darewit Inkubatory do jaj animar terrarystyka Poid?a, karmid?a, inkubatory, siatki
(zwierz?ta, og?oszenia)
Og?oszenia, zwierz?ta,

Sierpień 2013





TRZEWIKODZIÓB



trzewikodziob SYSTEMATYKA
Trzewikodziób (Balaeniceps rex) w literaturze polskiej nazywany jest także butodziobem. Ten niezwykły ptak należy do rzędu brodzących (Ciconiiformes). Jest jedynym przedstawicielem rodziny trzewikodziobów (Balaenicipitidae). Niekiedy jest wydzielany nawet do samodzielnego rzędu - Balaenicipitiformes. W systematyce ptaków jest umieszczony między warugami (Scopidae) a bocianowatymi (Ciconiidae) lub ibisowatymi (Threskiornithidae). Jego pozycja taksonomiczna nie jest jednak do końca wyjaśniona. Niektóre cechy morfologiczne i behawioralne wskazują na bliskie pokrewieństwo z czaplami (Ardeidae), warugami i pelikanami (Pelicanidae). Współczesne badania genetyczne świadczą o tym, że powinien on zostać zaszeregowany do rodziny pelikanów.
Naukowego opisu gatunku dokonał w 1850 r. znany angielski ornitolog John Gould (1804-1881). Bazował na okazie pochodzącym z górnego biegu Nilu Białego. Nie wyróżnia się u niego podgatunków.


WYGLĄD
Jest to duży, podobny nieco do bocianów, ptak brodzący. Długość ciała wynosi 120 cm. Rozpiętość skrzydeł ponad 260 cm. Masa ciała 5-6,7 kg. Nie występuje u niego dymorfizm płciowy. Samiec jest, prawdopodobnie, nieco większy od samicy. W sylwetce zwraca uwagę duży, stosunkowo krótki (19 cm długości), ale szeroki i gruby dziób z wyraźnym paznokciem na końcu. Głowa jest duża, szyja natomiast dość krótka i gruba. Ubarwienie całego niemal ciała utrzymane jest w łupkowoszarych barwach. Nieco ciemniejsze są lotki. Na wierzchu ciała widoczny jest czasami zielonkawy połysk. Spód zaś jest jaśniejszy, popielatobiały. Na potylicy widnieje niewielki czubek. Pióra na piersi są także nieco wydłużone i posiadają ciemne stosiny. Charakterystyczny dziób ma niezwykłą budowę. Jest niemal tyle samo szeroki jak długi. Jego wierzch jest wzmocniony rogową listwą i zakończony hakowatym paznokciem. Ostre krawędzie dzioba umożliwiają porcjowanie pokarmu. Barwa dzioba jest nieco zmienna - najczęściej jest jasnobrązowy, może być również pomarańczowocielisty lub szary. Jego górna i dolna połowa są zdobione ciemniejszymi, brunatnymi plamami o nieregularnym kształcie i rozmieszczeniu. Tęczówka oka ma zmienny kolor. Może być szara, biaława lub żółta. Nogi (o dość długich palcach) są szare.
Młode ptaki przypominają ubarwieniem osobniki dorosłe. Ich upierzenie jest bardziej ciemnoszare o lekkim brązowym odcieniu. Dziób jest różowawy i nieco mniejszy (nawet gdy są już lotne).


