darewit Inkubatory do jaj animar terrarystyka Poid?a, karmid?a, inkubatory, siatki
(zwierz?ta, og?oszenia)
Og?oszenia, zwierz?ta,

Luty 2013





Hodowla kangurów walabia Benetta



W naszym kraju coraz popularniejsze stają się hodowle zwierząt egzotycznych i ozdobnych, zarówno w celach rozrodowych, jak i jako atrakcji agroturystycznej, czy mini zoo. Hodowcy prześcigają się w oryginalnych pomysłach… Jednym z nich jest zwierzę z krainy Ozz - czyli kangur. Od pewnego czasu można je spotkać nie tylko w ZOO. W warunkach przydomowych najlepiej zdecydować się na średnich rozmiarów walabię Bennetta (Macropus rufogriseus), kuzynów kangurów rudych, szarych i olbrzymich.


kangur, kangury CHARAKTERYSTYKA

To gatunek kangurów popularnych we wschodniej Australii i Tasmanii. Zwierzęta osiągają ok. 15- 20 kg masy ciała, przy średniej wielkości ok. 70-90 cm, plus charakterystyczny ogon, mierzący
ok. 60-70 cm. Samce są większe od samic. Pokrój ciała jest typowo kangurzy, przyjmują postawę ciała pionową, poruszają się dwunożnie, skokami. Standardowe umaszczenie jest szaro-brązowe, z jaśniejszym brzuchem, ale ciekawostką są albinosy. Okrywa włosowa jest krótka, gęsta i gładka (u walabi tasmańskich M. rufogriseus rufogriseus nieco dłuższa). Jak inne kangury, także walabie noszą swoje młode w torbie lęgowej - ten etap rozwojowy trwa ok. 280 dni. W naturze dożywają 8-10 lat, w niewoli znacznie dłużej, nawet 20. Mają doskonale rozwinięty zmysł wzroku, węchu i słuchu. Komunikują się charakterystycznymi dźwiękami. Zaniepokojone silnie tupią.
W warunkach naturalnych te typowo roślinożerne (trawa, zielone liście, korzonki, niekiedy kora drzew), są jednymi z najbardziej społecznych kangurowanych (hierarchizacja stada), żerując wczesnym rankiem, późnym popołudniem i nocami. Ponieważ kangury właściwie nie maja naturalnych wrogów i łatwo się mnożą, w Australii często uznawane są za szkodniki - konkurentów do zielonki pastwiskowej dla zwierząt hodowlanych - i tępione. Ale są też głosy naukowców, namawiających do hodowli kangurów, zamiast owiec i bydła - w celu zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych (Australia jest odpowiedzialna za ok. 11% globalnej emisji gazów do atmosfery). Torbacze podobnie jak przeżuwacze, mają żołądek złożony i trawienie wspomagane przez organizmy bakteryjne. kangur, kangury,


CHÓW

Do Europy walabie trafiły około 100 lat temu, oczywiście jako atrakcja ogrodów zoologicznych. Okazało się, że świetnie przystosowują się do naszych warunków klimatycznych i dobrze się rozmnażają (podobno w Wielkiej Brytanii funkcjonuje dziko żyjąca populacja tych zwierząt, bazująca na osobnikach, które uciekły z hodowli). Dodając do tego niezbyt duże wymagania żywieniowe - zrodził się pomysł o chowie tych zwierząt przez prywatnych hodowców.

(...)


UŻYTKOWANIE
(...)




tekst:
dr wet. Joanna Zarzyńska
dr Paweł Zarzyński




cały artykuł jest opublikowany w najnowszym, styczniowym f&f, nr 02 / 2013 (169)











