darewit Inkubatory do jaj animar terrarystyka Poid?a, karmid?a, inkubatory, siatki
(zwierz?ta, og?oszenia)
Og?oszenia, zwierz?ta,

Fauan&Flora - miesięcznik hodowcy - Marzec 2011





kurki

A może nano kurki?

WPROWADZENIE

Dzisiaj chyba w każdej dziedzinie, czy to przemysłu, czy też rolnictwa, ba nawet życia gospodarczego-społecznego słyszy się magiczne słowo - nano. Już kiedyś go użyłem. Wyjaśniałem etymologię, gdy tematem były filigranowe rybki żyworodne o sympatycznej nazwie jednodniówki. A teraz ponownie wracam do tego określenia, ale już w nieco innym kontekście. Inspiracją dla mnie był bardzo krótki artykuł ... o kurach w Londynie. W tym felietonie z grudnia 2009, opublikowanym w The Times, Valeria Elliott tak oto rozpoczyna swą relację: Kurnik w ogródku? To już nie obciach, ale najnowszy krzyk mody. Brytyjczycy z miast masowo kupują kury i zachwalają smak jajek z własnej hodowli. O rasach drobiu rozprawia się dziś nie tylko na wsi. Rozmowę o zaletach można usłyszeć nawet w eleganckiej dzielnicy Hampstead na północy Londynu. I wszyscy się z tego cieszą. Mieszczuchy - tacy jak ja - nade wszystko. Także producenci pasz. Lecz nie tylko. Podam przykład z wymienionej publikacji. Firma Omlet od lat specjalizuje się w produkcji plastikowych, estetycznych klatek do hodowli kur we własnym ogródku. Sześć lat temu sprzedawała rocznie 1,5 tys. kolorowych zestawów "Eglu", natomiast w 2009 roku sprzedaż wzrosła dziesięciokrotnie i przekroczyła 16 tysięcy. Zainteresowanie jest zdumiewające, przyznaje Johannes Paul jeden z założycieli firmy. Wszystko dla mieszkańców miast - podkreśla. A więc tak, tam... w wielkim Londynie można małe stadko kur hodować bez jakiegokolwiek zezwolenia. A w Polsce? Różnie bywa.






KURY W MIEŚCIE
(...)

POCHWAŁA MALEŃKOŚCI








kurki, kury,




Na mikro-kurki zwrócił kiedyś moją uwagę jeden z hodowców podczas regionalnej wystawy na Śląsku. Gdy przypatrywałem się z ogromną uwagą na niewielkie stadko małych plymutroczek podszedł do mnie ich hodowca. Zagadnął: - Podobają się panu? Ależ tak - odpowiedziałem. Usiedliśmy w kawiarni. Miałem ucztę. Mój rozmówca nie dość, że ciekawie i pouczająco opowiadał, to na dodatek piękną śląską gwarą. A i kawa była niezła. Również gwarą wtórowała mu małżonka, która potwierdzała i uzupełniała jego relację. Mikro-kurkami zainteresował się przez przypadek. Po prostu dostał niewielkie gniazdo (kogutka i 3 kurki) od kolegi. W pierwszej chwili nie bardzo wiedział co z nimi zrobić. Nie miał kurnika. Przypomniał sobie o nikomu już niepotrzebnej psiej budzie. Trochę ja przerobił i kurki tam zamieszkały. Jak zwykle to bywa miały w niej przebywać tymczasowo, ale ... nocują tam pewnie do dziś, gdy się okazało, że pierwszą dość srogą zimę zniosły bez uszczerbku. A i pewnie dlatego, że psią budę łatwiej przenieść na inne miejsce w ogródku. Ów rozmówca przekonywał mnie, iż codziennie prawie przez cały rok oboje z żoną jedzą na śniadanie świeże jajka od "naszych kurek". Co roku - jak powiadał - któraś z nich zasiądzie i nagle pojawi się z gromadka piskląt. No i co pan z nimi robi? - Zagadnąłem. No cóż musi następować wymiana pokoleń. Rosół z takiej kilogramówki jest całkiem niezły, a pieczona jeszcze lepsza. To są kurki odpowiednie dla nas, emerytów. Nie za duże, w sam raz. Jedzą mało, to co nam w kuchni pozostanie. Garść pszenicy na wieczór. Resztki warzyw z ogródka. Czasem sąsiadka przyniesie suchego chleba. Prawie nic nas nie kosztują. A są przecież ładne, co nie?
Ta rozmowa odbyła się jakieś 5-6 lat temu. Ale ciągle siedzi mi w głowie. Przecież ten hodowca podpowiedział, po co tak naprawdę chowa się kury. Dla zdrowych, pełnowartościowych jajek, tudzież nieskażonego jakimiś chemikaliami mięsa. W celu ekologicznej neutralizacji odpadów kuchennych oraz zyskania naturalnego nawozu dla warzyw i kwiatów w ogródku. Zaspokojenia przyjemności podziwiania procesów natury. Czasem dla rywalizacji sportowej podczas konkursów, a pewnie i też dla pozyskania nowych znajomych. I niewątpliwie dla jeszcze kilku mniej lub bardziej ważnych celów.