ŚRODOWISKO ŻYCIA
Gatunek ten ma stosunkowo rozległy obszar występowania. Jednakże spotykany jest jedynie lokalnie na rozległych mokradłach ciągnących się od południowego Sudanu i południowo-zachodniej Etiopii do południowego Zairu i północnej Zambii. Jego lęgi stwierdzono w dziesięciu afrykańskich krajach. Według Międzynarodowej Rady Ochrony Ptaków (BirdLife International) jego areał lęgowy zajmuje powierzchnię 1 mln 473 tys. km2. W czasach starożytnych występował nawet w Egipcie - znany jest tam z malowideł w grobowcach. Jego szczątki kopalne znaleziono w Egipcie i Tunezji.
Środowiskiem życia tego ptaka są bagna, zarośnięte brzegi kanałów i podmokłe, gęsto zarośnięte wybrzeża jezior. Gatunek najchętniej przebywa w zaroślach tworzonych przez ciborę papirusową (Cyperus papyrus). Równie ważna, zwłaszcza dla żerowania i gniazdowania, jest obecność bujnej roślinności pływającej. Ulubionymi miejscami zdobywania pokarmu są muliste wody o małej zawartości tlenu, gdzie ryby i inne wodne organizmy zmuszone są podpływać ku powierzchni w celu zaczerpnięcia powietrza. Bardzo rzadko trzewikodziób jest spotykany także na zarośniętych terenach trawiastych. Jest płochliwym ptakiem, unikającym kontaktu z człowiekiem. Prowadzi dzienny tryb życia. Większość czasu spędza wśród zarośli papirusowych, stojąc nieruchomo w jednym miejscu. Rzadko lata, czasami szybuje. Podczas lotu zgina charakterystycznie szyję na podobieństwo czapli (dając oparcie dla masywnego dzioba). (...)


LĘGI
(...)

W HODOWLI
(...)

OCHRONA
(...)




tekst i zdjęcia:
Tomasz Doroń



cały artykuł jest opublikowany w najnowszym, sierpniowym numerze f&f, nr 08 / 2013 (175)
szukaj w kioskach lub zamów prenumeratę








Piesek, a nie pies
Nieświszczuk czarnoogonowy


piesek WSTĘP
Sporo lat temu, jako pacholę, nudziłem rodziców by sprawili mi pieska preriowego. Już wówczas miałem kilka zwierząt pod swoją opieką. Musiałem się z tych obowiązków wywiązywać nienagannie, bowiem nie usłyszałem odpowiedzi odmownej. Czekałem cierpliwie. Pewnego dnia ojciec zapytał: - Co wiesz o pieskach preriowych? Zaskoczony, powiedziałem co wiedziałem, a było to kilka bzdur. Dzisiaj nawet nie chcę o tym myśleć. Co za wstyd.
Jeśli chcesz mieć pieska preriowego, to musisz coś o nim wiedzieć. - Usłyszałem. Czym prędzej pobiegłem do pokoju z książkami i sięgnąłem do przedwojennych encyklopedii. Szukam w Encyklopedii Staropolskiej Glogera - nic. Szperam po Encyklopedii Powszechnej Gutenberga - również nic pod hasłem "piesek preriowy". Załamany zajrzałem do dzieł Alfreda Brehma. Nareszcie, coś mam. Znalazłem trzy, może cztery zdania ogólnych informacji. Z tego, co wówczas przeczytałem pamiętam tylko pochodzenie nazwy "piesek". Otóż wiąże się ona z charakterystycznym szczekliwym głosem, jakie te zwierzątka ustawicznie wydają. Od razu pochwaliłem się „wiedzą” ojcu. Minęło kilka dni … i piesek pojawił się w domu.


MOJE DOŚWIADCZENIA

Smutne. Już nie pamiętam, jakiej płci było to zwierzątko, faktem jest - o czym z przykrością piszę - że krótko żyło. Bardzo. Zaledwie kilka tygodni. Do dziś nie wiem i nigdy o to nie spytałem ojca, skąd piesek pochodził. Sądzę, że z jednego z ogrodów zoologicznych. Przyczyną przedwczesnej śmierci pieska była, tak sadzę, moja niewiedza. Głównie dotycząca karmienia. To smutne przeżycie nauczyło mnie wiele. Kolejne zwierzęta pojawiały się u mnie w domu tylko wówczas, gdy wiedziałem jak je hodować. I tak jest do dziś. Nie zdecyduję się na zakup nowego zwierzątka, nawet zwykłej wiewiórki, jeśli nie poznam podstaw biologii tego gatunku i doświadczeń innych hodowców. Dzisiaj to wcale nie jest trudne. W internecie można znaleźć multum informacji nieomal o wszystkim. W czasopismach również. Dlatego - psiakość - dziwi mnie, a czasem nawet bawi do łez, naiwność stawianych pytań przez niektórych internautów na różnych forach hodowlanych. Na przykład: czym karmić papużkę falistą? Gdyby ów pytający wpisał to pytanie do odpowiedniej przeglądarki… czytałby zawarte tam informacje przez kilka tygodni. Ale on jest wygodny. Niech inni to za niego zrobią. A inni czasem "robią sobie jaja" i piszą bzdury. Bywa, co widać, iż żartują. Ciągną z delikwenta łacha. A on jak na ironię brnie w te głupoty, ku uciesze internetowej gawiedzi. Ale dość tej mojej paplaniny. Wróćmy do piesków.