Zielonojajonóżka miejska






kura WSTĘP

Zielononóżka kuropatwiana? Jakaż urokliwa nazwa, cóż za oryginalna i atrakcyjna rasa! Darzę ją szczególnym sentymentem. Zawsze, od ponad 50 lat, kurki te mają miejsce w moich kurnikach. Chociaż jako podrostek zaczynałem hodowlę od … zielononóżek białych, które otrzymałem od sąsiadki. Ale kilka lat później, zaprzyjaźniony z moimi rodzicami dyrektor szkoły w Milówce uszczęśliwił mnie gniazdem (1,3) zielononóżek kuropatwianych. Działo się to bardzo dawno w końcu latach pięćdziesiątych. Początkowo u tych kur urzekło mnie ich ubarwienie. Lecz dopiero nieco później dostrzegłem w nich wiele walorów użytkowych. Oczywiście istotnych na owe czasy. Bowiem dziś, w porównaniu z innymi rasami, cechy zielononóżek nie powalają z nóg. I dlatego cały czas w mej głowie jawią się jakieś frymuśne projekty, cierpliwie przenoszone na papier i do komputera, zmierzające ku ... trzeniu zielononóżki nadającej się do chowu w mieście w małych zagródkach i mini kurniczkach. Coś takiego, jak robią to dzisiaj Londyńczycy.
Zielonojajonóżka miejska Kompletnie nie bawi mnie prezentowanie kur na wystawach i poddawanie ich ocenom konkursowym. Ten etap na szczęście mam już poza sobą i raczej z wątpliwymi doznaniami. Bowiem nie bardzo mogę się zgodzić z tym, że pewne grono osób, zazwyczaj niemające bladego pojęcia o genetyce kur, kleci standard rasy, wprowadzając do niego cechy li tylko morfologiczne, których, a często tak bywa, faktycznie nie da się osiągnąć. Nieszczęśliwi i nabici w butelkę hodowcy mozolą się i trudzą, by uzyskać wskazania wzorca. Trawią lata na bezowocnej pracy. I niejako przy okazji, nie zdając sobie zazwyczaj z tego sprawy, niszczą wartościowe przymioty kur, które inni z wielkim znojem osiągnęli poprzez lata selektywnej pracy. Przykład? Minorka. Kiedyś kokoszka ta znosiła ponad 200 jajek rocznie i to o masie przewyższającej 70 g (ongi uważane były za największe), ale zdaniem speców od standardów koguty miały za małe grzebienie i za mało nań było wcięć i ząbków. Zausznice były mikre, przebarwione na żółto, tudzież nieodpowiednich kształtów. Czerń miała niepełnowartościowy odcień. Kurcze blade toż to chyba Homo stultus pisze te wzorce? Oczywiście, wystawcy doprowadzili kury do żądań wzoru. Lecz dzisiejsze cechy użytkowe minorek są gorsze od takowych występujących u teraźniejszych zielononóżek. No i po co to wszystko było? Aha, kumam: dla sportu, rywalizacji, uznania, pucharów, nagród etc. Dodatkowy problem to …sędziowie. Przemilczę moje obserwacje dotyczące owych ekspertów.
Moja droga awikultury, po której się z wolna przemieszczam, jest zgoła inna. Nie mam zamiaru być odtwarzaczem cudzego widzimisię. Jeśli hodowla ma być dla mnie przyjemnością, relaksem, rekreacją, a nawet ucztą duchową to sam sobie wyznaczam cele i standardy do osiągniecia. I właśnie w stosunku do ulubionej zielononóżki określiłem takowe. To ma być zielonojajonóżka-miejska.


CELE

kurka Początkowo był jeden. Później w miarę rozwijania się sytuacji dodawałem kolejne, aż powstał pewien projekt, który wstępnie nazwałem zielonojajonóżką. To więcej niż pewne, że ewentualnych efektów pracy, czy też kolejnych etapów w tworzeniu tej kury nie zamierzam prezentować na wystawach, czy konkursach. Nie jest także moją ambicją opracowanie jakiegoś wzorca. Bo i po co? Projekt realizuję dla siebie w celu sprawdzenia swojej wiedzy i umiejętności. Efektem powinna być kura, która spełni moje oczekiwania użytkowe, zaspokoi doznania estetyczne, a także sprawi satysfakcję i ukontentowanie. Może ktoś kiedyś zapyta: a cóż to za kura zielonojajonóżka-miejska? O tak, wówczas się pochwalę. Założenia i fazy projektu przedstawiłem na rysunku 1.
Czy cele te osiągnę? Bóg raczy wiedzieć. Dotychczas jakoś idzie po mojej myśli. Nie mogę narzekać. A skoro o „narzekaniu”, to przypomniałem sobie epizod sprzed wielu, wielu laty. Otóż w czasie II wojny światowej wujek będący korespondentem wojennym zaprzyjaźnił się z łącznikiem, Rosjaninem. W połowie lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku, wuj oznajmił: - Jutro - na moje zaproszenie - przyjeżdża Iwan ze Związku Radzieckiego. Dworzec w Katowicach. Przyjechał pociąg z Kijowa. Gdzieś z oddali biegnie starszy pan i woła: Bruno, Bruno kak żiwiosz? Wujek: - Nie można narzekać. Iwan: - U nas toże, u nas toże! Takie to były czasy.
Ale wracając do kur, jak to zwykle bywa w osiąganiu celów mogą pojawić się problemy, których nie udało mi się przewidzieć na etapie projektowym. A zatem cóż obejmuje ten projekt?


CEL 1
- zielone jajka
(...)

CEL 2
- kogut Piano
(...)