UTYLITARYZM I ESTESTYKA
(...)

TO NIE WYBRYK PRZYRODY
(...)

DWIE, A MOŻE TRZY DROGI?
(...)

PODSUMOWANIE
(...)




Tekst: dr Marek Łabaj




cały artykuł jest opublikowany w najnowszym, marcowym wydaniu f&f, nr 03/2011 (146)










Bociany



- przywitajmy je godnie!


bocian, bociany DWA BOCIANY - JEDEN CZARNY, DRUGI BIAŁY

Bociany to ptaszyska niezwykle lubiane przez nasze społeczeństwo, stanowiące nieodłączny element polskiego krajobrazu. Nie ma chyba osoby, która nie kojarzyłaby białego ptaka z czarnymi lotkami, z czerwonymi długimi nogami i czerwonym, długim dziobem. One same chyba wyczuwają nasze pozytywne nastawienie oraz doceniają nasze walory przyrodnicze, bo dość licznie się tu zlatują. Polska stała się wręcz "Europejskim Bocianim Centrum", to do nas, co roku w marcu i w kwietniu przylatuje około 50 tys. par bociana białego. Możemy go spotkać na terenie całego kraju jednak największe zagęszczenie jest na obszarze Mazur, Warmii i Podlasia. Zdarzają się wsie, w których mamy nawet kilkadziesiąt bocianich gniazd, po kilka w jednym gospodarstwie.
Ptaki te preferują wilgotne rejony nizinne, pozarastane kępami drzew i niskimi trawami, z sąsiedztwem upraw rolnych. Gniazda często zakładają na dachach domów, stodół, coraz częściej wybierają też rosnące jak grzyby po deszczu wysokie słupy energetyczne. Towarzystwo człowieka im nie przeszkadza, bardzo często można zobaczyć bociana białego w samym centrum niewielkich osad ludzkich.
bocian, bociany Znacznie większym odludkiem jest jego bliski krewniak bocian czarny (hajstra). Ten ptak preferuje bardziej odizolowane miejsca i zazwyczaj zamieszkuje stare, podmokłe lasy z sąsiedztwem bagien, leśnych jeziorek czy strumyków. Jego nieco skryty sposób życia oraz niewielka w porównaniu do bociana białego liczebność (około 1 200 par) sprawiają, że jest on znacznie rzadziej widywany i myślę, że wielu z nas nigdy się na niego nie natknęło, a może nawet o nim nie słyszało. Jak wygląda ta rzadkość? Wielkościowo porównywalny jest z bocianem białym, może ciut drobniejszy. Jak sama nazwa wskazuje jest czarny ze specyficznym zielonkawym i fioletowym połyskiem, jedynie spód ciała biały, natomiast nogi, skóra wokół oczu i dziób u dorosłych osobników są czerwone. Zimują tak jak ich biali krewniacy w Afryce Południowej i przylatują do nas na przełomie marca i kwietnia.
W odróżnieniu od bociana białego, u którego zazwyczaj samiec przylatuje, jako pierwszy i dopiero potem dołącza do niego zeszłoroczna, albo nowa partnerka, bociany czarne przylatują na swoje stałe lęgowiska już w parach. Zarówno samiec jak i samica bociana białego bardzo przywiązują się do gniazda, ale niestety, jeśli stara partnerka opóźni swój przylot to samiec zaprosi do siebie nową samicę. Monogamiczność jest, więc bardziej sezonowa niż życiowa, chociaż z badań wynika, że wiele par co roku przystępuje do lęgów w niezmienionym składzie. Nie wiadomo czy ptaki w czasie przelotów i na zimowiskach trzymają się razem, jednak fakt, że bociany białe przylatują na lęgowiska osobno świadczyłby o tym, że poza okresem lęgów ptaki przebywają osobno i spotykają się dopiero na czas rozrodu.
Oba gatunki po odchowaniu młodych, pod koniec lata w sierpniu, albo we wrześniu odlatują do ciepłych krajów. Ich podróż trwa około 2-3 miesięcy i w tym czasie pokonują około 8 000 kilometrów. Bocian biały ma mniejszy zasięg występowania, ale jego liczebność znacznie przerasta liczebność bociana czarnego. Oba ptaki objęte są ochroną gatunkową i podlegają międzynarodowym programom ochrony, co jest niezwykle istotne, bo tak naprawdę na ich liczebność wpływa sytuacja panująca na lęgowiskach (u nas), na zimowiskach a także w krajach, nad którymi ptaki mają swoje trasy przelotowe. Poza samymi ptakami chroni się także ich naturalne siedliska oraz gniazda.
Bociany latają niechętnie i przemieszczają się tylko wtedy, kiedy muszą i nierzadko zdarza się tak, że ptaki przesiadują cały dzień w tym samym miejscu na żerowisku. Przed wzbiciem się w powietrze kilkakrotnie odbijają się od ziemi. Boćki nie potrafią śpiewać tak jak to robi większość ptaków, klekot, z którego są znane bociany białe wydawany jest samym dziobem. Bociany czarne nie klekoczą tak jak ich krewni.