GDZIE ŻYJĄ
Zanim odpowiem na to pytanie, powinienem podać nazwę naukową tego zwierzątka. Piesek preriowy bardziej naukowo zwie się nieświszczukiem. Gryzoń z rodziny wiewiórkowatych. Bliski krewniak susłów. Nieświszczuki zostały po raz pierwszy naukowo opisane w 1805 roku. Naukowcy wyróżnili 5 gatunków. Ale tylko jeden jest najczęściej hodowany. To nieświszczuk czarnoogonowy (Cynomys ludovicianus). Nazwa nieświszczuk nie wiem czemu, ale w moim odczuciu, jakoś dysonuje z zachowaniem tych miłych zwierzątek. Wolę określenie - piesek preriowy i tak je nazywam. Być może nazwa nieświszczuk jest przeciwstawna określeniu świstak. Zwierzątka są podobne, lecz rzeczywiście wydają inne głosy. Pieski bytują na trawiastych preriach wschodniej Montany, północno - zachodniej Dakoty i na południe, aż po Teksas i Nowy Meksyk.


JAK WYGLĄDAJĄ
(...)

JAK ZYJĄ
(...)

JAK SIĘ ZACHOWUJĄ
(...)

JAK SIĘ ROZMNAŻAJĄ
(...)

GDZIE HODOWAĆ
(...)

CZYM KARMIĆ
(...)




tekst:
prof. nadz. dr Marek Łabaj



cały artykuł jest opublikowany w najnowszym, sierpniowym numerze f&f, nr 08 / 2013 (175)
szukaj w kioskach lubzamów prenumeratę









Błazenek okoniowy



Gdzie jest "Nemo"?
- w akwarium!


błazenek Jeszcze przed kilkunastu laty do najbardziej charakterystycznych i najpowszechniej rozpoznawalnych zwierząt morskich (poza rekinami oczywiście?) należały rozgwiazdy i koniki morskie. Kojarzyli je wszyscy, również osoby całkowicie nie związane z akwarystyką morską. To właśnie te, wcale zresztą nie najpowszechniej spotykane w akwariach słonowodnych, zwierzęta stanowiły w opinii społeczeństwa jeden z symboli tego hobby. Wszystko zmieniło się jednak 30 maja 2003 roku. Wtedy to na ekrany kin na całym świecie wszedł animowany film produkcji Pixar Animation Studios i Walt Disney Pictures pt. „Gdzie jest Nemo?”. Kreskówka ta, opowiadająca o perypetiach małego błazenka okoniowego (Amphiprion ocellaris) - pospolitej rybki występującej na rafach koralowych - podbiła serca milionów widzów na wszystkich kontynentach i z miejsca zyskała status „kultowej”. Do tego stopnia, że na 2015 r. zapowiedziano jej kontynuację. Czy powtórzy on sukces pierwszej części? Nie wiadomo, ale z pewnością przyczyni się do spopularyzowania akwarystyki morskiej. Po wyjściu z kina, tak jak przed 12 laty, wielu ludziom zamarzy się bowiem założenie akwarium słonowodnego, oczywiście z pływającym w nim błazenkiem.
I bardzo dobrze, bowiem należy on do ryb stosunkowo odpornych, łatwych w pielęgnacji i możliwych nawet do rozmnożenia w niewoli (a w przypadku ryb morskich nie jest to regułą) - słowem, ze wszech miar polecanych początkującym akwarystom morskim. Zanim jednak popędzimy do sklepu warto przyjrzeć się bliżej wymaganiom legendarnego "Nemo" bowiem to, że są one stosunkowo niewielkie bynajmniej nie oznacza, że możemy o nich zapomnieć.