CEL 3
- cierniowy grzebień
(...)

CEL 4
- mrozoodporne
(...)

CEL 5
masywniejsze i cięższe
(...)

CEL 6
- większe jajka i więcej
(...)

ZAKOŃCZENIE
(...)




tekst, zdjęcia, rysunki:
Prof nadzw. dr Marek Łabaj

cały artykuł jest opublikowany w najnowszym, lutowym f&f, nr 02 / 2013 (169)











Świnia maskowa





Chińska świnia maskowa dzięki swojej nieprzeciętnej urodzie oraz wyjątkowej inteligencji zyskuje z roku na rok coraz więcej sympatyków. Świnie tej rasy uważane są za najbardziej pojętne wśród trzody chlewnej, dlatego w wielu miejscach świata pełnią rolę zwierząt domowych - do towarzystwa, a nawet stróżujących. Z kolei właściciele gospodarstw agroturystycznych i minizoo utrzymują je w związku z niecodziennym wyglądem, który wzbudza duże i pozytywne emocje wśród odwiedzających. Świński ryjek jest skrócony, spłaszczony i znacznie pomarszczony. Skojarzenia są jednoznaczne. Świnia przypomina pekińczyka, rasę chińskich psów ze spłaszczonym pyskiem.


świnka WIELE ODMIAN

Świnie maskowe uważane są za najstarszą rasę świń na świecie, która pozostała niezmieniona od 400 lat i jak większość azjatyckich ras trzody chlewnej pochodzi od dzika azjatyckiego- podgatunku dzika. Zwierzęta te wytworzono w południowo-wschodnich Chinach, w okolicach jeziora Taj. W związku z tym, dość często nazywane są one świniami Taihu, co po chińsku oznacza dosłownie Jezioro Taj (Tai- Hu). Obszar Jeziora Taj położony jest w strefie łagodnego klimatu podzwrotnikowego o umiarkowanych, ale częstych opadach. Znajduje się tam wiele terenów zalewowych i bagiennych, idealnych do uprawy ryżu. Z kolei w związku z bliskością rzeki Jangcy i częstym zalewaniem obszarów nisko położonych tereny te uważane są za jedne z najżyźniejszych i tym samym najbardziej zaludnionych w Chinach. Wysoka kultura rolna jak i zamożność społeczeństwa stworzyły idealne warunki do hodowli zwierząt gospodarskich, w tym świń.
świnki W odróżnieniu od innych regionów Chin czy Wietnamu, skąd pochodzą słynne świnki wietnamskie, świnie Taihu utrzymywano cały rok w zamknięciu. Niewielkie gospodarstwa rolne nie mogły sobie pozwolić na to, by wolno utrzymywane zwierzę niszczyło plony, groble i kanały. Dzięki temu świnie selekcjonowano pod względem niedużych rozmiarów, dobrego wykorzystania paszy, wysokiej plenności oraz umiejętności zapamiętywania. Chętniej rozmnażano zwierzęta, które oprócz niewielkich rozmiarów potrafiły idealnie funkcjonować w obejściu i nierzadko towarzyszyć gospodarzom. W zasadzie każdy region sąsiadujący z jeziorem wytworzył swoją własną świnię i z tego względu wśród świń Taihu wyróżnia się kilka różniących się wyglądem odmian. Każdą z form świń nazwano mianem regionu jej wytworzenia, a w Europie najpopularniejszą jest świnia maskowa z regionu Meishan. Z tego względu świnie maskowe nazywane są często świniami Meishan.


POCZCIWY WYGLĄD
(...)

WSZYSTKOŻERNA i TŁUSTA
(...)