NIEKONIECZNIE ŻABKA
(...)

BOCIANIE GNIAZDO - DOM RODZINNY
(...)

WIELKI PODRÓŻNIK
(...)

ŻEBY ICH NIE ZABRAKŁO
(...)




Tekst: mgr inż zootechnik - Hanna Szefler




cały artykuł jest opublikowany w najnowszym, marcowym wydaniu f&f, nr 03/2011 (146)









bydło

Szkockie bydło górskie




Bardzo charakterystycznie wyglądające “kudłate” nieduże krówki o rozłożystych rogach, podobne bardziej z wyglądu do jaków, zyskały również zwolenników w naszym kraju. Są nie tylko ozdobą gospodarstw agroturystycznych, czy mini zoo, ale też dostrzeżono ich zalety hodowlane, chętnie są kupowane do gospodarstw ekologicznych.


HISTORIA i POCHODZENIE
(...)

WYGLĄD i CHARAKTERYSTYKA

Highlandy przyciągają wzrok swą charakterystyczną powierzchownością. Są to zwierzęta nieduże, małego kalibru (krowy: 110-120 cm [400-580 kg]; byki: 125-135 cm [650-750 kg]), kształt ciała wpisany w prostokąt. Głowa stosunkowo krótka, czoło szerokie. Szyja bez podgardla. U samców charakterystyczna kryza. Klatka piersiowa zaokrąglona i głęboka. Kończyny krótkie i mocne, o silnym kośćcu. Krowy powinny poruszać się stylowo i z godnością.
bydło Zwierzęta porośnięte są kosmatą długą, falistą sierścią, nad czołem tworzącą grzywkę. Najpopularniejsze jest jednolite umaszczenie rude (różne odcienie brązu) i czarne, ale bywają osobniki białe, srebrne czy pręgowane. Szata stanowi doskonałą ochronę - izolację, przed niekorzystnymi warunkami środowiskowymi, gdyż jest dwuwarstwowa, składa się z dłuższych włosów okrywowych i krótszego podszerstka. Latem warstwa zewnętrzna jest cieńsza, a zimą następuje jej przyrost nawet do grubości 30 centymetrów. Takie przyrosty futra pozwalają na przystosowanie się do różnorodnego klimatu. Jest to tak skuteczna izolacja, że powiadają, iż pod leżącymi highlandami śnieg nie topnieje. Do tego szata świetnie chroni przed insektami i owadami latającymi.
bydło Zwierzęta obu płci posiadają rogi, u samców potężniejsze, rosnące poziomo, u samic zaś lekkim łukiem ku górze. Osiągają rozpiętość do 1,5 metra. Rogi wyrastają im pomiędzy 12 a 15 miesiącem życia. Po pierścieniach na rogach samic możemy oznaczyć ich wiek - pierścień pojawia się po każdym wycieleniu (+ 2 lata dojrzewania). Wbrew cechom fizycznym i wrażeniu ospałości, są to zwierzęta z temperamentem (utarła się opinia, że najbardziej zrównoważone są krowy czerwone), ruchliwe, choć ceni się ich charakter na tle charakterów bydła innych ras mięsnych. Płoszą się podobnie jak inne krowy, w stresie mogą kopnąć, a do tego są bardzo skoczne (z miejsca na 1,70 cm). W stadzie widoczna jest wyraźna hierarchia. Jednak w opinii hodowców mają przyjazne charaktery, są sympatyczne, łatwo się oswajają, zwłaszcza jeśli pozostają w rękach jednej osoby. Reagują na głos opiekuna, przychodzą na wołanie, chodzą za opiekunem jak psy, lubią pieszczoty - typu klepanie, tarmoszenie, a bywa że bronią terenu, jak psy stróżujące.

