki.
Wśród obroży szkoleniowych możemy wyróżnić obroże zaciskowe i kolczatki. Zaciskowe jak sama nazwa wskazuje, zaciskają się na szyi psa, gdy ten ciągnie albo szarpie. Kolczatki są wykonane z metalu i po wewnętrznej stronie mają kolce. Kolczatka niewiele uczy psa, zadaje tylko ból, a problem złego zachowania pozostaje. W dzisiejszych czasach odchodzi się od tego rodzaju obroży, bowiem jej skuteczność jest niewielka.
Istnieje jeszcze coś takiego jak obroża uzdowa (kantar, halter), to rodzaj obroży zakładanej na szyję i na pysk. Prawidłowo zrobiony kantar umożliwia psu jedzenie, picie, ziewanie, ziajanie. Coraz częściej wykorzystuje się go przy podstawowej tresurze. Jego działanie polega na tym, że gdy pies zaczyna ciągnąć, to jego głowa zostaje obrócona w bok, ale bez zadawania bólu i jakiegokolwiek ucisku na pysk. Kantara powinno się używać razem ze zwykłą obrożą, żeby asekurować szyję w razie, gdyby pies mocno szarpnął. Żeby nie zrobić psu krzywdy, najlepiej zasięgnąć rady tresera, który nauczy nas jak korzystać z kantara. Kantar nie jest kagańcem.
Innym rozwiązaniem zamiast obroży są szelki. Kiedyś używane głównie przez psy pracujące, teraz noszone także przez psy towarzyszące. Jednak żeby szelki nie robiły psu krzywdy i nie ograniczały jego ruchów muszą być odpowiednio dopasowane, dlatego też dobrze zabrać ze sobą do sklepu psa i od razu je przymierzyć. Szelki mogą być skórzane, albo parciane. Te drugie są wygodniejsze i łatwiej się je reguluje. Szelki mogą być zapinane z boku, w takim przypadku składają się one z dwóch pętli (na szyję i na brzuch) połączonych paskami na grzbiecie i na klatce piersiowej. Nie są one zbyt wygodne w zakładaniu. Znacznie wygodniejsze są szelki zapinane na grzbiecie. Przednie łapy przekładamy przez dwie pętle, które schodzą się na grzbiecie, gdzie się je spina razem. W tych szelkach ciężar ciała psa nie rozkłada się już jednak tak równomiernie, dlatego też mają one swoich przeciwników.
Do obroży albo szelek warto przyczepić identyfikator (adresatkę), na którym podamy imię psa i np. telefon kontaktowy.
Funkcję ochronną pełni obroża przeciwpchelna i przeciw kleszczom, która ma chronić naszego pupila przed niepożądanymi „pasażerami”. Warto ją zakupić, a także obowiązkowo zapytać weterynarza, jak jeszcze możemy chronić psa przed niebezpiecznymi pasożytami zewnętrznymi.


2. SMYCZ
(...)

3. PSIE ŁÓŻKO
(...)

4. KAGANIEC
(...)

5. PSIE TALERZE
(...)

6. CO JESZCZE SIĘ PRZYDA?
(...)






Tekst: mgr inż. zootechnik Hanna Szefler




cały artykuł jest opublikowany w najnowszym, majowym wydaniu f&f, nr 05/2011 (148)












Pszczoły


- co może nam dać założenie pasieki?