tekst i zdjęcia:
dr Radosław Kożuszek




cały artykuł jest opublikowany w najnowszym, styczniowym f&f, nr 02/ 2013 (169











Wyspiarek złotoczelny



Wyspiarek złotoczelny (Gallicolumba tristigmata) to średniej wielkości, oryginalnie ubarwiony gołąb reprezentujący indonezyjsko-polinezyjski rodzaj Gallicolumba. Grupa ta liczy 20 gatunków naziemnych gołębi, spośród których dwa są już taksonami wymarłymi. Należy tutaj powszechnie znany i często hodowany wyspiarek zbroczony (G. luzonica) z północnych Filipin oraz nieco barwniejszy od niego, coraz popularniejszy w niewoli, wyspiarek płowobrzuchy (G. crinigera) z południowej części filipińskiego archipelagu. Wśród mniej znanych przedstawicieli tego rodzaju rzadziej spotykanym w Europie gatunkiem i jednocześnie cechującym się oryginalniejszym ubarwieniem jest bohater niniejszego artykułu.
wyspierek Jego naukowego opisu dokonał w 1855 r. francuski biolog Charles Lucien Bonaparte (1803-1857) - siostrzeniec cesarza Napoleona Bonaparte. Francuz nazwał go „Columba tristigmata”. Okaz opisowy pochodził z rejonu Tondano w północnej części indonezyjskiej wyspy Celebes (Sulawesi). W nazewnictwie polskim bywa określany również jako gołąb celebeski.
Za najbliższych kuzynów opisywanego gołębia uważa się filipińskie wyspiarki o „krwawiących piersiach”: zbroczonego, płowobrzuchego i trzy pokrewne, rzadsze gatunki oraz małego, nowogwinejskiego wyspiarka złotopierśnego (G. rufigula). Niekiedy wydzielany jest do osobnego rodzaju Diopezus, którego jest jedynym reprezentantem. Jest to gatunek politypowy, w obrębie którego wyróżniamy trzy podgatunki:
- G. t. tristigmata z północnej i północno-środkowej części Celebesu,
- G. t. bimaculata opisany w 1892 r. przez włoskiego zoologa Tomasso Salvadori (1835-1923); występuje w południowo-zachodniej części Celebesu,
- G. t. auripectus opisany w 1941 r. przez niemieckiego ornitologa Erwina Stresemann’a (1889-1972); występuje w południowo-wschodniej części Celebesu. Forma ta jest dyskusyjna i słabo odróżnialna od ptaków podgatunku nominatywnego.


wyspierek WYGLĄD

Wielkością dorównuje europejskiemu gołębiowi siniakowi (Columba oenas). Jest największym gatunkiem w rodzaju Gallicolumba. Długość ciała wynosi 35 cm. Skrzydło samca ma 17,7 cm długości, ogon 11,2 cm, dziób 2,3 cm, skok 4,1 cm. Masa ciała wynosi 350-400 g. W sylwetce zwracają uwagę charakterystyczne dla całego rodzaju mała głowa, średniej długości skrzydła i ogon oraz nieopierzone skoki. Tułów jest stosunkowo pękaty. Samiec i samica nie różnią się od siebie praktycznie ubarwieniem (u samicy ma ono jedynie nieco bledszy odcień).
Jego upierzenie jest stonowane i praktycznie jedynie na głowie występują barwne elementy. Wierzch ciała jest oliwkowobrązowy. Na głowie wyróżnia się złotożółte czoło (od którego wzięła się m.in. polska nazwa gatunkowa). Wierzch głowy jest metalicznie zielonkawy, połyskujący w słońcu nawet barwą turkusową. Przez oko, od nasady dzioba, przechodzi kasztanowy pasek oczny. W tyle głowy sąsiaduje z nim purpurowy szeroki pasek, który przechodzi przez potylicę. Gardło i policzki są popielatobiałe. Grzbiet oraz boki piersi są oliwkowobrązowe z purpurowym lub zielonkawym (w zależności od kąta padania światła) połyskiem. Skrzydła i kuper brązowe. Środkowe sterówki ogona są brązowe, boczne szare z czarnym paskiem przechodzącym przez ich środek. Ta ostatnia cecha widoczna jest jednakże tylko wówczas, gdy ptak szeroko rozłoży ogon. Na środku piersi znajduje się żółta plama o rozmytych brzegach. Brzuch jest kremowożółtawy. Boki ciała popielatobrązowe. Podogonie jest białawe. Spód skrzydeł ma charakterystyczne, brązowe i białe pasy. Tęczówka oka brązowa, zaś naga obrączka oczna szaroniebieska. Dziób jest ciemnoszary z czerwonawą nasadą. Nogi są czerwone.
Powyższy opis dotyczy ptaków należących do podgatunku nominatywnego (tristigmata). Osobniki z formy bimaculata wyglądają podobnie, ale (...)


ŚRODOWISKO ŻYCIA
(...)

LĘGI
(...)

W HODOWLI
(...)

OCHRONA
(...)




tekst i zdjęcia:
mgr inż. Tomasz Doroń




cały artykuł jest opublikowany w najnowszym, lutowym f&f, nr 02 / 2013 (169)











Powrót do archiwum

Strona główna





Wydawnictwo Fauna&Flora Adres: 45-061 Opole ul. Katowicka 55. Tel. 77/403-99-11.
e-mail:redakcja@faunaflora.com.pl
Redakcja gazety: zespół. Redaktor naczelny: Marek Orel, tel. +48 608 527 988.
Sekretarz redakcji: Janusz Wach, tel. +48 606 930 559. Korekta: Iwona Stefaniak.