UŻYTKOWANIE i UTRZYMANIE
(...)









tekst:
Dr wet. Joanna Zarzyńska, Dr Paweł Zarzyński


Za pomoc merytoryczną oraz udostępnienie materiału zdjęciowego dziękujemy
Państwu Wiesławie i Piotrowi Jarosiewicz,
właścicielom Ośrodka Hodowli Zarodowej Bydła Highland Cattle "Zagroda Krów Szkockich" w Rokitach.
www.krowy-szkockie.pl
piotr.jarosiewicz@gmail.com




cały artykuł jest opublikowany w najnowszym, marcowym wydaniu f&f, nr 03/2011 (146)









Bocja (prawdziwie) wspaniała


bocja WSTĘP
(....)

WARUNKI ŚRODOWISKOWE

Optimum temperatury wody zamyka się pomiędzy granicznymi wartościami między 24 a 28°C. Chłodniejsza woda jest bardzo nie korzystna dla ciała, które wówczas rzeczywiście często pada ofiarą ichtioftiriozy. Dobrze byłoby zainwestować w dwie grzałki z termostatem ustawione na ten sam poziom grzania (nie wystąpią przykre niespodzianki w przypadku awarii jednej z grzałek). Z kolei zbyt ciepłe otoczenie powoduje chociażby zniżkujące dotlenienie skrzeli (z fizyki: im wyższa temperatura wody - tym mniej tlenu rozpuszcza się w niej). Ponadto ryby nie czują się komfortowo, wzrasta ciśnienie krwi, blakną lub ciemnieją barwy ciała. Musi "non-stop" pracować napowietrzacz z prawdziwego zdarzenia, a nie żadne wynalazki typu nurek lub muszelka, które wyrzucają z siebie kilka dużych pęcherzyków powietrza (im mniejsze bąbelki tym skuteczniej tlen przenika do wody). Bocje źle znoszą niskie stężenie tlenu w wodzie. Nie twierdzę, że od razu padają jeśli np. pompka napowietrzająca zostanie wyłączona na godzinę. Preferuję jednak zasadę napowietrzania przez 24 godziny na dobę. W tym przypadku powiedzenie "od przybytku głowa nie boli" sprawdza się idealnie. Tu proponuję różnego typu kostki napowietrzające np. dwie sztuki ulokowane w przeciwległych kątach akwarium. Bardzo dobre są także wężyki i rurki napowietrzające. Druga ważna rzecz: ryby te nie znoszą starej wody, a zwłaszcza z bogatą zawartością azotanów. Wodę należy bezwzględnie często podmieniać np. raz w tygodniu w ilości 1/3 pojemności zbiornika. Zdecydowanie bezpieczniej jest odlać więcej starej wody - obawa przed dodaniem zbyt dużej ilości świeżej wody nie powinna zaprzątać nam głowy - gatunek ten bezsprzecznie nie ucierpi na "obfitej" podmianie. Tym bardziej, że w wielu już miastach Polski nie stosuje się chlorowania wody użytkowej, a poza tym łatwo dostępne są preparaty niwelujące chlor. Warto zwrócić uwagę na temperaturę porcji wody przygotowywanej do podmiany. Lepiej ją podgrzać do wartości występujących w naszym zbiorniku, aby zapobiec zbytniemu i nagłemu schłodzeniu pozostałej objętości wody w akwarium, żeby nie doszło przypadkiem do ataku ze strony kulorzęsków.
bocja Twardość i pH wody mają mniejsze znaczenie, a ponadto "kranówka" ma niemal idealne wartości, dlatego nie potrzeba dodatkowej z nią "zabawy" typu zmiękczanie czy regulacja pH (woda użytkowa tj. kranowa u nas ma ok. 10°n i jest dla bocji idealna; odczyn pH w granicach 6,0 - 7,5 zbliżony do neutralnego także będzie mile postrzegany przez naszych podopiecznych). Oczywiście do obsługi akwarium niezbędny jest także filtr. Lepszy będzie filtr do większego zbiornika niż zalecany na opakowaniu tj. jeśli posiadamy 120-litrowy zbiornik - korzystniej zamontować filtr polecany dla 150 l, itd. Po prostu będziemy mieć pewność, że każda ilość azotynów będzie skutecznie neutralizowana.

ŻYWIENIE
(...)

ZBIORNIK i OBSADA
(...)




Tekst i zdjęcia: Zbigniew Strzelecki





cały artykuł jest opublikowany w najnowszym, marcowym wydaniu f&f, nr 03/2011 (146)












Powrót do archiwum

Strona główna





Wydawnictwo Fauna&Flora Adres: 45-061 Opole ul. Katowicka 55. Tel. 77/403-99-11.
e-mail:redakcja@faunaflora.com.pl
Redakcja gazety: zespół. Redaktor naczelny: Marek Orel, tel. +48 608 527 988.
Sekretarz redakcji: Janusz Wach, tel. +48 606 930 559. Korekta: Iwona Stefaniak.