ul, pszczoły, pasieka Pszczoły to najbardziej znane owady świata. Wiedza o nich jest jednak bardzo powierzchowna. Większość z nas kojarzy pszczoły przede wszystkim z miodem, jednocześnie odczuwamy strach przed użądleniem (bolesnym i dającym efekt w postaci obrzęku). Pszczelarzy - ludzi pracujących przy pszczołach - uważamy za odważnych, jesteśmy gotowi przypisywać im nawet graniczące z magią uzdolnienia i predyspozycje. Tak zresztą było od wieków. W średniowieczu zawód pszczelarza posiadał bardzo wiele przywilejów, a jego podopieczne traktowane były jako zwierzęta święte - produkowały przecież tak potrzebny w tamtych czasach wosk do wykonania świec kościelnych. Pszczelarstwo jako dział rolnictwa przechodził różne koleje. Pomijając okres bartnictwa (prymitywna gospodarka polegająca na utrzymywaniu pszczół w naturalnych lub sztucznych dziuplach drzew w lasach) czy pszczelarstwa dziewiętnastowiecznego, najbardziej sprzyjającym okresem dla jego rozwoju były lata siedemdziesiąte i osiemdziesiąte XX wieku. Oprócz kreowania całkiem przyzwoitych dochodów dla właścicieli pasiek, nastąpił postęp w całej gospodarce pasiecznej (nastąpiły bardzo duże zmiany w pogłowiu pszczół oraz w używanym sprzęcie). Ostatnie dwudziestolecie to oprócz załamania koniunktury, również atak nieznanych dotychczas chorób, dziesiątkujących nasze pogłowie pszczół, doprowadzający do likwidacji wielu pasiek. Nadzieją dla polskiej pszczoły, od wieków związanej z polską kulturą, obyczajowością i tradycją jest oprócz znalezienia recepty na dręczące ją problemy, powstanie małych, amatorskich, wręcz typowo hobbystycznych pasiek. Dwu, trzy ulowe jednostki mogą pomóc odbudować pogłowie pszczół oraz zapewnić w wielu rejonach Polski prawidłowe zapylenie związanych z nimi roślin dzikich i uprawianych przez człowieka. Tak mała pasieka ze względu na małą pracochłonność pozwala do minimum ograniczyć ryzyko rozwinięcia się chorób.
pszczoła Cóż może nam dać założenie pasieki? Pszczoła jako przykład owada prowadzącego społeczny tryb życia wykształciła wiele zachowań nie występujących u żadnych innych zwierząt. Poza tym pomimo trwającej od dziesięcioleci pracy hodowlanej zmierzającej do wyhodowania pszczoły bardziej wydajnej, łagodnej i podatnej na zabiegi człowieka nadal jest zwierzęciem dzikim, a takie zwierzęta są najbardziej wdzięcznym obiektem obserwacji. Praca przy pszczołach uspokaja, pozwala odpocząć po pracy zawodowej, daje satysfakcje w postaci pozyskanych produktów (na całym świecie uznawanych za zdrowe i wspomagające leczenie wielu schorzeń). Przebywając w pasiece przebywamy na świeżym powietrzu, co ma istotne znaczenie dla naszego zdrowia. Powstaje więc pytanie jakie warunki trzeba spełnić, aby założyć pasiekę. Przede wszystkim powinniśmy zacząć od siebie, to znaczy dokładnie zastanowić się nad stanem naszego zdrowia. Nie chodzi tutaj o to, aby nasz stan był idealny. Praca przy pszczołach ma przecież przywrócić nam zdrowie. Są jednak schorzenia, które wykluczają lub bardzo utrudniają „chodzenie koło pszczół”. Osoby z zaawansowaną cukrzycą nie mogą narażać się na częste użądlenia pszczół, a co za tym idzie prowadzenie pasieki na pewno nie jest dla nich. Również wszelkiego rodzaju alergie powinny skłonić przyszłego pszczelarza do głębszej refleksji na co jesteśmy uczuleni. Ważną wskazówką jest nasza reakcja na wszelkiego rodzaju ukąszenia i użądlenia, przede wszystkim os i pszczół. Często spotykałem się z postawą znajomych, że są oni na pewno uczuleni na jad pszczół, gdyż w następstwie użądleń puchną miejscowo i taki stan zapalny utrzymuje się u nich przez dwa- trzy dni. Tak naprawdę miejscowa opuchlizna, nawet dość znaczna i przykra w odczuciu świadczy o zupełnie normalnej i prawidłowej reakcji organizmu. Dopiero po dłuższym okresie pracy przy pszczołach uodparniamy się na jad tych owadów, nie puchniemy, natomiast ból odczuwamy przy każdym kontakcie żądła z naszym ciałem. Brak opuchlizny przy użądleniach, kłopoty z oddychaniem oraz ogólne puchnięcie, pojawianie się wysypki na ciele może świadczyć o uczuleniu na jad owadów. Należy więc wtedy zaczerpnąć opinii lekarza. Również osoby ze schorzeniami narządów ruchu czy kręgosłupa powinny zastanowić się przed podjęciem decyzji o prowadzeniu pasieki.

(...)




Tekst: Krzysztof Furso

cały artykuł jest opublikowany w najnowszym, majowym wydaniu f&f, nr 05/2011 (148)












Powrót do archiwum

Strona główna





Wydawnictwo Fauna&Flora Adres: 45-061 Opole ul. Katowicka 55. Tel. 77/403-99-11.
e-mail:redakcja@faunaflora.com.pl
Redakcja gazety: zespół. Redaktor naczelny: Marek Orel, tel. +48 608 527 988.
Sekretarz redakcji: Janusz Wach, tel. +48 606 930 559. Korekta: Iwona Stefaniak.