Obywatel Świata

Błazenki okoniowe zamieszkują rozległe połacie Oceanu Indyjskiego i Oceanu Spokojnego począwszy od Sri Lanki, a skończywszy na Filipinach i północnych wybrzeżach Australii. Preferują miejsca obfitujące w ukwiały, czyli strefę raf koralowych. Osiągają zaledwie do 7 cm długości. Posiadają nieco wydłużone, bocznie spłaszczone, niemal owalne w zarysie ciała, jednolicie jasnopomarańczowe z trzema szerokimi, białymi, pionowymi, czarno obwiedzionymi pasami. W akwariach uzyskano również kilka form barwnych, m.in. jednolicie czarne i pomarańczowe.
U błazenków występuje dość wyraźny dymorfizm płciowy - samice są nieco większe i masywniejsze od samców. Ryby te są znane z niezwykłego zjawiska zmiany płci. Odbywa się ono jednak tylko w jedną stronę: samce mogą przekształcać się w samice nigdy na odwrót. W stadzie młodych ryb występują same samce, z których najsilniejszy przekształca się w samicę i staje się osobnikiem dominującym. W przypadku zniknięcia przywódczyni (np. "sprzedania się" w sklepie akwarystycznym) kolejny najsilniejszy samiec przekształca się w samicę. Uwaga! W akwarium może być tylko jedna samica, pojawienie się rywalki prowadzi do walk kończących się śmiercią słabszej z pań. Gatunek ten zaleca się więc pielęgnować w parach lub w grupie złożonej z kilkunastu młodych ryb, w której szybko wykształci się wspomniany wyżej matriarchat. Często spotykanym błędem popełnianym przez niedoświadczony personel niektórych sklepów akwarystycznych jest umieszczanie we wszystkich zbiornikach sklepowych po jednym błazenku. Oczywiście wszystkie one - jako osobniki dominujące - bardzo szybko przekształcą się w samice i - później - nie będzie już możliwości ich ponownego połączenia ze sobą.


Pod osłoną ukwiała

Każdy, kto uważnie oglądał „Gdzie jest Nemo?” z pewnością zapamiętał, że domem rodziców głównego bohatera był okazały ukwiał. Co ciekawe, to prawda. Na wolności te terytorialne ryby rzeczywiście żyją w parach tworzących symbiotyczne układy z ukwiałami (głównie z gatunków Heteractis magnifica, Stichodactyla gigantea, Stichodactyla mertensii, Stoichactis kenti) stanowiącymi ich schronienie. Przystosowały się one do współpracy z tymi bezkręgowcami do tego stopnia, że w naturze praktycznie nie spotyka się ich poza ukwiałami. Co z tego mają? Otóż silnie parzący ukwiał stanowi dla nich bezpieczny dom, chroniąc je przed skonsumowaniem przez innych mieszkańców oceanu. Jak to się jednak dzieje, że parzydełka ukwiała nie czynią krzywdy błazenkom? Dawniej przypuszczano, że ryby te stopniowo uodparniają się na działanie toksyn pocierając swym ciałem o parzydełka. Obecnie wydaje się jednak, że wyjaśnienie jest nieco inne. Przebywając między czułkami ukwiała skóra ryby z czasem pokrywa się warstewką wydzielanego przez ukwiały śluzu. Dzięki temu ukwiał nie rozpoznaje ryby jako potencjalnej zdobyczy czy intruza, ale traktuje ją jako część swego własnego ciała nie uruchamiając działania parzydełek. A jaką korzyść taka współpraca przynosi ukwiałowi? Przez długi czas uważano, że żadną. (...)

Błazenki w akwarium
(...)

Rozmnażanie
(...)




tekst:
dr wet. Joanna Zarzyńska
Wydział Medycyny Weterynaryjnej SGGW
dr inż. Paweł Zarzyński



cały artykuł jest opublikowany w najnowszym, sierpniowym numerze f&f, nr 08 / 2013 (175)
szukaj w kioskach lub zamów prenumeratę










Powrót do archiwum

Strona główna





Wydawnictwo Fauna&Flora Adres: 45-061 Opole ul. Katowicka 55. Tel. 77/403-99-11.
e-mail:redakcja@faunaflora.com.pl
Redakcja gazety: zespół. Redaktor naczelny: Marek Orel, tel. +48 608 527 988.
Sekretarz redakcji: Janusz Wach, tel. +48 606 930 559. Korekta: Iwona Stefaniak.